Jeżeli spojrzymy na historię naszej planety w większej skali, tysięcy lub milionów lat, okaże się, że natężenie pola magnetycznego zmieniało się w czasie. Możemy się o tym dowiedzieć, badając skały z danego okresu historii naszej planety.
Dobrym przykładem jest stosunkowo niedawny (w skali geologicznej) okres od 590 do 560 milionów lat temu, kiedy to nasza magnetosfera była znacznie słabsza niż obecnie. Łącząc badania z różnych dziedzin, zespół naukowców opracował właśnie ciekawą teorię dotyczącą wpływu tego osłabienia pola magnetycznego na życie istniejące wtedy na powierzchni naszej planety.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Earth & Environment naukowcy wskazują, że słabsze pole magnetyczne mogło pośrednio doprowadzić do zwiększenia ilości tlenu w atmosferze i oceanach naszej planety, a to z kolei mogło doprowadzić do pojawienia się na Ziemi życia makroskopowego, które w końcu mogło zwiększyć swoje rozmiary właśnie dzięki dodatkowej dawce tlenu.
Czytaj także: Kluczowe pytanie o życie na Ziemi. Poznaliśmy odpowiedź
Cała praca naukowców skupia się na analizie skał sprzed 565 milionów lat znalezionych w Kanadzie. Wewnątrz tych skał znajdują się minerały magnetyczne, których analiza wykazała, że w momencie ich powstawania pole magnetyczne Ziemi było dziesięciokrotnie słabsze niż obecnie. Jakby tego było mało, naukowcy zwracają uwagę na fakt, że znalezione przez nich skały z Brazylii, które pochodzą sprzed 590 milionów lat temu, wskazują, że wtedy pole magnetyczne było trzydzieści razy słabsze od obecnego. Różnice w porównanie do naszego obecnego pola magnetycznego są znaczące. Można nawet powiedzieć, że pole magnetyczne w tym okresie prawie zniknęło.
Tak czy inaczej, można założyć, że nie mówimy tutaj o jakimś chwilowym osłabieniu pola magnetycznego w tych dwóch punktach, a raczej o jednym osłabieniu trwającym dziesiątki milionów lat. Taki trend musiał mieć konkretne skutki na życie istniejące na powierzchni Ziemi.
Skoro pole magnetyczne Ziemi było znacząco słabsze, to do atmosfery naszej planety docierało znacznie więcej wysokoenergetycznych cząstek ze Słońca. Owe cząstki były w stanie uderzać w cząsteczki wody w atmosferze i rozrywać je na tlen i wodór. Wodór, jako najlżejszy pierwiastek, bardzo szybko mógł uciec z okowów grawitacji naszej planety w przestrzeń kosmiczną, pozostawiając po sobie cięższy tlen, który nie był w stanie tego zrobić. Na przestrzeni milionów lat w ten sposób poziom tlenu w atmosferze, a także w oceanach mógł istotnie wzrosnąć.
Tak się składa, że akurat w tym samym okresie na Ziemi mieliśmy ediakar, ostatni okres neoprotezoiku, w którym w wodach mórz i oceanów zaczęły pojawiać się duże formy życia.
W swojej pracy naukowcy przekonują, że gdyby w atmosferze nie było tego całego tlenu, który pojawił się tutaj wskutek osłabienia pola magnetycznego, życie nigdy nie przeszłoby z etapu mikroskopijnego do makroskopowego. Duże formy życia po prostu wymagały dużo większej ilości tlenu w atmosferze.
Czytaj także: Coś dziwnego wydarzyło się z polem magnetycznym Ziemi. Dowody znaleziono w niespodziewanym miejscu
Warto jednak tutaj zwrócić uwagę, że choć opisany przez naukowców związek między polem magnetycznym, zmianami w atmosferze i życiem na powierzchni Ziemi jest kuszący, to daleko jeszcze do jednoznacznego stwierdzenia, że są one ze sobą powiązane, a nie są jedynie zbiegiem okoliczności. Z drugiej strony warto, aby także takie prace powstawały, bowiem mogą one stanowić podłoże do dokładniejszych badań, które mogą nas doprowadzić do odpowiedzi na wciąż wiszące nad nami pytania o nasze własne pochodzenie i szerzej, o szanse na znalezienie życia w przestrzeni kosmicznej.