Yahoo, Netflix, Spotify, Apple to tylko część wielkich graczy, które dogadały się z portalem. Stawką były wrażliwe dane, telefony, e-maile, a nawet treść korespondencji prywatnych na Messengerze. Ujawnione niedawno przez The New York Times dokumenty pokazują, że niedawna afera Cambridge Analytica to tylko jedna z mrocznych twarzy największego ze społecznościowych portali.
Oto jak współpracował z innymi za plecami użytkowników.
1. Yahoo
W 2011 roku Facebook i Yahoo ogłosiły partnerstwo, chwaliły się, że sieci społecznościowe są najważniejsze przy zachęcaniu do nowych i istniejących już stron internetowych. We wrześniu tego samego roku Yahoo podało w komunikacie prasowym, że zamierza „korzystać z sieci przyjaciół do wprowadzenia innowacyjnej metody łączenia treści społecznościowo”.
Ładne, okrągłe zdanie, ale co za nim się kryje? Chodziło o pasek znajdujący się na górze strony Yahoo News, zwany „facebar”, za pomocą którego użytkownicy mogli widzieć teksty przeczytane przez swoich przyjaciół.
Podobnie jak wiele innych eksperymentalnych wtyczek portali społecznościowych ta nie okazała się specjalnie efektywna, szybko z niej zrezygnowano. Po drodze jednak portal otrzymał dostęp do danych ponad 80 tysięcy kont. Wykorzystał to choćby latem 2018 roku by podglądać strumienie informacji i postów. Po co? Tego nie wiadomo. Yahoo przekonuje jedynie, że nie wykorzystało tego do celów reklamowych.
2. Netflix i Spotify
Dwaj giganci, jeden filmowy, a drugi muzyczny, otrzymali dostęp do wiadomości przesyłanych Facebookiem by stworzyć funkcjonalność do polecania innym tego, co akurat się obejrzało lub wysłuchało. Na przykład po kolejnym odcinku serialu widz dostawał podpowiedź by polecić go znajomym. Netflix promował to rozwiązanie w 2014 roku jako bezpieczniejsze niż udostępnianie na własnej tablicy facebookowej. Znów – wszystko brzmi niewinnie.
Żeby móc taką funkcjonalność stworzyć aplikacja Netflix potrzebowała dostępu do wysyłania wiadomości Messengerem. Otrzymał znacznie więcej: mógł zaglądać do korespondencji, pisać, a nawet kasować wiadomości, czy podglądać innych uczestników danej konwersacji. Rzecznik firmy tłumaczył, że Netflix nie wiedział, że ma aż takie uprawnienia i nigdy nie chciał z nich korzystać. Funkcję dezaktywowano po około roku, ale według ujawnionych dokumentów do 2017 roku firma wciąż miała dostęp do komunikatorów i korespondencji użytkowników.
Spotify miał otrzymać podobne rozwiązanie do polecania muzyki, tłumaczy się podobnie przekonując, że nie miał pojęcia o tak szerokim dostępie, więc go nie używał.
3. Natychmiastowa personalizacja
W swojej wiecznej pogoni za łapaniem wszystkich wątków i nowinek sieci by wprowadzić je do swojej przestrzeni Facebook dzielił się danymi z kilkoma stronami by umożliwiać „natychmiastową personalizację”. Skorzystała z tego między innymi wyszukiwarka Bing oraz portal recenzji filmowo-telewizyjnych Rotten Tomatoes. Strony uzyskały informacje o nazwiskach, sieci znajomych, płci użytkowników, dostęp do ich zdjęć. Sporo, jak na potrzeby wyszukiwania ciekawostek czy oceny filmów.
Od 2010 roku gdy internauci odwiedzali te strony będąc zalogowanymi na FB wyświetlała im się niebieska belka informująca, że dana strona odbiera dane z portalu społecznościowego by spersonalizować to, co oglądają. Wyniki wyszukiwania mogły układać się podobnie do preferencji znajomych, podobnie jak rekomendacje filmowe.
Facebook odszedł od tego programu, jednak dalej pozwalał niektórych stronom (w tym wymienionym wcześniej) na dostęp do tych samych wrażliwych danych.
4. „Ludzie, których możesz znać”
Ujawnione dokumenty wewnętrzne firmy rzuciły nowe światło na funkcję o nazwie „Ludzie, których możesz znać” służącą do podpowiadania nowych znajomych. Narzędzie to od dawna niepokoiło wielu użytkowników swoją przenikliwością, przypominając ludzi, o których oni sami zdążyli zapomnieć lata temu.
Portal Gizmondo wraz z innymi donosił, że narzędzie wykorzystuje na przykład powiązania między pacjentami tych samych lekarzy, a nawet ludzi, którzy byli w tym samym miejscu, proponując nierzadko niechciane i podejrzane połączenia. Wielu podejrzewało, że Facebook podsłuchuje rozmowy telefoniczne, czyta dokładnie konwersacje i śledzi pozycję użytkowników na mapie bez ich zgody.
W niektórych umowach z firmami Facebook podzielił się informacjami z partnerami, za co otrzymywał dane kontaktowe – narzędzie do rozwijania sieci znajomych i rozrostu portalu. Partnerzy, którzy chętnie dzielili się prywatnością swoich użytkowników to między innymi Amazon, Yahoo oraz chiński Huawei.
5. The New York Times
Tak jest, ten sam, który opublikował wstrząsający raport na podstawie dokumentów. W 2008 roku stworzył aplikację TimesPeople, która miała umożliwiać dzielenie się w społecznościach treściami medium. The Times był jedną z dziewięciu wielkich firm medialnych, które figurują w dokumentach.
Narzędzie korzystało z listy znajomych na Facebooku i pozwalało rekomendować treści innym. Zamknięto je w 2011 roku, ale dostęp The Times do wrażliwych danych wygasł dopiero w 2017. Rzeczniczka gazety oświadczyła, że jej pracodawca nie miał pojęcia o takim dostępie oraz nie otrzymywał żadnych danych od Facebooka.
Źródło: The New York Times