PGE wraz z Tauronem, Eneą i Energą należy do wąskiego grona największych producentów energii w naszym kraju. Podczas prezentacji na Stadionie Narodowym 29 sierpnia br. została przedstawiona nowa, zaktualizowana polityka inwestycyjna PGE – dowiadujemy się z komunikatów rządowych.
Już na początku warto zaznaczyć, że Polska Grupa Energetyczna jest przedsiębiorstwem najszybciej i najsprawniej odpowiadającym na zmiany zachodzące w energetyce. Oprócz tego, że w skład PGE wchodzą kopalnie na węgiel brunatny w Bełchatowie i Turowie oraz elektrownie przy nich zlokalizowane, to koncern również rozwija się silnie w zielonej energetyce.
PGE posiada kilkadziesiąt elektrowni wodnych, w tym olbrzymie jednostki w Żarnowcu (woj. pomorskie) i na górze Żar (woj. śląskie). Ponadto firma zarządza także farmami wiatrowymi i fotowoltaicznymi. W 2023 roku zakończyły się testy innowacyjnego na skalę Polski systemu w pobliżu szczytowego zbiornika na górze Żar. Mowa o instalacji fotowoltaicznej połączonej z bateryjnym magazynem energii.
Czytaj też: Polska wreszcie się doczekała. Sensacyjne wyniki eksperymentu PGE z magazynem energii
PGE aktualizuje swoją politykę energetyczną. Co zostaniemy w 2040 roku?
Podczas niedawnej konferencji na Stadionie Narodowym prezes zarządu PGE, Wojciech Dąbrowski, poinformował, jakie cele postawiła sobie spółka na najbliższe 17 lat. W 2040 roku całość energii produkowanej przez PGE ma pochodzić z OZE. Łącznie moce zainstalowane koncernu mają wynieść 12 GW, w tym 7 GW będzie znajdować w morskich farmach wiatrowych, 1,5 GW w lądowych farmach wiatrowych, a 3 GW w instalacjach fotowoltaicznych.
O ile kolejne zapowiedzi rozwoju energetyki w stronę OZE mogą już nas nie szokować, to zwróćmy uwagę na to, że PGE jako pierwsze mówi o magazynowaniu energii. Według zapowiedzi w 2035 roku 30 proc. energii wytwarzanej z czystych źródeł będzie mogła być przechowywana. Moc magazynów ma wynieść 3,7 GW. Nie będą to tylko elektrownie szczytowo-pompowe (ESP), choć i te planuje się rozbudować m.in. o nową jednostkę w Młotach w woj. dolnośląskim. Prezes Dąbrowski wspomniał także o systemach bateryjnych o mocy 1,2 GW. Jak możemy policzyć, moc ESP w tym układzie wyniesie 2,5 GW.
Nie tylko energetyka, ale i ciepłownictwo prowadzone przez PGE ulegnie całkowitej dekarbonizacji. Zielone ciepło, jak to określono, będzie pochodzić z ekologicznych paliw i wychwytywania CO2. Już za 7 lat wszystkie elektrociepłownie Polskiej Grupy Energetycznej nie będą musiały korzystać z węgla.
Jeśli wciąż powyższe zapowiedzi nie robią na nas wrażenia, to jak zareagujemy na to, że PGE chce również produkować czysty, zielony wodór z elektrolizerów? Tego typu instalacje do rozszczepiania cząsteczki wody i produkcji paliwa wodorowego mają osiągnąć moce 300 MW do 2035 roku. Wodór będzie zasilać transport ciężki i dalekobieżny, za który odpowiada koncern.
Czytaj też: Czy świstaki lubią wiatraki? Sprawdziliśmy. Ktoś tu mija się z prawdą
Co ciekawe, po wygłoszonej prezentacji prezesa PGE pojawiły się głosy, że Polska odejdzie od węgla wcześniej niż planowano. Ministerstwo Aktywów Państwowych poinformowało, że polityka energetyczna rządu nie zakłada przyspieszenia odejścia od węgla – cytuje Energetyka24 za komunikatem resortu. Obowiązujący plan przewiduje zamknięcie ostatnich kopalń do 2049 roku. Być może PGE zamknie swoje jednostki wcześniej, a pozostałe koncerny energetyczne później. Niemniej przy takim zgrzycie informacyjnym trudno teraz wyrokować, kiedy naprawdę to się stanie.