Phaethon to planetoida odkryta niemal dokładnie czterdzieści lat temu przez satelitę IRAS. Analiza jej orbity pozwoliła naukowcom ustalić, że obiekt w ciągu każdego trwającego 524 dni okrążenia Słońca to oddala się od niego na 560 mln km, to zbliża się do niego na 21 milionów kilometrów. Żadna inna planetoida spośród tych nazwanych nie zbliża się do Słońca tak bardzo. W ciągu jednego (swojego) roku planetoida regularnie przecina orbity Merkurego, Wenus, Ziemi i Marsa.
Czytaj także: Przez Układ Słoneczny porusza się planetoida, która syczy. Co ulatnia się z Phaethona?
Kiedy planetoida zbliża się do Słońca temperatura na jej powierzchni dochodzi do poziomu 750 stopni Celsjusza. W efekcie wszelki lód na jej powierzchni ulega sublimacji i odrywa się od jej powierzchni, przez co planetoida zaczyna wyglądać jak kometa, ciągnąc za sobą warkocz. W trakcie prowadzonych w 2009 roku badań za pomocą satelitów STEREO udało się ustalić, że za planetoidą oprócz lodowego ciągnie się też warkocz pyłowy. Co więcej, analiza orbity planetoidy sprawiła, że naukowcy skojarzyli ten warkocz pyłowy z dorocznym rojem meteorów znanym jako Geminidy. Choć to komety odpowiadają zazwyczaj za wszelkie strumienie pyłowe powodujące powstawanie rojów meteorów, to akurat w przypadku Geminidów źródłem pyłu miałaby być planetoida Phaethon. A przynajmniej tak się wydawało.
Z planetoidy Phaethon nie odrywa się pył
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Planetary Science Journal i opisującym obserwacje Phaethona za pomocą dwóch kosmicznych obserwatoriów Słońca naukowcy wskazują, że warkocz ciągnący się za planetoidą w rzeczywistości nie jest pyłowy. Podejrzenia co do jego pochodzenia pojawiły się gdy w 2018 roku astronomowie zmierzyli za pomocą sondy kosmicznej Parker Solar Probe strumień pyłowy odpowiadający za Geminidy. Okazało się wtedy, że jest w nim zdecydowanie za dużo materii, aby jej źródłem mogła być planetoida.
Z tego też powodu astronomowie postanowili przyjrzeć się dokładnie przelotowi Phaethona w pobliżu Słońca w 2022 roku. Do wykonania obserwacji wykorzystano sondę kosmiczną SOHO, która na co dzień obserwuje Słońce. Kamery zainstalowane na pokładzie sondy wyposażone są w filtry, które są w stanie zbadać skład chemiczny warkoczy ciągnących się za kometami zbliżającymi się do Słońca. W toku obserwacji okazało się, że za Phaethonem, wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, ciągnie się warkocz gazowego sodu, natomiast nie ma żadnego warkocza pyłowego.
Jakby nie patrzeć jest to zaskakujący wynik. Udało się bowiem całkowicie zmienić wiedzę o planetoidzie za pomocą dwóch satelitów (SOHO i STEREO), które w ogóle nie były przystosowane do badania planetoid czy komet, a do obserwacji Słońca. Teraz kiedy już wiemy, że planetoidy zbliżające się do Słońca na niewielką odległość odrzucają gazowy sód, powstaje pytanie ile z obiektów dotychczas obserwowanych przez te sondy w rzeczywistości nie było kometami, a należało do tej samej grupy co Phaethon, i było planetoidami, które pod wpływem intensywnego promieniowania słonecznego traciło ogromne ilości sodu, który następnie udawał typowy warkocz kometarny.