Pobawmy się w szybką zgadywankę. Co to jest primitivo? Chyba każdy, odrobinę bywały w świecie dorosły doskonale zna czerwone wino z regionu Apuglia ‒ nad Wisłą tzw. Primitivo di Manduria jest bardzo popularne. Bari powinniśmy jednak poznać nie tylko z powodu wina.
Daleko stąd do Rzymu, Mediolanu, Wenecji czy choćby tak popularnej wśród turystów Toskanii, a więc Apuglia leży poza najbardziej utartymi ścieżkami. Z jednej strony dobrze, bo nawet latem jest tu nieco spokojniej. Z drugiej szkoda, bo historia tego miasta ściśle wiąże się także z… Polską. W podziemiach jednego z tutejszych kościołów spoczywa bowiem królowa Bona. Od podstawówki uczeni byliśmy, że do naszej kuchni wprowadziła typowe dla Italii makarony oraz przyprawy korzenne.
Smak południa
Apuglia jest jedną z biedniejszych części Włoch, ale nikt – a już zwłaszcza turyści – nie chodzi tu głodny. Na przekąskę zawsze znajdzie się smażona kukurydziana polenta (sgaglioza), chrupiący chleb (panini ‒ kanapki na ciepło) np. z oliwkami i ośmiorniczką lub innymi „frutti di mare”. Ragu, makaron orechiette, jeżowce spożywane na podobieństwo ostryg (czyli z drobno pokrojoną szalotką i tabasco), aromatyczne wino – czego chcieć więcej? Pogoda jest tu bardziej niż pewna, choć w chłodniejszych porach roku turkusowe morze zmienia kolor na stalowoszary. Silny wiatr w mieście nie jest jednak groźny. Wystarczy zanurzyć się w zaciszny labirynt zaułków Barivecchii, czyli starego miasta Bari.
Wąskie uliczki historycznego centrum oddziela od morza ruchliwa ulica. Właściwie dwie, tyle że jedna przechodzi w drugą. Patrząc od zachodu, najpierw jest Corso Vittorio Veneto, które kawałek dalej nazywa się Lungomare Imperatore Augusto i nabiera charakteru miejskiego bulwaru. W porcie – jednym z największych w tej części Włoch ‒ „parkują” promy do Chorwacji (dokładnie na tej samej wysokości, ale po drugiej stronie morza leży Dubrownik) oraz Czarnogóry. Tuż obok jest też wielka marina, więc gdyby tylko w tle były jeszcze góry, Bari byłoby „prawie jak Monte Carlo”.
Miasto ma ok. 320 tysięcy mieszkańców, własną uczelnię wyższą i rodowód sięgający czasów starożytnych. Zasiedlone przez greckich osadników, później znalazło się pod panowaniem Bizancjum. Przez 20 lat był tu muzułmański emirat i centrum handlu słowiańskimi niewolnikami. Później ‒ gdy Bari odbito „niewiernym” ‒ miasto stało się jednym z wypadowych punktów rycerzy krucjat w Lewancie. O tamtych czasach przypomina zamek normandzkich zdobywców z XI wieku (tzw. Castello Normanno – Svevo di Bari), ale też katedra ‒ Cathedrale di San Sabino czy romański kościół św. Mikołaja. Obydwa są godne uwagi. W San Sabino można bowiem obejrzeć freski z XIII wieku oraz obrazy takich mistrzów, jak Tintoretto, Veronese i Bordone. Drugi kościół – skromniejszy i bardziej surowy w klimacie – kryje m.in. relikwie św. Mikołaja.
Festa di San Nicola
Po włosku tak nazywa się festyn świętego Mikołaja. Trwa trzy dni i odbywa się zawsze w maju. Całe Bari robi sobie wtedy wolne (pomijając czas pandemii, gdy wydarzenie organizowano online), bo św. Mikołaj – ten sam, którego u nas kojarzymy z prezentami pod choinkę ‒ jest patronem miasta.
Brodaty święty, znany z miłosierdzia i dobroczynności, cieszy się mirem na całym świecie i jest czczony również przez prawosławnych. Przyznają się do niego cukiernicy, marynarze i żeglarze, sprzedawcy perfum, panny na wydaniu oraz… prostytutki. Różnorodność tych profesji daje obraz świętego jako wyjątkowo „pracowitego”.
Podczas Festa di San Nicola jego doczesne relikwie i figura w złotych, strojnych szatach odbywają długą „podróż”. Najpierw procesja zmierza ulicami w otoczeniu pochodni, a potem święty pływa łodzią po falach pobliskiej zatoki. Na koniec tłum wiernych wraca do kościoła pamiętającego czasy, gdy Bari było księstwem i gdy władzę miał tu neapolitański ród Sforzów.
