Teraz wiemy, że chodzi o wrak HMS Tyger, 38-działowej fregaty zwodowanej w 1647 roku. Co ciekawe, Tyger był trzecim okrętem brytyjskiej Royal Navy (Królewskiej Marynarki Wojennej) noszącym tę nazwę. Prowadzone później prace modernizacyjne sprawiły, że pozostawał on w służbie niemal przez sto lat. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1742 roku, gdy doszło do wspomnianej katastrofy.
Czytaj też: Kilkadziesiąt pochówków z epoki neolitu i bogactwo przedmiotów. Archeolodzy zachwyceni wynikami wykopalisk
Historia brytyjskiego okrętu jest naprawdę niesamowita. W jej tle przewija się bowiem tzw. wojna o ucho Jenkinsa. W konflikcie tym starły się siły Wielkiej Brytanii oraz Hiszpanii, a do jego wybuchu doprowadziły ataki hiszpańskie na brytyjskie statki handlowe. 23 października 1739 roku oficjalnie wypowiedziano wojnę, która trwała do 1748. Zakończył ją pokój w Akwizgranie.
Skąd w ogóle wzięłą się ta niezwykła nazwa? Stanowi ona odniesienie do wydarzeń na pokładzie statku Rebecca. W 1731 roku weszli na niego Hiszpanie podejrzewający, że brytyjska załoga przemyca cukier. W toku gorącej wymiany zdań – delikatnie rzecz ujmując – kapitan Robert Jenkins został zaatakowany i odcięto mu ucho. I choć nie był to bezpośredni powód do wybuchu wojny, to w dyskusjach na temat hiszpańskich ataków często przywoływano ten argument.
W 1742 roku HMS Tyger patrolował okolice Dry Tortugas, lecz w pewnym momencie osiadł na mieliźnie. Na pokładzie znajdowało się wtedy około 300 członków załogi, którzy musieli schronić się na wyspie Garden Key, będącej drugą największą na całym archipelagu. Pobyt w tym miejscu potrwał 66 dni, a rozbitkowie zdążyli nawet stworzyć niewielkie fortyfikacje. Sto lat później zbudowano tam natomiast Fort Jefferson istniejący do dziś.
Brytyjski okręt HMS Tyger osiadł na mieliźnie w obrębie Dry Tortugas. Załoga brytyjskiej jednostki składała się z około 300 osób
Uwięzieni na Garden Key ludzie próbowali się z niej wydostać, między innymi na prowizorycznych łodziach. Później podjęli decyzję o spaleniu HMS Tyger, aby nie wpadł w ręce wroga i ruszyli w rejs na Jamajkę, ponad tysiąc kilometrów dalej. Fragmenty samego wraku udało się zlokalizować dopiero w 1993 roku. Z kolei w 2021 roku archeolodzy natknęli się na pięć armat oddalonych o około 500 metrów od głównej części wraku.
Czytaj też: Ta dynastia rządziła kiedyś Chinami. Archeolodzy znaleźli należące do niej grobowce
Co ciekawe, choć HMS Tyger i elementy jego wyposażenia znajdujące się w pobliżu są zlokalizowane daleko od Wielkiej Brytanii, to w myśl traktatów międzynarodowych należą one do rządu brytyjskiego. Podobne okoliczności dotyczą innego okrętu, HMS Fowey, który zatonął w 1748 roku na terenie Parku Narodowego Biscayne.