Tym razem mowa o planetoidzie skatalogowanej pod numerem 2013 NK4, która to przeleciała w odległości, na jaką jeszcze nigdy od czasu jej odkrycia się do nas nie zbliżyła.
Zanim jednak uciekniemy się do liczb, aby opisać sam przelot planetoidy, warto nadać im trochę kontekstu. Sama Ziemia ma niecałe 13000 km średnicy i w ciągu 365,25 dni okrąża Słońce w średniej odległości 150 milionów kilometrów. Szybkie obliczenie obwodu koła o promieniu 150 mln km wskazuje, że w ciągu roku Ziemia pokonuje około 1 miliarda kilometrów w drodze wokół Słońca. To z kolei oznacza, że Ziemia przemieszcza się w przestrzeni o 2,74 mln km dziennie, a więc nieco ponad 100 000 km w ciągu godziny. To bardzo ważna informacja, bowiem oznacza to tyle, że jeżeli usłyszymy, iż jakaś planetoida przecięła orbitę Ziemi, przelatując w odległości 100 000 km od nas, to oznacza to tyle, że gdyby przybyła w to miejsce godzinę wcześniej/później, mogła uderzyć w Ziemię. Taki przykład chyba najlepiej pokazuje, że przelot w odległości nawet kilku milionów kilometrów jest w rzeczywistości przelotem bliskim.
Czytaj także: Szukali planetoidy z 2014 roku. Odkryli fragmenty kosmicznych skał sprzed 800 000 lat
Planetoida 2013 NK4 sklasyfikowana jest jako „potencjalnie zagrażająca Ziemi”, jednak podczas opisywanego tutaj przelotu zbliżyła się do naszej planety na odległość równą ośmiu odległościom Ziemia-Księżyc, czyli ok. 3,2 miliona kilometrów. Warto jednak pamiętać, że mówimy tutaj o planetoidzie o rozmiarach 600 metrów, czyli całkiem sporej.
Dla porównania planetoida, która w 2013 roku weszła w atmosferę ziemską nad Czelabińskiem, miała zaledwie 20 metrów średnicy. Mimo tego jej eksplozja w atmosferze wywołała falę uderzeniową, która wybiła w całym mieście okna, które raniły ponad 1500 osób. Tutaj mówimy o planetoidzie nieporównanie masywniejszej. Jak wskazują astronomowie, nawet planetoida Apophis, która przeleci w pobliżu Ziemi 13 kwietnia 2029 roku, a której poważnie obawiali się astronomowie jeszcze kilkanaście lat temu, ma średnicę 300 metrów.
Czytaj także: W otoczeniu Ziemi latają planetoidy. W tym tygodniu jest ich naprawdę sporo
W poniedziałek, 15 kwietnia, kiedy planetoida przelatywała w pobliżu Ziemi jej prędkość względem naszej planety wyniosła niemal 60 000 km/h. Gdyby na swojej drodze napotkała Ziemię, jej uderzenie nie tylko byłoby w stanie zniszczyć każdą metropolię, która znalazłaby się na trasie jej lotu, ale także spowodowałaby istotne zmiany klimatyczne na powierzchni całej planety.
Warto tutaj podkreślić, że wszystkie obliczenia trajektorii lotu planetoidy wskazują, że nigdy nie uderzy ona w powierzchnię Ziemi. Nie zmienia to jednak faktu, że regularnie zbliża się ona do naszej planety na mniejszą lub większą odległość. W ciągu ostatnich jedenastu lat obiekt ten zbliżył się do naszej planety 11 razy. Kolejny przelot — aczkolwiek w większej odległości niż teraz — będzie miał miejsce 23 kwietnia 2025 roku. Bliższy przelot prognozowany jest dopiero na 2055 rok, kiedy to odległość między planetoidą a Ziemią wyniesie 2,1 miliona kilometrów.