Po raz kolejny początek roku jest dla Microsoftu niezwykle intensywny. Co prawda jego największe osiągnięcie teraz to procesor kwantowy Majorana 1 z topoprzewodnikami bez jednolitego stanu skupienia, ale i w dziedzinie konsumenckiej producent podejmuje ciekawe decyzje. Te mogą przełożyć się na miliony użytkowników i być może pomogą im zaoszczędzić miliony. Oczywiście nie za darmo.
Jeszcze w 2022 roku, zanim Microsoft dokonał zmiany nazwy z Office 365 na Microsoft 365, firma odnotowała ponad 345 milionów aktywnych kont z pakietem biurowym. Z jednej strony to ogromna baza użytkowników. Z drugiej – nic nie stoi na przeszkodzie, by ją powiększyć. Microsoft poniekąd robi to, udostępniając swoje narzędzia w formie przeglądarkowych aplikacji. Jeżeli jednak chcemy korzystać ze wszystkich funkcji, zarówno podczas edycji tekstów czy prezentacji, jak i po pracy z plikami, musimy zdecydować się na pakiet Microsoft 365.

A przynajmniej tak to wygląda na ten moment, bo zmiany mogą nadejść szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Microsoft Office za darmo? W Indiach testują taki scenariusz
Reklamy w Windowsie to już żadna nowość. Od rekomendowanych aplikacji, poprzez okna z ciekawymi (a często kompletnie nieinteresującymi) artykułami, a kończąc na nieustannej propagandzie związanej z OneDrive – rozwiązaniem do zapisywania danych w chmurze, które ma być odpowiedzią na to, co Apple udało się osiągnąć z iCloud. To wszystko oczywiście podszyte jest nie dobrymi chęciami firmy, a raczej chęcią zysku.

Tak też wypadałoby rozpatrywać najnowszą decyzję Microsoftu, który w Indiach zaproponował niektórym użytkownikom pakiet Office… z reklamami. Jako pierwsi do informacji dotarli redaktorzy Beebom. Dzięki temu część z nich mogła po raz pierwszy skorzystać z pełni mocy programów jak Word, Excel, czy PowerPoint bez potrzeby płacenia za subskrypcję. Jakie koszty ponosi użytkownik? W wersji wspierającej reklamy po prawej stronie znajduje się baner zajmujący około 1/5 szerokości ekranu. Ponadto co jakiś czas użytkownikom wyświetlały się 15-sekundowe reklamy. To jednak nie jest najistotniejsza zmiana.
W darmowej wersji pakietu Microsoft Office nie możemy… zapisywać plików na dysku. Tak, w wersji programu, która jest dostępna do pobrania na komputer, nie możemy zapisać plików na tym samym komputerze. Jedyne, co użytkownicy mogli zrobić po zakończeniu pracy, to wysłać swój plik na platformę OneDrive. To może być ciekawy ruch, napędzający z kolei sprzedaż przestrzeni dyskowej na chmurze Microsoftu.
Czy darmowy Office dotrze do Polski? Jeśli tak, to nieprędko
Czy to zapowiedź szerokiej dystrybucji pakietu Office w wersji z reklamami? Na razie nie ma takiej szansy. W oświadczeniu dla PCWorld, osoba występująca w imieniu Microsoftu potwierdziła, że to wyłącznie testy. Obecnie nie ma planów, by wypuścić darmową, finansowaną reklamami wersję aplikacji z pakietu Microsoft Office. Jednocześnie Microsoft spiął to rozwiązanie w sposób, w którym działa ono podobnie do obecnych reklam, więc najpewniej to nie koniec testów.
Wychodzi więc na to, że reklamy nie uratują nas od płacenia. Wydaje się zresztą, że reklamy w tych czasach nie są w stanie ufundować niczego. Użytkownicy Youtube bez Premium są eksponowani na coraz większą ilość, a w planach firmy jest tańszy abonament, który jedynie ograniczy ilość promocyjnych materiałów. Ten model uskuteczniają też na wybranych rynkach inne firmy dystrybuujące treści. Microsoft mógłby stworzyć ciekawy precedens, ale najpewniej zakończy się to na testach.
Na pocieszenie, istnieją zarówno bezpłatne alternatywy. Dobrze rozwija się Libre Office, które z początkiem lutego otrzymało aktualizację powiększającą między innymi liczbę pól tekstowych w arkuszu kalkulacyjnym. W dalszym ciągu alternatywą dla pakietu Office w wersji online jest platforma G Suite, zawierająca między innymi Google Docs z opcją pracy na plikach w przeglądarce, ale offline. Microsoft szuka więc nie tylko pomysłu na siebie, ale i na walkę z konkurencją, która nie odpuszcza. Kto wie, może my, konsumenci, wyjdziemy na tym dobrze?