Firma Saule Technologies, nazwana tak na cześć Matki Słońca ze słowiańskiej mitologii, jest częścią Grupy Kapitałowej Columbus Energy. Siedziba firmy oraz pierwsza fabryka ogniw słonecznych z perowskitów znajdują się we Wrocławiu.
Drukowanie cienkich jak włos, lekkich i elastycznych ogniw jest możliwe dzięki innowacyjnej technologii drukowania atramentowego, opracowanej przez polską fizyczkę, założycielkę Saule Technologies – dr Olgę Malinkiewicz, pełniącą też funkcję Chief Technology Officer w Saule.
– Jestem szczęśliwa i dumna, że wieloletni etap badań, testów i wytężonej pracy dziś wchodzi w fazę realizacji. Wierzę, że perowskitowe ogniwa fotowoltaiczne pomogą zmienić świat na lepsze. To nadzieja na tanią zieloną energię dla każdego i transformację energetyczną każdej rzeczy, która potrzebuje energii – mówi dr Malinkiewicz.
Prace nad nowoczesnymi ogniwami słonecznymi trwały blisko 10 lat, ale przedstawiciele Saule i Columbus Energy są przekonani, że wysiłek się opłaci. – Od 1839 r., kiedy Edmond Becquerel skonstruował pierwsze ogniwo fotowoltaiczne, nie było w historii fotowoltaiki przełomów o równie wielkim znaczeniu, jak rozpoczęcie produkcji ogniw perowskitowych – komentuje Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy.
Ultralekkie i bardzo wydajne ogniwa fotowoltaiczne
Dr Malinkiewicz opracowała metodę wytwarzania ogniw perowskitowych w 2013 roku, będąc jeszcze doktorantką na Uniwersytecie w Walencji w Hiszpanii. Odkrycie doczekało się artykułu w „Nature Photonics”, a także zagwarantowało jej nagrodzę MIT i pierwsze miejsce w konkursie organizowanym przez Komisję Europejską.
Zastosowana technologia polega na drukowaniu warstw ogniw fotowoltaicznych na przezroczystych arkuszach z tworzywa sztucznego. Panele mogą być produkowane w dowolnych rozmiarach, ponieważ można je przycinać lub sklejać ze sobą, jeśli chcemy pokryć większe powierzchnie.
Koszty produkcji innowacyjnych ogniw są niższe niż w przypadku tradycyjnych paneli. Do ich powstania niepotrzebne są tak wysokie temperatury. Panele pokryte folią perowskitową są lekkie (mniejsze koszty transportu), elastyczne i można je łatwo przymocować do prawie każdej powierzchni. Są też znacznie łatwiejsze do utylizacji niż ogniwa krzemowe.
Co istotne, ogniwa perowskitowe pozwalają generować energię zarówno ze słońca, jak i ze sztucznego światła. Dzięki temu mogą znaleźć zastosowanie dosłownie wszędzie, także w zamkniętych przestrzeniach. Mogą też zasilać niewielkie urządzenia zaliczane do tzw. internetu rzeczy (IoT), takie jak bezprzewodowe sensory.
Perowskity jako ładowarka w Himalajach
– Ze względu na swoje unikatowe właściwości, ogniwa perowskitowe znajdą zastosowanie wszędzie tam, gdzie tradycyjne ogniwa krzemowe nie mają szans się sprawdzić: na dachach budynków o lekkiej konstrukcji, na oknach (ogniwa mogą być częściowo transparentne), na samochodach, żaglach, namiotach, obudowach laptopów, czy telefonach – tłumaczy Piotr Krych, CEO i współzałożyciel Saule Technologies.
Ogniwo z perowskitu wielkości kartki A3 okazało się skuteczne nawet jako ładowarka do telefonu i innego sprzętu elektronicznego podczas wyprawy w Himalaje. To potwierdza, że ogniwa mogą działać także w ekstremalnych warunkach pogodowych. Ogniwa zostały też przetestowane w symulatorach przestrzeni kosmicznej i uzyskały dobre wyniki.
Olga Malinkiewicz przyznaje, że popyt na ogniwa jest ogromny i już teraz przekracza możliwości produkcyjne fabryki we Wrocławiu. Te początkowo szacuje się na 40 tys. metrów kwadratowych rocznie. Pierwsze zamówienia komercyjne napływają głównie z branży budowlanej.
Saule Technologies, której zespół liczy 70 osób z 15 krajów, otrzymała dofinansowanie od Columbus Energy i japońskiego inwestora i multimilionera Hideo Sawady. Teraz firma przygotowuje się do debiutu na Giełdzie Papierów Wartościowych. Rozważa też budowę kolejnych fabryk w Europie lub Japonii.
Źródło: Saule Technologies