Od lat wiadomo, że jedna ze względnie pobliskich gwiazd — Betelgeza — zbliża się do końca swojego życia i gdy eksploduje, to przynajmniej przez chwilę jasnością na nocnym niebie dorówna Księżycowi. Niestety nie ma żadnej możliwości ustalenia, kiedy do takiej eksplozji może dojść. Astronomowie wiedzą, że dojdzie do niego “wkrótce”. Pech w tym, że jest to “kosmiczne wkrótce”, a więc do eksplozji może dojść za rok, a może za 100 000 lat.
Nikt jednak nie powiedział, że przypadkiem inna gwiazda nie zrobi nagle tego, czego wszyscy oczekują od takiej Betelgezy. W 2023 roku astronomowie realizujący obserwacje w ramach standardowego przeglądu nieba dostrzegli gwiazdę, która zachowuje się dość nietypowo. W toku obserwacji naukowcy dostrzegli, że jasność gwiazdy zmienia się w sposób chaotyczny. Nie były to oczywiście zmiany przypominające początek eksplozji supernowej, czy też nowej. Nie zmienia to jednak faktu, że gwiazda stała się obiektem dalszych obserwacji prowadzonych przez kilka niezależnych zespołów. Badacze chcieli się dowiedzieć, co odpowiada za te nietypowe zmiany. Jakby nie patrzeć, wspomniana wyżej Betelgeza też ma za sobą nieoczekiwane zmiany jasności, które przykuwały uwagę nie tylko astronomów, ale i szerokiej opinii publicznej zaledwie kilka lat temu.
Czytaj także: Nowa supernowa tak szybko nie zniknie. Naukowcy wiedzą, ile czasu będzie widoczna na niebie
Tym razem jednak okazało się, że to, czego nie zrobiła Betelgeza, zrobiła niepozorna gwiazda. Któregoś pięknego dnia paliwo napędzające procesy fuzji termojądrowej w jądrze gwiazdy wyczerpało się i gwiazda eksplodowała jako supernowa. Tak po prostu.
Do spektakularnej eksplozji doszło zaledwie 150 dni po ostatnich obserwacjach tego obiektu. W skali wieku gwiazd, liczonej w milionach lat, obserwowanie aktywności gwiazdy zaledwie 150 dni przed eksplozją, jest wprost przyglądaniem się ostatniemu tchnieniu gwiazdy.
Dzięki obserwacjom prowadzonym tuż przed eksplozją astronomowie zyskali unikalną wiedzę o tym, co się dzieje z masywną gwiazdą w ostatnich chwilach jej życia. W danych udało się zarejestrować rosnącą jasność gwiazdy przy jednoczesnym niezmiennym promieniu fotosferycznym oraz ekstremalne niestabilności tuż przed zapadnięciem się gwiazdy na siebie samą.
Czytaj także: Takiej supernowej jeszcze nie widzieliśmy. Co ją tak wykrzywiło?
Supernowa skatalogowana pod numerem SN 2023fyq znajduje się w galaktyce spiralnej NGC 4388, która z kolei należy do Gromady w Pannie. Odległość do samej galaktyki aktualnie jedynie oszacowano na nieco ponad 50 milionów lat świetlnych. To daleko, ale jednocześnie wystarczająco blisko, aby móc w niej poszukiwać kolejnych gwiazd, które potencjalnie mogą eksplodować w podobny sposób. Jakby nie patrzeć, teraz już wiemy, jakiego zachowania powinniśmy wypatrywać.
To niezwykle cenne, nawet jeżeli przypadkowe, odkrycie. Dotychczas naukowcy analizowali gwiazdy, które eksplodowały jako supernowe postfactum. To znaczy, najpierw dochodziło do eksplozji, a dopiero następnie naukowcy poszukiwali informacji o gwieździe, która mogła eksplodować w archiwalnych danych obserwacyjnych. Teraz w końcu najpierw astronomowie przyjrzeli się na spokojnie gwieździe, opisali jej zachowanie, a dopiero potem ta eksplodowała. Analiza obserwacji gwiazdy przed eksplozją z pewnością przyniesie teraz naukowcom nowych informacji, które przydadzą się do poszukiwania innych obiektów tego typu.