Zaledwie kilka dni temu, 16 września 2024 roku w pobliżu Ziemi przeleciała planetoida 2024 ON. Obiekt ten zbliżył się do naszej planety na odległość około miliona kilometrów, czyli w skali rozmiarów Układu Słonecznego całkiem blisko. Jakby nie patrzeć, średnica Słońca to 1,4 miliona kilometrów. Gdyby spojrzeć w bezchmurne, bezksiężycowe i pozbawione łuny miejskiej nocne niebo, takiego obiektu nawet byśmy wzrokiem nie dostrzegli. Ilość odbijanego przez niego światła jest niewystarczająca, aby nasze oczy były w stanie taki obiekt dostrzec.
Tymczasem planetoida 2024 ON nie była wcale taką małą, niepozorną skałą. Naukowcy już wcześniej szacowali, iż obiekt ten ma nawet 350 metrów średnicy. Kiedy zatem uwzględnimy fakt, iż planetoida, która weszła w atmosferę Ziemi nad Czelabińskiem, miała zaledwie 17-19 metrów średnicy, okaże się, że uderzenie takiego 350-metrowego obiektu w Ziemię mogłoby wywołać naprawdę potężne zniszczenia w skali lokalnej.
Czytaj także: W otoczeniu Ziemi latają planetoidy. W tym tygodniu jest ich naprawdę sporo
Zespół naukowców postanowił przyjrzeć się tej planetoidzie bliżej za pomocą radaru. Ku zdumieniu badaczy okazało się, że mieliśmy tutaj do czynienia z planetoidą kontaktową, czyli z dwoma obiektami, które stykają się ze sobą. W tym przypadku jeden składnik planetoidy jest około 50 proc. większy od drugiego.
Co ciekawe, takie kontaktowe układy podwójne nie są niczym nietypowym wśród planetoid. Badacze wskazują, że w przedziale obiektów o średnicy powyżej 200 metrów, aż 14 proc. planetoid to obiekty kontaktowe.
Co ciekawe, poprzednią planetoidą kontaktową, która odwiedziła Błękitną Planetę, widzieliśmy zaledwie miesiąc temu (18-19 sierpnia), kiedy to obok Ziemi przeleciała planetoida 2024 JV33. Także i w tym przypadku mieliśmy układ kontaktowy o średnicy około 300 metrów. Obiekt ten przeleciał jednak znacznie dalej od Ziemi, tj. w odległości ok. 4,6 mln km od nas.
Czytaj także: Odkryli głaz zbliżający się do Ziemi. Trzy godziny później rozpadł się nad Berlinem
Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że choć obiekty tego typu są zbyt ciemne, aby dostrzec je w zakresie optycznym, to naukowcy z powodzeniem wykorzystują do tego radary planetarne. Instrumenty tego typu emitują wiązkę promieniowania radiowego w kierunku planetoidy, a następnie rejestrują część tego promieniowania, która odbiła się od planetoidy i wróciła w stronę Ziemi. Jak widać na powyższych obrazach, w ten sposób możemy nie tylko poznać ogólny kształt planetoidy, ale nawet dostrzec większe głazy na ich powierzchniach.
Szczegółowe badania planetoid przelatujących w pobliżu Ziemi pozwalają ustalić ich kształt, prędkość i trajektorię lotu. W ten sposób badacze tworzą katalog obiektów, które potencjalnie w przyszłości mogą znaleźć się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Żadna z powyżej wymienionych planetoid nie stanowi jednak dla nas żadnego ryzyka w najbliższej przyszłości.