Ministerstwo Polityki Żywnościowej i Rolnictwa informując o projekcie na swoich stronach podkreśla znaczenie psów jako ulubionych zwierząt domowych w Niemczech. Zanim koronawirus zwiększył ten odsetek, jeszcze rok temu 19 proc. rodzin miało pod opieką przynajmniej jedno takie zwierzę.
– By uniknąć nieodpowiednich warunków trzymania psów proponujemy wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchu z wyjątkiem szczególnych sytuacji wynikających z natury pracy psa. Chcemy też, by psy trzymane w kennelach mogły przebywać poza nim przynajmniej godzinę dziennie (czy to na spacerze, czy ćwicząc w ogrodzie etc.). W ten sposób zapewnia się zwierzętom odpowiednią ilość bodźców zewnętrznych i ruchu. Zgodnie z zasadą niemieckiego federalizmu, dopilnowanie przestrzegania przepisów spada na władze landów – wyjaśnia ustawodawca.
Zmiany, które po przyjęciu przez parlament już od przyszłego roku mogłyby wejść w życie, regulują jeszcze kilka innych ważnych kwestii:
Psy wystawowe: zakazuje się udziału w pokazach psów mających cechy charakterystyczne ”hodowli męki” (niem. Qualzucht), termin używany w prawie Niemiec, Austrii i Szwajcarii opisujący hodowlę zwierząt prowadzącą do powstania osobników o cechach wywołujących problemy ze zdrowiem czy inny rodzaj cierpienia, np. wypadanie oczu buldogów francuskich czy problemy z oddychaniem mopsów), zarówno dziedziczne jak i będące konsekwencją działań hodowcy (modelowanie uszu, przycinanie ogona).
Psy hodowlane: w przypadku komercyjnej hodowli psów jeden opiekun może zajmować się jednocześnie tylko trzema miotami; szczeniaki muszą każdego dnia mieć kontakt z człowiekiem przez co najmniej 4 godziny (dotyczy zarówno hodowli do celów prywatnych jak i komercyjnych)
Psy pilnujące: w odniesieniu do psów pasterskich znosi się obowiązek posiadania stałego schronienia dla pracujących zwierząt jeżeli inna forma ochrony przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi jest dostępna.
Minister Klöckner prosi, by wszystkie media cytujące ją w sprawie opisywanych zmian w prawie powtórzyły, że “psy to nie przytulanki, których dobrem nie trzeba się przejmować”.
– To ważne, by trzymano je w warunkach odpowiednich dla ich gatunku. Choćby, żeby miały wystarczająco dużo ruchu i zbyt długo nie czuły się samotne. A co do psów na wystawach, to nie po to je się tam pokazuje, żeby ktoś docenił wątpliwe upodobania estetyczne ich właścicieli. To nie maskotki. Jeżeli w procesie hodowli blokuje się jakiekolwiek zachowania typowe dla gatunku, to jest to okrucieństwo – stwierdziła szefowa resortu rolnictwa.
O ile tabloidy w Niemczech postanowiły sprawę sprowadzić do absurdu ogłaszając wprowadzenie ”przymusu spacerów”, ustawodawca jasno wskazuje, że przepisy dotyczą hodowli i psów w kennelach, a nie państwa Schmidt mieszkających w bloku z przygarniętą ze schroniska Bellą czy Maxem.
Jak zauważyło czasopismo ”Stern“, krytyka zupełnie innego rodzaju płynie ze strony Niemieckiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt (Deutscher Tierschutzbund) – obrońcy zwierząt chcą nawet więcej ograniczeń. Szczególnie wobec hodowców.
– Przedstawione zmiany idą w dobrym kierunku, ale zabrakło pani minister odwagi by iść dalej. Jeżeli chcemy chronić psy, musimy wymagać od właścicieli bezwzględnej rejestracji swoich czworonogów. Tego w propozycji nie znalazłem. To samo tyczy się równie koniecznych, bezpiecznych dla zwierząt, metod szkolenia. Każdy właściciel psa powinien zdać odpowiedni egzamin zanim kupi psa. Co do zakazu pokazywania na wystawach psów z cechami hodowli męki, to przepis będzie martwy o ile nie wprowadzi się go do głównej ustawy o ochronie praw zwierząt (niem. Tierschutzgesetz – red.) – napisał w komentarzu prezes stowarzyszenia, Thomas Schröder.