Odkryta w grudniu planetoida, której rozmiary szacuje się na około 50 metrów, jest interesująca z jednego istotnego względu. Wstępne obliczenia jej trajektorii lotu wokół Słońca wskazują na to, że zbliży się ona do Ziemi na bardzo małą odległość w 2032 roku. To właśnie ten aspekt sprawił, że została ona zaklasyfikowana jako obiekt klasy 3 w skali uderzeń Torino, systemie stosowanym do kategoryzacji potencjalnego ryzyka uderzenia obiektów bliskich Ziemi (NEO). Klasyfikacja ta oznacza, że prawdopodobieństwo zderzenia mogącego spowodować lokalne zniszczenia wynosi więcej niż 1%.
Warto tutaj podkreślić, że skala ta obejmuje wartości od 0 do 10, gdzie 0 oznacza znikome prawdopodobieństwo uderzenia, a 10 nieuchronne zderzenie z Ziemią o globalnych skutkach. Przed odkryciem opisywanej tu planetoidy, żaden obiekt nie otrzymał oceny wyższej niż 0. Fakt, że 2024 YR4 osiągnął poziom 3, może zatem wydawać się niepokojący. Tak wysoka klasyfikacja wynika głównie z tego, że według wstępnych prognoz minimalna odległość obiektu podczas przelotu w pobliżu Ziemi 22 grudnia 2032 roku miała wynieść nawet 0,00001 AU, czyli zaledwie 1500 kilometrów, a samo prawdopodobieństwo zderzenia oszacowano na 1 do 83.
Jak zauważa dr Karolina Dziadura z Minor Planet Center Harvard-Smithsonian oraz Good Night Collective w rozmowie z Focus.pl:
„Mimo że 1,3% może wydawać się wysokim prawdopodobieństwem, obliczenia opierają się na krótkim łuku obserwacyjnym – mamy tylko miesiąc danych i około 300 obserwacji. To zbyt mało, by określić orbitę z dużą precyzją. Dla porównania trajektoria Apophisa została wyznaczona na podstawie prawie 10 000 obserwacji.”
Poziom 3 w skali Torino oznacza zatem bliskie spotkanie, wymagające uwagi astronomów. Chociaż konsekwencje potencjalnego uderzenia obiektu w Ziemię byłyby poważne, to naukowcy przyjmują, że dalsze obserwacje i wynikające z nich coraz dokładniejsze obliczenia trajektorii lotu obiektu doprowadzą do tego, że ryzyko uderzenia obiektu w Ziemię spadnie do 0, a tym samym klasyfikacja w skali Torino także zmieni się na 0. Jest to stosunkowo powszechne zjawisko, bowiem im więcej danych mamy o bieżącej trajektorii lotu, tym dokładniej jesteśmy w stanie ustalić przyszłe położenie takiego obiektu.
„Obecnie 2024 YR4 jest jednym z priorytetowych obiektów dla astronomów, a do jej obserwacji wykorzystywane są najpotężniejsze teleskopy, w tym nawet VLT (Very Large Telescope) w Chile. Jest to 8,2-metrowy teleskop finansowany przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), gdzie czas obserwacyjny jest niezwykle cenny. Nominalna odległość przelotu 2024 YR4 w 2032 roku wynosi ~130 150 km (na dzień pisania artykułu – wartość zmieniać się będzie wraz z dodawaniem obserwacji), ale Ziemia znajduje się w granicach niepewności tej orbity, dlatego obiekt jest monitorowany z najwyższą uwagą. Należy pamiętać, że naukowcy traktują zagrożenie ze strony planetoid bardzo poważnie – do grupy ryzykownych trafiają już obiekty z prawdopodobieństwem uderzenia 0,0000001% (1 na 10 milionów). Dla porównania niewielkie planetoidy, których prawdopodobieństwo zderzenia wynosi 100%, odkrywamy kilkanaście godzin przed impaktem, ale są one zbyt małe, by stanowiły zagrożenie – co najwyżej przynoszą meteoryty do analizy
– dodaje dr Dziadura.
Chociaż 2024 YR4 nie jest uważany za zagrożenie globalne, to jednak warto tutaj mieć na uwadze fakt, że jest to obiekt rozmiarami zbliżony do tego, który spowodował katastrofę tunguską na początku XX wieku. Wtedy to hipotetyczny obiekt o średnicy od 50 do 80 m wchodząc w atmosferę Ziemi, był w stanie powalić 80 milionów drzew na obszarze 2000 kilometrów kwadratowych.
Przez całą historię monitoringu NEO większość odkrytych obiektów pozostawała bezpiecznie w zielonej strefie skali turyńskiej. Jednak niektórym udało się na krótko osiągnąć poziom 4, najwyższy poziom w strefie żółtej. Poziom 4 oznacza bliskie spotkanie wymagające uwagi astronomów, przy czym prawdopodobieństwo zderzenia mogącego spowodować zniszczenia w regionie wynosi ponad 1%. Jednym z takich obiektów jest planetoida 99942 Apophis. W momencie odkrycia obiekt ten sklasyfikowano na poziomie 2, który następnie podniesiono do poziomu 4. Przez chwilę uważano, że ryzyko uderzenia tego obiektu w Ziemię 13 kwietnia 2029 roku jest naprawdę wysokie. Szczegółowe obserwacje wykonane później za pomocą szerokiej palety instrumentów wykluczyły możliwość zdarzenia, a aktualnie wiemy, że w 2029 roku obiekt ten przeleci w pobliżu Ziemi w odległości ok. 36000 km. Dokładnie tak samo będzie zapewne w przypadku planetoidy 2024 YR4, którą teraz straszą nagłówki.
„Obserwacje 2024 YR4 będą możliwe do połowy kwietnia 2025 roku, po czym planetoida stanie się zbyt ciemna do dalszych badań. Następna okazja na dokładne pomiary nastąpi w 2028 roku, kiedy obiekt znów zbliży się do Ziemi. Kolejna krytyczna data to 22 grudnia 2032 roku – potencjalna data impaktu. Należy pamiętać, że orbity planetoid mogą się zmieniać pod wpływem efektów grawitacyjnych i niegrawitacyjnych, takich jak efekt Jarkowskiego. W kolejnych latach precyzyjne pomiary pozwolą jednoznacznie określić, czy 2024 YR4 faktycznie stanowi zagrożenie”
– podsumowuje astrofizyczka. Możemy zatem odetchnąć z ulgą i spokojnie obserwować rozwój sytuacji i zmieniające się prognozy.