Polacy znaleźli w minikamerach i dyktafonach sposób na zwiększanie swojego bezpieczeństwa. Z jakiego sprzętu korzystamy i kiedy kupujemy? Zapytaliśmy o to klientów oraz eksperta największej polskiej sieci sklepów detektywistycznych.
W ofercie Spy Shop znajdziemy profesjonalne dyktafony, minikamery, urządzenia zapobiegające inwigilacji, ale też akcesoria obronne, czy programy monitorujące na komputery i telefony. Z ostatniego raportu firmy wynika, że w 2013 roku sprzedaż tych gadżetów wzrosła o 80%. Dlaczego kupujemy więcej sprzętu szpiegowskiego?
Sprawy rodzinne
Paweł Wujcikowski, ekspert ds. bezpieczeństwa w firmie Spy Shop podkreśla, że urządzenia, które kiedyś były dostępne wyłącznie służbom i upoważnionym instytucjom, teraz są na wyciągnięcie ręki. W efekcie zmienia się ich pierwotne przeznaczenie.
– Coraz częściej patrzymy na akcesoria szpiegowskie nie przez pryzmat filmów o Jamesie Bondzie, a ich codziennego zastosowania – mówi Paweł Wujcikowski. – To często sprzęt najwyższej jakości o bardzo dobrych parametrach. Idealny zarówno w monitorowaniu i kontroli bezpieczeństwa.
Nie dziwi więc, że klientami Spy Shop nie są stereotypowe postacie w ciemnych okularach i długich płaszczach, a zwyczajni ludzie szukający rozwiązań codziennych problemów.
– Przyszłam, bo zepsuła mi się elektroniczna niania. Znajoma powiedziała mi, żebym zajrzała tutaj i kupiła kamerę kamuflowaną, bo to najlepszy sposób kontroli opiekunki i obserwacji córki spoza domu – mówi pani Eliza z Wrocławia, jedna z klientek Spy Shop.
Bezpieczeństwo dziecka to jeden z częstszych powodów, dla których decydujemy się na zakup minikamer ukrytych w zwykłych przedmiotach. Może to być budzik lub czujka dymu – ważne, by były dyskretne i pozwalały na zdalny podgląd przez Internet.
– W wakacje wielu rodziców stosuje to rozwiązanie, by sprawdzić, czy nastolatek zostawiony sam w domu nie organizuje zbyt hucznych imprez – tłumaczy Paweł Wujcikowski. – Stawiają taki budzik w salonie i wieczorem mogą się upewnić, że w mieszkaniu wszystko jest w porządku.
Wokół i poza domem
Sprzętem szpiegowskim można też chronić mienie – ogródek, samochód, działkę. Służą temu fotopułapki, które coraz częściej są stosowane nie tylko przez służby leśne i przyrodników, ale i mieszkańców domków na przedmieściach.
– Po tym, jak drugi raz skradziono mi auto przestałem inwestować w alarmy i kupiłem taką fotopułapkę – wskazuje pan Piotr z Sycowa, klient Spy Shop. – Od miesiąca informuje mnie o każdym ruchu wokół garażu, a teraz jeszcze zainstaluję w aucie lokalizator GPS. Tak dla pewności – dodaje.
Urządzenia informujące o położeniu obiektów i osób cieszą się powodzeniem wśród klientów. Nie wszyscy jednak stosują je, by zabezpieczyć się na wypadek kradzieży. Sprzedawcy w Spy Shop często polecają lokalizatory osobiste, jako sposób na ochronę dzieci i osób starszych poza domem.
– GPS w formie zegarka sprawdza się, gdy wysyłamy dziecko na pierwszy obóz lub kolonię
i chcemy wiedzieć, że nic mu nie zagraża – tłumaczy Paweł Wujcikowski. – Również opiekunowie osób starszych często pytają o takie rozwiązania, gdy obawiają się o bezpieczeństwo podopiecznych.
Wzrost zainteresowania sprzętem szpiegowskim nie wynika jedynie z chęci do podsłuchiwania. Coraz więcej wiemy o potencjalnych, codziennych zagrożeniach i uczymy się im zapobiegać. W tym celu sięgamy po nowoczesne, skuteczne metody. I choć jeszcze kilka lat temu były one kojarzone z grą wywiadów, dziś częściej służą potrzebom zwykłych mieszkańców.