Brytyjski król Jerzy III słynął z wyjątkowej inteligencji, lecz ostatnie lata jego życia naznaczyła poważna choroba psychiczna. Okresy jej największego nasilenia przypadają na lata 1788-1789 i 1801, a po 1810 r. całkowicie zawładnęła ona szanowanym niegdyś przez poddanych władcą. Żona króla Charlotta i służba z przerażeniem obserwowału jak Jerzy rozmawia z dębem, myśląc, że jest to król Prus albo prowadzi wielogodzinne monologi do całkowitej utraty głosu.
Przyczyna choroby monarchy pozostawała dotychczas niejasna. Część badaczy uważała, że doprowadziła do niej porfiria, zaburzenie metaboliczne, któremu mogą towarzyszyć halucynacje i paranoja, a którą medycy Jerzego mieli bezskutecznie leczyć arszenikiem. Inni twierdzili, że genezy obłędu należy szukać w traumatycznych wydarzeniach z życia króla, między innymi w śmierci jego najmłodszej córki Amelii w 1810 r.
Przez kilka lat grupa naukowców na czele z Peterem Garrardem, profesorem neurologii z St. George’s University of London, analizowała listy Jerzego III przy użyciu techniki „uczenia maszynowego”. Komputer zbadał korespondencję władcy na przestrzeni lat pod kątem 29 cech, którymi różnią się sposoby pisania osób zdrowych i psychicznie chorych, między innymi leksyki, stylu i składni. „Możemy zauważyć, że w okresie manii używał uboższego słownictwa i mniej przysłówków. Rzadziej powtarzał słowa, w mniejszym stopniu obserwujemy też nadmiarowość i rozwlekłość” – komentuje dr Garrard.
Opisany przez dr. Garrarda styl pisania jest charakterystyczny dla ludzi cierpiących na schizofrenię, demencję i towarzyszącą chorobie afektywnej dwubiegunowej manię. To właśnie tę ostatnią naukowcy uważają za najbardziej prawdopodobną przyczynę zaburzeń psychicznych Jerzego III.
Obłęd monarchy osiągnął najwyższe stadium w święta Bożego Narodzenia 1819 r. Jerzy III przez 58 godzin przemawiał całkowicie bez sensu, po czym tknięty paraliżem nie podniósł się już z łóżka. Zmarł 29 stycznia 1820 r. w zamku Windsor.