Wojskowi USA zdradzili tajemnicę nowej broni. Przeleci ponad 1000 km, ale to nie wszystko

Poznaliśmy właśnie nowe szczegóły związane z piątą iteracją pocisku Precision Strike Missile (PrSM), dzięki któremu Armia USA doczeka się ogromnej rewolucji w zakresie technologii precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu. Tyczy się to nie tylko samych pocisków, ale też platform startowych.
Wojskowi USA zdradzili tajemnicę nowej broni. Przeleci ponad 1000 km, ale to nie wszystko

Wyjątkowa precyzja i zasięg ponad 1000 kilometrów. PrSM Increment 5 będzie rewolucyjnym pociskiem

Podczas wydarzenia Association of the US Army 3 grudnia 2024 roku generał major Winston Brook, dowódca Fires Center of Excellence oraz generał brygady Rory Crooks, dyrektor Long-Range Precision Fires Cross-Functional Team, przedstawili wspólnie fundamenty dążenia do PrSM Increment 5. Rozwój projektu, który nabierze tempa dzięki formalnej inicjatywie naukowo-technologicznej w 2026 roku fiskalnym, podkreśla wizję amerykańskiej armii, aby zintegrować autonomiczne platformy w swoim arsenale. Zacznijmy jednak od samego początku.

Czytaj też: Chiny zachwycone nie będą. Pod nosem kraju rośnie potęga, która sprzyja USA

Program rozwoju pocisków PrSM rozpoczął się pod znakiem rywalizacji między firmą Lockheed Martin i Raytheon, ta druga wycofała się z niego na początku 2020 roku, oddając poniekąd kontrakt konkurentowi. Ten program dotyczy opracowania systemu broni precyzyjnego rażenia typu ziemia-ziemia następnej generacji, który musi zapewnić lepsze możliwości w zakresie atakowania i niszczenia celów położonych w głębi pola walki. Ogłoszenia z okolic 2021 roku wspominały o wymogu zachowania wymiarów, pozwalających na zmieszczenie dwóch pocisków w jednym kontenerze startowym i zasięgu ataku na poziomie do 499 km. Wszystko przez traktat INF, który stosunkowo niedawno wygasł, dając USA zielone światło na tworzenie balistycznych pocisków o zasięgu nawet 5000 km.

Już po pierwszych zapowiedziach dowiedzieliśmy się, że pociski PrSM będą “rodziną kilku wariantów” oraz zachowają kompatybilność ze służącymi wyrzutniami rakietowymi M270 Multiple Launch Rocket System i M142 High Mobility Artillery Rocket System, czyli MLRS i HIMARS. Ich najmniej zaawansowana wersja (Increment 1) weszła zresztą już do służby, jako pocisk zaprojektowany do trafiania w statyczne cele w odległości do około 500 km za pomocą systemu nawigacji inercyjnej wspomaganej przez GPS. Na tym jednak praca firmy Lockheed Martin się nie skończyła, bo rozwój pocisków PrSM odbywa się w wielu fazach, podzielonych na tak zwane “inkrementacje”.

Czytaj też: Oślepią wrogie radary w mgnieniu oka. Marynarka USA zaskoczyła potęgą myśliwców

Wiemy, że wariant drugi zostanie wyposażony w system Land-Based Anti-Ship Missile (LBASM) dla wielomodowego namierzania celów, trzeci doczeka się potężniejszych ładunków bojowych, a czwarty przebije granice 1000 kilometrów. Wszystko to zostanie wprowadzone w PrSM Increment 5, ale w tej właśnie wersji wojskowi pójdą o krok dalej i połączą pociski z autonomicznymi wyrzutniami, które zapewnią wojsku niespotykaną wcześniej wszechstronność operacyjną. Wspomniany generał brygady Crooks podkreślił podczas wystąpienia na wydarzeniu Association of the US Army, że proponowana autonomiczna wyrzutnia wyeliminuje potrzebę kabiny, torując drogę dla większych pocisków, co bierze się stąd, że obecne systemy startowe są ograniczone standardowym rozmiarem modułów, wynoszącym około 4 metry.

Wdrożenie platform autonomicznych działających niezależnie zmniejszy też ryzyko dla personelu i zwiększy elastyczność w przeróżnych scenariuszach pola walki. Musimy jednak pamiętać, że powiązany z tym wysiłkiem pocisk PrSM Increment 5 znajduje się jeszcze w fazie eksploracji, a nie praktycznego projektowania. Dlatego też przy okazji warto wspomnieć, że PrSM może wyewoluować w toku rozwoju do jeszcze ciekawszej wersji. Pamiętajmy, że wojska na całym świecie widzą coraz większy potencjał w balistycznych pociskach wystrzeliwanych z platform powietrznych. Izrael ma swój pocisk Air LORA oraz Rampage, Rosja robi użytek z Kindżałów, a Chiny realizują prace nad powietrznymi DF-21, więc to najwyższy czas, żeby i USA stworzyły tego typu broń, stawiając np. na PrSM.

Czytaj też: Wyobraźcie sobie broń, przed którą nie da się ochronić. Wyjątkowy okręt USA właśnie ją dostał

Biorąc pod uwagę rosnącą potrzebę bardziej dalekosiężnych opcji uderzeń, wystrzeliwany z powietrza pocisk PrSM jawi się jako bardzo atrakcyjne rozwiązanie, które mogłoby wypełnić krytyczną lukę w arsenale USA, dostarczając ekonomiczną, wszechstronną i potężną broń dla współczesnych działań wojennych. Na tę chwilę to jednak tylko rozprawiane przez analityków i specjalistów możliwości, a nie coś, co oficjalnie planuje amerykańskie wojsko. Kompaktowy rozmiar (około 4 metry długości i 0,5 metra średnicy) i waga (około 1043 kilogramów) czynią ten pocisk atrakcyjnym kandydatem do adaptacji na wystrzeliwanie z powietrza. Wtedy pocisk zyska nie tylko okazalszy zasięg oraz nowe wektory przeprowadzania ataku, ale też będzie mógł rozwijać wyższą prędkość i jednocześnie stanowić konkurencyjną cenowo alternatywę dla np. ARRW w cenie 15-18 mln dolarów. Powietrzny PrSM byłby nawet fenomenalny w kwestii platform startowych, które obejmowałyby odrzutowce pokroju F-15 i F-16, bombowce B-52 czy B-21, a nawet samoloty patrolowe P-8. Pomysł wydaje się ciekawy zwłaszcza w kwestii planowanych wersji pocisków PrSM, które będą mogły zwalczać cele ruchome i okręty.