Dominik Mischkowski zajmujący się badaniami nad bólem przeprowadził dwuetapową analizę. W pierwszym etapie udział wzięło 114 studentów uniwersytetu w Ohio. Podzielono ich na dwie grupy. Członkowie pierwszej z nich otrzymali 1000 mg paracetamolu, a drugiej dostali placebo.
Po godzinie od połknięcia tabletek wszyscy uczestnicy dostali do przeczytania scenariusze o podnoszących na duchu doświadczeniach innych ludzi. Wśród nich była historia Alexa, który zdobył się na odwagę, żeby w końcu zaprosić na randkę swoją sympatię. W scenariuszu dziewczyna przyjęła zaproszenie.
Zadaniem badanych było ocenienie, jak dużą przyjemność odczuwali podczas czytania historii i jak oceniają swoją empatię wobec bohaterów.
Wyniki ankiet pokazały, że osoby, które dostały prawdziwy lek odczuwały o wiele mniej pozytywnej empatii o tych, które zażyły placebo.
Mischkowski stwierdził, że w przypadku „negatywnej empatii” – kiedy bohater odczuwał smutek lub ból – wyniki były podobne. Uznał, że to „najbardziej niepokojące badania, jakie kiedykolwiek przeprowadził”.
Dlatego też postanowił kontynuować badania nad wpływem paracetamolu (inaczej acetaminofenu) na zdolność współodczuwania.
W drugim etapie badań wykorzystał rezonans magnetyczny. Skany MRI wykazały wzrost aktywności tych samych obszarów mózgu w przypadku odczuwania fizycznego bólu oraz „pozytywnej empatii”.
Autor badań uspokaja, że przyjmowanie paracetamolu nie wpływa na stałą zmianę usposobienia. Skutki uboczne mijają kilka godzin po przyjęciu leku przeciwbólowego.
Mimo to Mischkowski apeluje o zachowanie zdrowego rozsądku w przyjmowaniu leków. Zamierza także dodatkowo pogłębić badania i skłonić producentów do zawarcia informacji o tego typu skutkach ubocznych w informacji dla pacjenta i na opakowaniach leków.
– Tak jak powinniśmy być świadomi, że nie należy siadać za kierownicą, gdy jesteśmy pod wpływem alkoholu, tak samo każdy powinien wiedzieć, że nie należy przyjmować paracetamolu w sytuacji, która wymaga od niego emocjonalnej reakcji. Jak poważna rozmowa z partnerem czy współpracownikiem – podkreśla Mischkowski w rozmowie z BBC.
– Jeśli podajesz komuś lek, nie dajesz go tylko pojedynczej osobie – dajesz go całemu społeczeństwu. A naprawę nie rozumiemy skutków przyjmowania tych leków w szerszym kontekście – przestrzega.