Ciało człowieka (jak każdy organizm, składający się w większości z wody) jest dobrym przewodnikiem prądu. To właśnie wykorzystują paralizatory.
Z głowicy urządzenia wystają metalowe bolce – końcówki obwodu elektrycznego. Gdy przyłoży się je na przykład do ręki napastnika, obwód się zamyka. Naciśnięcie spustu wyzwala bolesny impuls elektryczny, który może oszołomić bandytę lub nawet pozbawić go na chwilę przytomności.
Szok elektryczny zakłóca pracę mięśni i nerwów. Nagły dopływ prądu z paralizatora dezorientuje organizm, zagłusza sygnały nerwowe i paraliżuje mięśnie. Stan ten może trwać nawet do kilkudziesięciu minut. Urządzenie nie wyrządza jednak żadnej trwałej szkody. To dlatego, że paralizatory rażą szczególnym rodzajem prądu – o wysokim napięciu (z reguły od 20 tys. do 500 tys. V), ale bardzo niskim natężeniu.
Źródłem elektryczności są baterie, umieszczone zwykle w uchwycie. Najważniejszą częścią paralizatora są obwody z transformatorami, które obniżają natężenie prądu i zwiększają jego napięcie. Taki prąd zostaje zmagazynowany w kondensatorach.
Niektóre typy paralizatorów mogą też działać na odległość, to tzw. tasery. W chwili naciśnięcia spustu z pojemnika zostaje uwolniony gaz pod ciśnieniem, co powoduje wystrzelenie pary elektrod, połączonych z paralizatorem cieniutkimi przewodami o długości około 5 metrów. Jeśli elektrody trafią w cel, bandyta zostaje porażony prądem. tego typu paralizator posiada też drugą parę osadzonych na stałe elektrod, by można się było nimi bronić jak zwykłym “obezwładniaczem”. Dawniej tasery były klasyfikowane jako broń palna, bo elektrody były z nich wystrzeliwane za pomocą ładunku prochowego. Takich urządzeń cywile nie mogli kupować, zaopatrywano w nie niektóre oodziały amerykańskiej policji.
Szok na odległość
Podobnie jak w pistolecie pneumatycznym (“wiatrówce”), uwolniony z pojemnika gaz powoduje wystrzelenie elektrod. Wymiana naboju z gazem oraz elektrod-pocisków trwa jednak dość długo, dlatego paralizator posiada też parę zwykłych elektrod do obrony z bliska. Jeśli użyjemy tasera przeciwko całkowicie zdrowej osobie, najprawdopodobniej nie stanie się jej nic złego, tak jak w wypadku zwykłego paralizatora. Broń ta może być jednak śmiertelnie niebezpieczna dla osób będących pod wpływem alkoholu, narkotyków, czy niektórych leków. W skrajnym wypadku mogą też zabić osoby z chorobami serca. Zakończone haczykami elektrody czasem wbijają się w ciało tak głęboko, że potrzebna jest pomoc chirurga, a trafienie w oko też może się dla napastnika źle skończyć, a upadek trafionej osoby, na skutek zwiotczenia mięśni może skutkować groźnymi urazami kręgosłupa i głowy.