Przełomowy pocisk Sidewinder gwarantował USA powietrzną dominację… aż do jego kradzieży
Początki Sidewindera sięgają 1945 roku, kiedy inżynierowie w Naval Ordnance Test Station w Inyokern w Kalifornii badali siarczkowo-ołowiane zapalniki zbliżeniowe. Główny fizyk William B. McLean dostrzegł potencjał nowego systemu naprowadzania pocisków wykorzystującego tę technologię. Okazję na zrobienie z niej użytku otrzymali stosunkowo szybko, bo wojna koreańska w 1950 roku ujawniła przewagę radzieckich myśliwców MiG-15 nad amerykańskimi F9F Panther, co skłoniło marynarkę wojenną do poszukiwania innowacyjnych rozwiązań.
Czytaj też: Sekret potężnego bombowca USA nowej generacji. Te zdjęcia mówią wszystko
Zespół McLeana odpowiedział na to wezwanie Marynarki Wojennej USA, opracowując pocisk z unikalnym systemem naprowadzania, bo z wirującym zwierciadłem parabolicznym w przezroczystej szklanej kopule, które kierowało pocisk w stronę celu za pomocą detekcji podczerwieni. Ta technologia doprowadziła do powstania pocisku Sidewinder, który w połowie lat 50. był już gotowy do użycia. Początkowo utrzymywany w tajemnicy, Sidewinder został po raz pierwszy zamontowany na myśliwcach pokładowych w 1956 roku, a jego istnienie ogłoszono publicznie w 1957 roku. Rok później USA wyposażyły tajwańskie siły powietrzne w myśliwce F-86 Sabre wyposażone właśnie w nowo opracowane pociski Sidewinder w ramach tajnej inicjatywy znanej jako Project Black Magic.
Przekazanie nowoczesnego uzbrojenia sojusznikom doprowadziło do technologicznej tragedii, na której zyskał Związek Radziecki. Chociaż samoloty F-86F Sabre z pociskami Sidewinder zdominowały dostarczone Chinom przez Związek Radziecki myśliwce MiG-17F, tak nie zniszczyły całej floty. Najgorsze było w tym to, że jeden z MiG-ów może i został trafiony pociskiem Sidewinder, który wgryzł się w kadłub maszyny, ale jego głowica nie zadziałała i tak oto na płycie lotniska okazało się, że chiński myśliwiec niepostrzeżenie “podkradł” superbroń USA.
Czytaj też: O tym na pewno nie słyszałeś. Dlaczego lotnictwo USA wywracało samoloty “do góry nogami”?
Po bitwie powietrznej nad Cieśniną Tajwańską chińscy piloci byli zdezorientowani nową bronią. Przechwycony pocisk Sidewinder okazał się technologicznym cudem daleko wykraczającym poza ich możliwości, ale nie mogąc samodzielnie go odtworzyć, Chińczycy przekazali pocisk Związkowi Radzieckiemu, licząc na wspólne postępy. Sowieci zlecili biuru projektowemu Toporov OKB jego skopiowanie, co finalnie zakończyło się sukcesem i znacząco zmieniło wyścig zbrojeń w czasie zimnej wojny. Używany wtedy przez Związek Radziecki pocisk powietrze-powietrze Wypmeł K-5 był na tle Sidewindera prymitywny i kompletnie bezużyteczny przeciwko zwinnym myśliwcom.
Tak oto Związek Radziecki zaliczył kolejny sukces w szpiegostwie wojskowym, wcześniej podkradając tajemnice nuklearne USA czy plany bombowca B-29. Jednak zdobycie Sidewindera było przełomowe, bo zmieniło równowagę sił powietrznych, umożliwiając blokowi komunistycznemu rywalizację z NATO na bardziej wyrównanym poziomie. Zwłaszcza że do 1960 roku Sowieci z powodzeniem odtworzyli Sidewindera, co zaowocowało powstaniem pocisku K-13 (AA-2 “Atoll”). Pocisk ten stał się podstawą arsenału sowieckiego i państw Układu Warszawskiego, a także sojuszników Związku Radzieckiego, takich jak Chiny, Kuba, Wietnam, Indie i Pakistan. Chińska wersja tego pocisku, PL-2, dodatkowo umocniła wpływ Sidewindera na globalną strategię militarną.
Czytaj też: Przyszłość lotnictwa USA to za mało powiedziane. Silnik XA100 ma być jego podstawą
Co ciekawe, nie był to ostatni incydent związany z sowiecką kradzieżą technologii wojskowej, bo w 1968 roku ponownie podkradli tajemnicę ulepszonego pocisku Sidewinder, kiedy to zachodnioniemiecki architekt Manfred Ramminger, pracujący dla KGB, ukradł zmodernizowanego Sidewindera z niemieckiej bazy lotniczej, wysyłając go do ZSRR. Do tej pory nie jest jednak jasne, jak wiele Związek Radziecki zyskał na tej konkretnej kradzieży. Pewne jest jednak jedno – dziedzictwo Sidewindera jako jednego z najbardziej udanych pocisków w historii jest niezaprzeczalne. Do 2021 roku ten pocisk miał na koncie 270 potwierdzonych zestrzeleń, a najnowsza wersja, AIM-9X, jest wciąż w aktywnym użyciu. Przykład? W 2023 roku użyto go do zestrzelenia chińskiego balonu szpiegowskiego oraz dronów rebeliantów Huti, co pokazuje jego ciągłą aktualność.