Nowoczesne okręty ratownicze, czyli jak owoc programu Ratownik wzmocni bezpieczeństwo na Bałtyku?
Polska wykonuje znaczący krok w kierunku wzmocnienia swojego bezpieczeństwa morskiego, ogłaszając budowę nowego okrętu ratowniczego w ramach programu „Ratownik”. Ta inwestycja podkreśla zaangażowanie Polski w stawianie czoła wyzwaniom na Morzu Bałtyckim, które jest kluczowym obszarem dla bezpieczeństwa narodowego i regionalnej współpracy. Dowiedzieliśmy się o tym 27 grudnia 2024 roku, kiedy to miała miejsce stosowna uroczystość w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, w której wziął udział m.in. wicepremier Rady Ministrów oraz minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda. W wielkim skrócie? Modernizacja polskiej marynarki trwa w najlepsze.
Czytaj też: Znowu to zrobili! Polska broń jeszcze skuteczniejsza i to nawet przeciwko poradzieckim czołgom
Program „Ratownik” stanowi uzupełnienie rozwijających się zdolności morskich Polski, takich jak fregaty wielozadaniowe (Projekt 106, MIECZNIK) oraz zaawansowane okręty przeciwminowe (Projekt 258, KORMORAN II). Dopiero co podpisany kontrakt określa jasny harmonogram budowy okrętu, bo pierwsze cięcie stali zaplanowano na grudzień 2025 roku, a położenie stępki na luty 2026 roku. Jeśli harmonogram zostanie dotrzymany, wodowanie jednostki nastąpi w 2027 roku, co będzie ważnym kamieniem milowym zarówno dla polskich stoczni, jak i samej marynarki wojennej. Na ten okręt wydamy ponad miliard złotych, a prace nad nim będą realizowane wyłącznie w kraju.
Czytaj też: Amerykańskie HIMARSy się chowają. Polska sprawdziła nową broń w akcji
Owocem tych prac ma być okręt ratowniczy, który został zaprojektowany specjalnie do operacji podwodnych, wyposażony w najnowocześniejszą technologię wspierającą misje ratunkowe. Jego możliwości obejmą pojazdy ratownicze głębokiego zanurzenia (DSRV), dzwony nurkowe i zaawansowane systemy sonarowe, co uczyni z niego niezastąpiony sprzęt w ewakuacji załóg okrętów podwodnych i reagowaniu na katastrofy morskie. Chociaż można mieć nadzieję, że nigdy się nie przyda, to będzie dla naszego kraju pewnego rodzaju asem w rękawie. Taki okręt ratowniczy wzmocni bowiem zdolność Polski do reagowania na sytuacje kryzysowe i poprawi ogólne ramy bezpieczeństwa w regionie.
Czytaj też: Polska wprowadza nowy system obrony przeciwlotniczej SA-35MM
W rzeczywistości okręty ratownicze stanowią kluczowy element nowoczesnych marynarek wojennych. Ich rola wykracza bowiem poza operacje wojskowe, jako że mogą też realizować misje poszukiwawczo-ratownicze, działania ratunkowe i pomoc w sytuacjach kryzysowych. Są też kluczowe dla okrętów podwodnych, bo w przypadku incydentów podwodnych umożliwiają bezpieczną ewakuację załóg nawet w trudnych warunkach. Musimy jednak pamiętać, że na tę chwilę polskie okręty podwodne… no cóż, nie wypadają najlepiej na tle potencjału obecnego w innych krajach.