Intuicja nakazuje przeciwstawić się takiej myśli. Jakby nie patrzeć planety powstają zazwyczaj w bogatym w gaz i pył dysku protoplanetarnym otaczającym młodą gwiazdę. Siłą rzeczy, tak powstała młoda planeta naturalnie krąży wokół swojej gwiazdy, tak jak robi to wszystkie osiem planet Układu Słonecznego, które niezależnie od masy wspólnie krążą wokół Słońca.
Wszechświat jest jednak rozległy i jeżeli się dobrze poszuka, to można w nim znaleźć wszystko. No dobrze, jak na razie nie udało się nam znaleźć żadnego życia poza ziemskim. To jednak wyjątek potwierdzający regułę.
Przede wszystkim nie wszystkie planety we wszechświecie powstają w dyskach protoplanetarnych. W szczególnych miejscach, gdzie pyłu i gazu jest pod dostatkiem, np. w mgławicach stanowiących swoiste żłobki gwiezdne, planety mogą powstawać samoistnie, bez własnych gwiazd. Co więcej, możemy mieć też do czynienia z planetami, które powstały w otoczeniu gwiazdy, ale wskutek interakcji grawitacyjnych z innymi planetami swojego układu macierzystego, zostały z niego wyrzucone. W obu tych przypadkach kończymy z tzw. planetami swobodnymi, które samodzielnie, bez żadnej gwiazdy przemierzają przestrzeń międzygwiezdną.
Kiedy spojrzymy w kierunku Gwiazdozbioru Oriona, w jego centrum, tuż pod tzw. Pasem Oriona składającym się z gwiazd Anitak, Alnilam i Mintaka odnajdziemy Wielką Mgławicę w Orionie. To właśnie tam naukowcy odkryli jakiś czas temu kilkadziesiąt planet, lub też jak kto woli, obiektów o masie Jowisza. Szczególnym zaskoczeniem dla naukowców był fakt, że większość tych obiektów występuje w układach podwójnych, stąd i zresztą wzięła się ich nazwa: JuMBO, co jest skrótem od obiektów podwójnych o masie Jowisza (ang. Jupiter Mass Binary Objects). Powstało zatem pytanie o to, w jakich procesach powstają takie układy podwójnych planet swobodnych.
Czytaj także: Astronomowie poszukiwali małych planet swobodnych. Odkryli jednak coś zaskakującego
Odpowiedź na to pytanie może znajdować się w artykule opublikowanym właśnie w periodyku The Astrophysical Journal Letters. Autorzy artykułu starając się zrozumieć te obiekty, wykorzystali obserwacje wykonane za pomocą sieci Very Large Array (VLA) oraz Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Za pomocą tych instrumentów naukowcy przyjrzeli się czterdziestu obiektom JuMBO zidentyfikowanym przez inny zespół naukowców w 2023 roku. Co ciekawe, w danych z radioteleskopu VLA udało się odkryć tylko jeden taki obiekt. W zakresie radiowym udało się odkryć tylko towarzysza dla obiektu skatalogowanego pod numerem JuMBO 24.
Mamy zatem do czynienia z naprawdę interesującym układem podwójnym. Wyniki obserwacji wskazują, że obie planety są w tym przypadku znacznie jaśniejsze w zakresie radiowym od brązowych karłów, czyli tak zwanych nieudanych gwiazd. Dlaczego tak jest? Jak na razie mamy tylko pewne spekulacje.
Warto tutaj też przypomnieć, że już sześć lat temu badacze odkryli za pomocą VLA jeden taki układ obiektów o masie planetarnej, równie głośny radiowo. Naukowcy co prawda dopuszczają możliwość, że zbieżność promieniowania w zakresie radiowym i podczerwonym w przypadku JuMBO 24 to tylko zbieg okoliczności, jednak szansa na to jest naprawdę niewielka.
Czytaj także: Skąd się mogą brać podwójne swobodne egzoplanety? Takie obiekty nie powinny w ogóle istnieć
Jeżeli chcemy jeszcze bardziej uatrakcyjnić odkryty obiekt, możemy wspomnieć o jeszcze jednej możliwości. Nikt nie powiedział, że planety należące do układu nie posiadają własnych księżyców. Jeżeli tak jest, to istnieje spora szansa na to, że w ich wnętrzach znajdują się oceany ciekłej wody. Grawitacja obu planet w takim układzie planetarnym z pewnością rozciąga i ściska każdy istniejący tam księżyc. To z kolei rozgrzewa wnętrze każdego lodowego księżyca w Układzie. Nie trzeba chyba mówić, że tam, gdzie woda, tam może być życie. Aż strach wyobrazić sobie układ planetarny, który składa się z dwóch planet i księżyców, i nie ma w nim gwiazdy. Warunki panujące na takich obiektach i w takich obiektach, mogłyby być naprawdę nieziemskie.