Jednym z polityków opowiadających się za koniecznością wprowadzenie nowego prawa jest maltański europoseł Alex Agius Saliba z grupy socjaldemokratów.
– Cyfryzacja dała pracownikom i pracodawcom wiele korzyści, w tym większą elastyczność i niezależność. Ale ma też swoje pułapki – rośnie presja, żebyśmy byli zawsze aktywni i osiągalni, zawsze podłączeni do sieci – mówił Saliba podczas poprzedzającej głosowanie debaty.
Także holenderska socjaldemokratka Agnes Jongerius argumentowała konieczność poparcia rezolucji. – Wszyscy znamy sytuacje, kiedy spędzamy w niedzielę rano czas z rodziną i nagle dostajemy smsa albo maila z pracy, na który czujemy się w obowiązku natychmiast odpowiedzieć. To jest złe, tak nie powinno być – powiedziała.
Saliba, cytowany przez Deutsche Welle, podkreślił, że „kulturę nieustannej dyspozycyjności” doskonale pokazuje okres pandemii COVID-19. Przyjmuje się, że w związku z obostrzeniami jedna trzecia Europejczyków pracuje z domu, a badania ujawniają, że praca zdalna dodatkowo utrudnia pracownikom odłączenie się od sieci.
Z przywoływanych przez portal dw.com badań Europejskiej Fundacji na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy (Eurofund) wynika, że osoby pracujące regularnie z domu dwa razy częściej przekraczają zapisany w prawie unijnym maksymalny 48-godzinny tydzień pracy, niż pracownicy wykonujący obowiązki w firmie. 27 proc. pracujących zdalnie przyznaje, że zdarza im się pracować w czasie wolnym codziennie lub kilka razy w tygodniu. To samo deklaruje mniej niż 5 proc. pracowników biurowych.
Zacierająca się granica między domem a pracą – wyznaczana często przez wyłączenie służbowego komputera i wyjście z biura – sprawiła, że wielu pracujących zdalnie deklaruje, że pracuje dłużej i więcej, niż w trybie stacjonarnym. Praca z domu wiąże się też z większą presją, aby być stale online i na bieżąco reagować na zadania służbowe.
– Zacieramy równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym – przekonywał Saliba.
Wyłącz się bez konsekwencji
Nowe regulacje miałyby dać wszystkim zatrudnionym w UE prawo do wyłączenia służbowego komputera i telefonu, nieodpowiadania na maile, połączenia i wiadomości dotyczące spraw zawodowych poza czasem pracy, w czasie wolnym, podczas urlopu (także macierzyńskiego lub ojcowskiego) i świąt.
Obecnie unijne przepisy nie zawierają szczegółowych zapisów, które określałyby prawa pracownika do „odłączenia cyfrowego”. Istniejące prawo powstawało bowiem w okresie, kiedy cyfryzacja nie była tak istotnym czynnikiem życia społecznego. Dlatego też eurodeputowani wnioskują o zajęcie się tymi kwestiami i ustalenie m.in. wymogów dotyczących pracy zdalnej.
PE apeluje też do państw członkowskich o zapewnienia pracownikom na home office prawa do bycia offline. Tak, aby mogli efektywnie korzystać z czasu wolnego, bez narażania się na dyskryminację, krytykę czy utratę pracy.
– Niektóre państwa, jak np. Francja i Belgia, wpisały już do swoich przepisów krajowych prawo do bycia offline. Jako Europejczykowi trudno mi zaakceptować, że te przepisy są dostępne tylko dla pracowników w tych państwach, a nie dla wszystkich pracujących w UE – powiedział komisarz UE ds. zatrudnienia i spraw socjalnych Nicolas Schmit.
Z kolei Beata Szydło, polska europosłanka z ramienia PiS i była premier, stwierdziła, że wprowadzanie kolejnych nowych przepisów to przejaw unijnej „nadregulacji”. – Mamy przecież w UE odpowiednie przepisy, w tym dyrektywę o czasie wolnym z 2003 r., są też odpowiednie przepisy krajowe. Czemu nie przejrzeć dotychczasowych regulacji, zamiast tworzyć kolejne prawo? – pytała w czasie debaty.
Nawet jeśli prace nad nowymi regulacjami zostaną rozpoczęte, do ich uchwalenia może minąć kilka miesięcy. Tymczasem już teraz wiele osób pracujących zdalnie skarży się na pogłębiające się trudności – przepracowanie, przemęczenie, wypalenie zawodowe. Jak wynika z szacunków Eurofund liczba osób pracujących z domu będzie systematycznie rosnąć, głównie ze względu na przedłużające się krajowe blokady oraz oszczędności, jakich firmy upatrują w rezygnacji z wynajmu i utrzymania przestrzeni biurowej.