Tak delikatny obiekt, jakim jest złożona z lodu kometa i jej gazowy warkocz musiał odczuć uderzenie pędzącej ze strony Słońca plazmy. Astronomowie jednak mieli unikalną okazję sprawdzenia, jak takie uderzenie wpływa na obiekt znajdujący się tak blisko. Teraz opublikowano nagranie tego zdarzenia zarejestrowane przez sondę kosmiczną STEREO-A (Solar Terrestrial Relations Observatory).
Zielona kometa Nishimura uciekająca od Słońca miała ładnie rozwinięty warkocz. Na nagraniu jednak wyraźnie widać, że pędząca od Słońca naładowana plazma była w stanie dosłownie zdmuchnąć go na krótki czas.
Nagranie zarejestrowane przez kamery sondy STEREO-A wyraźnie pokazują swoisty pióropusz plazmy uciekającej z atmosfery Słońca i uderzający w przelatującą w pobliżu kometę. O ile sama kometa nie reaguje, to ciągnący się za nią strumień pyłu i gazu oderwanego z powierzchni jądra komety przez intensywne promieniowanie Słońca reaguje natychmiast. Najpierw widzimy wyraźne zaburzenie w strukturze warkocza, a następnie jego całkowite oderwanie od jądra komety.
Warto tutaj zwrócić uwagę, że kometa Nishimura znana także pod numerem katalogowym C/2023 P1 znana jest nam dopiero od niedawna. Została ona odkryta zaledwie 12 sierpnia, a jej odkrywcą jest Hideo Nishimura, amator astronomii. W pierwszych dniach po odkryciu podejrzewano nawet, że może to być kolejny obiekt międzygwiezdny taki jak słynna Oumuamua, czy też kometa 2I/Borisov. Bardziej szczegółowe obserwacje wykazały jednak, że mamy tym razem do czynienia z kometą długookresową pochodzącą z Obłoku Oorta, przylatującą do wnętrza Układu Słonecznego średnio raz na 430 lat.
Czytaj także: Trzeci obiekt międzygwiezdny zbliża się do Słońca! I na dodatek świeci na zielono
12 września Nishimura przeleciała przez punkt swojej orbity najbliższy Ziemi, zbliżając się do nas na 125 milionów kilometrów od Ziemi. Pięć dni później kometa przeleciała przez peryhelium swojej orbity zbliżając się do Słońca na odległość zaledwie 33 milionów kilometrów (odległość Ziemi od Słońca to 150 mln km). Wcześniej naukowcy nie byli pewni, czy kometa przetrwa tak bliskie spotkanie, bowiem często dochodzi do dezintegracji jądra komety i jej zniknięcia. Tym razem jednak tak nie było i kometa rozpoczęła swoją podróż do Obłoku Oorta.
To jednak nie był jeszcze koniec atrakcji. Kolejne pięć dni później, 22 września ze Słońca wyrzucona została chmura plazmy, którego źródłem był koronalny wyrzut masy. Warto tutaj podkreślić, że taki obłok plazmy w żaden sposób nie zagraża istnieniu komety. Owszem jej ogon został oderwany, ale wpływ Słońca na jądro komety się nie skończył, więc w kolejnych dniach ogon odrośnie, bowiem dalej z powierzchni komety będzie odrywał się i pył i gaz.
Wszystko wskazuje na to, że dla większości z nas to już jest koniec przygody z kometą Nishimura. Nie będzie ona już więcej widoczna gołym okiem. Nie zmienia to faktu, że za nieco ponad czterysta lat, nasi potomkowie jak najbardziej będą w stanie po raz kolejny obejrzeć ten sam obiekt. Zapewne przynajmniej część obserwujących ją wtedy ludzi wspomni ludzi z zamierzchłej przeszłości, z 2023 roku, którzy obserwowali kometę podczas jej poprzedniego przelotu przez wnętrze Układu Słonecznego. Być może będą się zastanawiali, jak to się żyło na Ziemi czterysta lat wcześniej, tak jak teraz Ty zastanawiasz się, jak będzie wyglądało ich życie za w 2450 roku.