Poznanie faktów dotyczących samego uderzenia i skutków, jakie ono wywołało pomoże naukowcom zrozumieć nie tylko to, jakie zagrożenie powodują nieproszeni goście z kosmosu, ale także ostatni etap historii dinozaurów, które przecież panowały na powierzchni naszej planety przez ponad 130 milionów lat.
Wyniki badań przeprowadzonych za pomocą tzw. paleotermometru zostały opublikowane niedawno w periodyku naukowym PNAS Nexus. Naukowcom udało się w toku prac ustalić, że skały osiągnęły w miejscu uderzenia temperaturę rzędu 330 stopni Celsjusza. Co więcej, udało się – niejako przy okazji – ustalić, że w samym zderzeniu do atmosfery nie zostało uwolnione tak dużo dwutlenku węgla, jak dotychczas uważano. Zważając na to, że ów CO2 miał przyczynić się znacząco do śmierci dinozaurów, być może trzeba będzie ponownie przeanalizować związki przyczynowo-skutkowe dotyczące tego okresu.
Czytaj także: Dinozaury pozostawiły po sobie pamiątki. Znaleziono je pod restauracyjnym stołem
Naukowcy zwracają uwagę, że choć samo uderzenie dosłownie na chwilę podniosło temperaturę skał, to jednak w minutach i godzinach po nim skały te zostały zalane gigantycznymi ilościami wody oraz osadów. Od tego czasu na tym swoistym sarkofagu narosły kolejne warstwy skał.
Z jednej strony zatem nie można się do tego krateru tak bezpośrednio dostać, z drugiej jednak został on dobrze zachowany. Na szczęście naukowcy wcale nie muszą oglądać całego krateru, aby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co potrzebne.
Zespół geologów postanowił przeanalizować próbki skał pobrane z pierścienia znajdującego się w centrum krateru. Następnie w laboratorium zastosowali tzw. paleotermometr, czyli metody termometrii zbrylonych izotopów węglanowych. Mówiąc inaczej, badacze postanowili określić temperatury, jakie panowały w momencie uderzenia planetoidy na podstawie analizy obfitości wiązań izotopowych węgla-13 i tlenu-18 w minerałach węglanowych.
Warto tutaj podkreślić, że w momencie samego uderzenia temperatury wzrosły do nawet kilkudziesięciu stopni Celsjusza. Tych jednak nie da się zbadać, bowiem skały te prawdopodobnie wyparowały. Z konieczności zatem badacze musieli ograniczyć się do temperatur pozostałych w skałach już po uderzeniu.
Czytaj także: To nie planetoida zabiła dinozaury? Zaskakująca nowa teoria
Najwyższe temperatury odnotowano w skałach znajdujących się obecnie 700 metrów pod dnem oceanu. Sam ocean 66 milionów lat temu miał temperaturę ok. 35 st. Celsjusza, a aktywność hydrotermalna mogła pod kraterem generować temperatury rzędu od 50 do 200 stopni Celsjusza. Zatem za 330 stopni Celsjusza musiała odpowiadać pechowa planetoida.
Badacze podejrzewają, że doszło w tych skałach do termicznej dekarbonizacji i reakcji zwrotnych, w których tlenek węgla łączył się z dwutlenkiem węgla z odparowanej skały, tworząc nowe kryształy węglanu wapnia.
Co ciekawe, jeżeli tak było, to w efekcie do atmosfery nie mogło trafić tak dużo CO2, jak uważano. To z kolei oznacza, że dwutlenek węgla nie mógł za bardzo wpłynąć na globalne ocieplenie czy zakwaszanie oceanów. Siłą rzeczy powstaje zatem pytanie o to, co tak naprawdę zabiło wszystkie dinozaury nieptasie, jeżeli to nie były ekstremalne zmiany klimatu.