W kopalniach kobaltu dochodzi bowiem do niewolniczej pracy wykonywanej nawet przez kilkuletnie dzieci. Huolin Xin z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine i jego współpracownicy zdają sobie sprawę z tego zjawiska, dlatego postanowili pomóc w jego zwalczaniu. Nie bezpośrednio, ale być może z nawet lepszym skutkiem niż do tej pory.
Czytaj też: Pierwsza polska wodorowa lokomotywa wjedzie na tory. Epokowa chwila w historii naszych kolei
Niewolnictwo wciąż istnieje, a eksperci doszukują się go między innymi na terenie Demokratycznej Republiki Konga, gdzie wydobywa się zdecydowanie najwięcej kobaltu na całym świecie. Kraj ten przoduje w zestawieniach, zdecydowanie wyprzedzając kolejne państwa na liście, takie jak Rosja czy Australia. Proces pozyskiwania kobaltu ma jednak niezwykle krwawe tło, ponieważ są za niego odpowiedzialne osoby (bardzo często dzieci) wykonujące tę pracę za głodowe stawki.
Sam pierwiastek jest natomiast na tyle cenny, że sprzedaje się go za kwoty niewspółmiernie wysokie do pensji wypłacanych pracownikom. Gdyby udało się zaproponować skuteczną alternatywę dla tego składnika akumulatorów, to cały proceder mógłby zostać choćby częściowo ograniczony. Wygląda na to, iż tak właśnie mogło się stać.
Przełom może leżeć w niklu, który członkowie zespołu Xina uznają za praktyczny zamiennik kobaltu. Taki wariant był rozpatrywany już wcześniej, lecz nigdy nie został wykorzystany na masową skalę, ponieważ konieczny był sposób na wytwarzanie dużych ilości niklu, aby spełnić zapotrzebowanie związane z produkcją baterii. Akumulatory litowo-jonowe są bowiem niezwykle powszechnie wykorzystywane, a trend ten może dalej rosnąć, choćby ze względu na popularyzację wszelkiej maści elektrycznych pojazdów.
Nowy składnik akumulatorów, czyli nikiel, może pozwolić na zastąpienie kobaltu, którego wydobycie wiąże się z niewolniczą pracą dzieci
Zamiast jednak szukać sposobów na zwiększenie produkcji niklu, badacze postanowili skupić się na projektowaniu akumulatorów, które będą na nim oparte, lecz z wykorzystaniem jak najmniejszych ilości tego pierwiastka. Jak wynika z publikacji zamieszczonej na łamach Nature Energy, tak właśnie się stało. Między poprzednimi osiągnięciami w tej sprawie a obecnymi postępami minęły trzy lata, w czasie których naukowcy dokonali zmiany kluczowego wzoru chemicznego akumulatorów litowo-jonowych.
Czytaj też: Fotowoltaika oparta na nowym źródle energii. Pojawił się sposób na jej wykorzystanie
Dzięki nowemu podejściu udało się zastąpić kobalt przy pomocy niklu w produkcji komercyjnych komponentów stosowanych do dostarczania na rynek akumulatorów litowo-jonowych. Według głównego autora popularyzacja takiego rozwiązania będzie miała miejsce już teraz, ponieważ firmy zajmujące się pojazdami elektrycznymi są zainteresowane dokonaniami jego zespołu. W planach są testy bezpieczeństwa prowadzone przez przedsiębiorstwa powiązane z produkcją akumulatorów litowo-jonowych. Jeśli opisywana technologia otrzyma po nich zielone światło, to bez wątpienia będzie to dobrą wiadomością. Tym bardziej, że akumulatory mogą być używane nie tylko do zasilania pojazdów, ale również magazynowania energii. Aspekt ten stanowi jeden z największych problemów powiązanych z ciągłością zasobów dostarczanych przez farmy solarne czy wiatrowe.