Polski ślad
Ten trop wiodący do Bony to istotna sprawa dla Instytutu Polonika, który zajmuje się polskim dziedzictwem kulturowym za granicą oraz polonikami, czyli materialnymi pozostałościami związanymi z rodakami i z naszym krajem. Dyrektor placówki, Dorota Janiszewska-Jakubiak, przekonuje, że polonika trzeba zabezpieczać, chronić, konserwować i popularyzować, od Ukrainy po USA. W Bari poleca właśnie kościół św. Mikołaja. Dlaczego? „Wnętrze ma surowe, ale to co najważniejsze kryje się za ołtarzem głównym, na wklęsłej ścianie, tzw. absydzie. Od ponad 460 lat stoi tu pomnik z białego i czarnego marmuru zwieńczony postacią klęczącej kobiety. To grobowiec żony króla Zygmunta I Starego – królowej Bony, która skłócona z synem Zygmuntem II Augustem wróciła do kraju dzieciństwa. Zmarła otruta. Po śmierci chciała spocząć w Neapolu, ale jej woli nie uszanowano. Trafiła do Bari i pochowano ją w katedrze. Kilka lat później przeniesiono jej szczątki i umieszczono je w kościele San Nicola”.
Bonę Sforzę zabił dworzanin i medyk Jan Wawrzyniec Pappacoda, który sfałszował jej testament, działając na zlecenie Habsburgów dążących do pozbycia się długu zaciągniętego u Bony. To musiały być wielkie pieniądze. Trzeba pamiętać, że w ówczesnej Europie nasza królowa należała do najbogatszych kobiet na kontynencie.
Nagrobek w Bari powstał na zlecenie Anny Jagiellonki, córki Bony. Jego koncepcję stworzył Tomasz Treter, rodem z biednej mieszczańskiej rodziny z poznańskiego Chwaliszewa, a zarazem sekretarz kardynała Stanisława Hozjusza oraz kanonik rzymskiej bazyliki Santa Maria in Trastevere. Dla przyjemności (!) pisał poezje, rysował i malował. Pomnik według jego projektu wykuli rzeźbiarze Andrea Sarti, Francesco Bernucci i Francesco Zagarella. W rozbudowanej architektonicznej oprawie widzimy klęczącą Bonę, której po bokach towarzyszą figury dwóch świętych: Mikołaja, patrona Bari, oraz Stanisława, patrona Polski. Poniżej są jeszcze półleżące kobiece postaci trzymające tarcze herbowe: alegorie Królestwa Polskiego i księstwa Bari.
Nowe czasy
Historia w Apuglii jest wszędzie. Także ta najnowsza – podczas II wojny światowej, w roku 1943, Bari zostało zniszczone przez Niemców. Niektórzy zachodni historycy dla upamiętnienia tamtych wydarzeń używają nawet terminu „małe Pearl Harbor”, bo w bombardowaniu portu zatonęło wtedy 28 statków. Jeden z nich przewoził ładunek gazu bojowego. Alianci potajemnie transportowali go do Europy na wypadek, gdyby Hitler sam chciał się posłużyć bronią chemiczną. Doszło do eksplozji śmiercionośnej amunicji i przypadkowego „ataku gazowego”, jedynego w czasie II wojny światowej. Szacunki są różne, ale przyjmuje się, że zginęło ok. 80 żołnierzy (choć inne źródła mówią nawet o 2 tysiącach).
Anglicy próbowali zatuszować sprawę, co wykrył amerykański płk Stewart Francis Alexander. Co ciekawe, jego raport, a zwłaszcza informacje lekarzy na temat wpływu gazu na podział komórek, wykorzystano do pierwszych prób leczenia raka za pomocą tzw. chemioterapii.
Na pomoc Warszawie
Po Bari łatwo się chodzi lub jeździ skuterem. Można też obejrzeć miasto używając Segwaya lub rikszy, a potem samochodem ruszyć w Apuglię. Warto zaryzykować taką wycieczkę nie tylko w poszukiwaniu wina, adriatyckich smaków czy pustych plaż. Po drodze można odwiedzić podziemne domy w jaskiniach w Matera (miasto wpisano na listę UNESCO; należy do najstarszych znanych ludzkich osad), Alberobello ze starymi, częściowo wykutymi w skałach domami ze stożkowatymi dachami, czy Altamurę, gdzie znaleziono szkielet praczłowieka sprzed 130–170 tysięcy lat.
Jeśli wyprawa ma się odbywać polskimi śladami, to do listy ciekawych miejsc w Apuglii można dołożyć urokliwe Brindisi, do którego z Bari jest tylko 100 km. W czasie wojny to właśnie tam znajdowała się baza lotnicza, skąd startowały zrzuty dla powstańców w Warszawie. Wiedzieliście o tym? Pamiętajcie zatem, że Włochy to nie tylko Rzym i Mediolan, warto poznać więcej.
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA został powołany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 18 grudnia 2017 roku. Instytut realizuje swoje cele poprzez projekty naukowo-badawcze, konserwatorskie, informacyjne, edukacyjne i popularyzatorskie skupione w trzech programach strategicznych: BADANIA, OCHRONA i POPULARYZACJA. Więcej informacji na stronie https://polonika.pl/