Nowe badanie wykazało, że formy „duchowego treningu” i „poszukiwanie oświecenia” mogą wzmocnić poczucie wyższości poprzez podsycanie ego osób stosujących tego typu praktyki. Niespodziewany związek między mindfulness a narcyzmem odkryli holenderscy eksperci, badający kwestionariusze prawie 4000 osób.
To odkrycie tym bardziej zaskakujące, bo wielu zwolenników samodoskonalenia – m.in. przez techniki mindfulness, medytację, samoleczenie czy czytanie aur – zapewniają, że mają one na celu zdystansowanie się od swojego ego i „duchowe połączenie” z otoczeniem. Tymczasem – jak czytamy w badaniach opublikowanych na łamach European Journal of Social Psychology – trening duchowy wzmacnia potrzebę ludzi, by czuć się „bardziej efektywnymi, szanowanymi i kochanymi”.
Co ciekawe, okazało się, że najbardziej zadowoleni z siebie byli ci badani, którzy byli zaangażowani w bardziej niekonwencjonalne terapie „energetyczne”, takie jak czytanie aury.
Główny autor badań profesor Roos Vonk z Uniwersytetu Radboud w Nijmegen w Holandii wyjaśnia, że praktyki duchowe były związane z poczuciem wyższości, ale nie oznacza to że były jego przyczyną.
– W teorii poprzez trening duchowy stajemy się ludźmi mądrymi, którzy wznoszą się ponad swoje prywatne interesy, czują się związani z innymi, nie oceniają, ale w rzeczywistości często okazuje się zupełnie inaczej – mówi prof. Vonk.
– Ludzie, którzy kształcą się na przykład w uzdrawianiu i czytaniu aur i czakr, niezmiennie odkrywają, że posiadają niezwykłe zdolności parapsychiczne pozwalające im „widzieć rzeczy, których inni nie widzą”. To sprawia, że czują się wyjątkowo – przytacza wyniki badań autor.
Według zespołu badani za ważną część „uduchowienia” uznawali dążenie do „przekroczenia obecnego umiejscowienia centryczności” i poszerzanie perspektywy poza siebie. Jak na ironię jednak, wyniki przeprowadzonego badania wykazało, że trening duchowy może wywoływać psychologiczne motywy i reakcje, które stoją w sprzeczności w początkowymi założeniami.
Świadomość i nadświadomość
Aby zmierzyć to, co nazwano „duchową wyższością” (zdefiniowaną jako poczucie wyższości nad tymi, którym brakuje duchowej mądrości), naukowcy przeprowadzili trzy badania ankietowe. W pierwszej ankiecie wzięły udział 533 osoby, w drugiej – 2223, a w trzeciej – 965 osób.
Badani musieli ocenić (w skali od 1 do 7) na ile stwierdzenia zawarte w kwestionariuszu odpowiadają ich postrzeganiu siebie. Przykładowe stwierdzenia to: „Jestem w większym kontakcie ze swoimi zmysłami niż większość ludzi”, „Jestem bardziej świadomy tego, co jest między niebem a ziemią, niż większość ludzi” czy „Świat byłby lepszym miejscem, gdyby inni również mieli wgląd w siebie taki, jak ja mam teraz” – cytuje Daily Mail.
Autorzy badania stworzyli też skale punktowe mające obrazować poziom poczucia duchowej wyższości ankietowanych. Na przykład skala „przewodnictwa duchowego” zwracała uwagę na aspekty duchowej wyższości, takie jak mówienie o własnych spostrzeżeniach, próba pomocy innym w zdobyciu tej samej mądrości i aspiracje do bycia duchowym trenerem lub guru dla innych.
Inna skala – „nadprzyrodzona nadmierna pewność siebie” – oceniała wiarę we własne siły paranormalne i zawierała bardzo nietypowe stwierdzenia. Dla przykładu: „Potrafię wysyłać pozytywną energię innym na odległość”, „Potrafię skontaktować się z osobami, które nie żyją,” „Mogę wpływać na otaczający mnie świat swoimi myślami”.
W tym przypadku badacze przyjrzeli się kilku formom treningu duchowego, takim jak: medytacja, czytanie i uzdrawianie aury, haptoterapia (polega na dotykaniu przez terapeutę ręką do bolesnych miejsc pacjenta i teoretycznie ma pozwalać na „przenoszenie” części dolegliwości na terapeutę) i reiki (metoda uzdrawiania za pomocą energii życiowej).
Uczestnicy badania wypełniali ankiety i odpowiadali na pytania dotyczące wieku, płci, wykształcenia, religii i treningu duchowego. Okazało się, że niektórzy spośród 3700 badanych nigdy nie przeszło żadnego treningu duchowego. Kwestia ta jest o tyle istotna, że w trakcie badań odkryto, że ci, którzy brali udział w formach medytacji, osiągali wyższe wyniki, świadczące o większym przekonaniu o swojej wyższości.
Największe poczucie duchowej wyższości towarzyszyło tym, którzy brali udział w praktykach mindfulness oraz byli przekonani, że nauczono ich widzieć aury i cofać się do poprzednich żywotów (rodzaje terapii energetycznej).
Uczestnicy terapii energetycznych uzyskali w kwestionariuszach około 67 procent więcej punktów niż osoby, które nie uczestniczyły w „treningach duchowości”. Z kolei osoby, które przeszły trening mindfulness, ale nie były związane z terapiami energetycznymi, uzyskały o około 50 procent więcej punktów niż osoby bez odpowiednich treningów.
Iluzoryczna wyższość
„Ludzie (praktykujący mindfulness – przyp. red.) mogą dążyć do osiągnięcia większych sukcesów, większego szacunku lub miłości ze względu na swój rozwój duchowy. Nawet jeśli nie są to ich początkowe motywy, mogą odkryć te korzyści po drodze. Mogą poczuć podekscytowanie lub mądrość i spokój, i przyjąć ideologię, która przyniosła im tę radość, przez co stają się mniej otwarci na inne szkoły myślenia” – wyjaśniają autorzy badania.
Ich zdaniem na „drodze do duchowego oświecenia” czyhają na nas te same pułapki, które od wieków są doskonale znane psychologii społecznej – iluzoryczna wyższość, hedonizm, narcyzm i zamknięcie na inne nurty. A to wszystko pod pozorem wyższych wartości i duchowości.
Tym samym naukowcy potwierdzili twierdzenia Chogyama Trungpy (1939-1987), które zainspirowały ich do podjęcia badań. Trungpa, mistrz medytacji buddyzmu tybetańskiego, twierdził, że „istnieje wiele bocznych ścieżek, które prowadzą do wypaczonej, skoncentrowanej na ego, wersji duchowości.
„Możemy się oszukiwać, myśląc, że rozwijamy się duchowo, kiedy zamiast tego wzmacniamy nasz egocentryzm poprzez techniki duchowe” – twierdził Trungpa.