Nowy Renault Captur w końcu wygląda jak SUV. No dobra, SUV-ik…
Jak na SUV-a klasy B, dotychczasowa odsłona Renault Captur to było zdecydowanie bardziej B, niż SUV. Auto wyglądało jak Clio, które ktoś kopnął od spodu i stało się trochę wyższe. Teraz sylwetka w końcu nabrała masywności.
Zmieniło się sporo, bo z przodu mamy zupełnie nowe światła z dodatkowymi pionowymi LED-ami upodabniającymi Captura do innych, nowych modeli producenta. Maska została podniesiona, jest bardziej kanciasta i ma bardzo ciekawe wzory, które przyciągają wzrok.
Boki to niezbyt głębokie, ale ładne przetłoczenia i nowe wzory felg, w zależności od wariantu wyposażenia. Wymiary – 4 239 mm długości, 2 639 mm rozstawu osi, 1 562 mm rozstawu kół, 2 004 mm szerokości (z rozłożonymi lusterkami) i 1 575 mm wysokości. Segment B jak się patrzy!
Z tyłu Captur został nieco obły, ale jednocześnie zachowuje większą masywność sylwetki, którą prezentuje nam stojąc przodem. Podsumowując – dobre zmiany i tak przeprowadzonych liftingów chcemy oglądać więcej.
Czytaj też: Test Toyota CH-R 2024 – wady nie mają znaczenia. To auto skazane na sukces
Jak tu nowocześnie! Android Automotive to się pewnie w tej cenie nie spodziewaliście?
Zmiany wizualne we wnętrzu nowego Captura nie są duże i łatwiej będzie powiedzieć, co się zmieniło. Przede wszystkim jest to ekran, a o jego zawartości za moment oraz sterowanie klimatyzacją. Charakterystyczne dla dotychczasowych modeli Renault okrągłe pokrętła ustąpiły miejscom przyciskom pod ekranem. Czy to dobrze czy źle, kwestia gustu, ale najważniejsze, że to nadal są przyciski fizyczne.
Na miejscu pozostał układ przycisków na kierownicy, czy selektor zmiany kierunku jazdy umieszczony na wysuniętej półce. Nad nią znajdziemy opcjonalną ładowarkę indukcyjną, porty USB oraz półkę, która chyba w domyśle miała służyć przechowywaniu smartfonu, ale w praktyce niewiele modeli jest w stanie się tam zmieścić.
Wykonanie wnętrza jest bardzo przyzwoite. Materiały są dobrej jakości, a fotele wygodne. To, czy będą skórzane czy materiałowe, zależy od wybranego wariantu wyposażenia.
Bardzo ważną zmianą w nowym Renault Captur jest Android Automotive. Co Renault nazywa openR, ale w środku siedzi dobrze nam znany choćby z elektrycznego Megane Android Automotive. Dzięki temu mamy dostęp do fabrycznie dostępnych Map Google czy szeregu aplikacji dostępnych w Google Play. To znacznie poszerza możliwości auta, a sama jakość ekranu jest bardzo dobra i trochę wręcz nie pasuje do ceny auta.
O ile interfejs ekranu głównego jest intuicyjny i prosty w obsłudze, tak jest jedna rzecz, której za nic nie potrafimy zrozumieć w autach Renault. Ustawienia dźwięku są dostępny wyłącznie z poziomu… radia. Bo tak.
Za kierownicą też mamy ekran i co ważne, w każdej wersji wyposażenia. Choć w tańszych jest on mniejszy i ma przekątną 7 cali. Jest czytelny, do wyboru mamy kilka wariantów zegarów i dodatkowo możemy wyświetlić różne przydatne informacje o spalaniu czy działaniu asystentów.
Pojemność bagażnika mocno zależy od pozycji tylnej kanapy
Nowy Renault Captur to zdecydowanie auto 4-osobowe. Dla dwóch osób z tyłu miejsca jest wystarczająco dużo i można tu bardzo wygodnie podróżować. Dokładając trzeciego pasażera zrobi się bardzo ciasno.
Bagażnik w testowanym wariancie e-Tech 145 full hybrid ma pojemność 484 litrów, co już na starcie jest dobrym wynikiem, choć praktycznie miejsca nie jest przesadnie dużo. Jeśli akurat nie wiedziemy z tyłu pasażerów, pojemność bagażnika można znacznie powiększyć. Tylna kanapa przesuwa się aż o 16 cm, co powiększa bagażnik do ogromnych, jak na tę klasę auta, 616 litrów. Siedzenia można też całkowicie złożyć, co zamienia się w 1 596 litrów przestrzeni ładunkowej.
Czytaj też: Test Dacia Duster Hybrid – to będzie hit! Hybryda bardziej oszczędna niż LPG?
Miejski SUV jak się patrzy. Nowy Renault Captur zachowuje wszystkie cechy auta do miasta
Nowy Renault Captur jest dostępny w niemal wszystkich możliwych wariantach silnikowych. Do Polski niestety nie trafił diesel, ale mamy za to wariant z LPG, czystą benzynę, dwie miękkie hybrydy oraz pełną hybrydę (HEV). Nam w udziale przypadł ten ostatnio, z oznaczeniem e-Tech 145 full hybrid z 4-cylindrowym silnikiem 1.6 o mocy 145 KM oraz 205 nm momentu obrotowego. Do tego mamy dwa silniki elektryczne. Tzw. HSG (High-Voltage Starter Generator) o mocy 21 KM, którego zadaniem jest rozruch silnika spalinowego oraz obsługa skomplikowanej skrzyni biegów. Drugi odpowiada za samą jazdę i ma on moc 49 KM.
Jeśli mieliście styczność z nowymi hybrydami Renault to pewnie wiecie, że w działanie skrzyni biegów lepiej nie wnikać. W sumie 14 kombinacji, 4 biegi do obsługi silnika spalinowego, 2 do elektrycznego i przeróżne warianty działania jednych z drugimi. To zwyczajnie działa i ani nie powinniśmy, ani też raczej kierowcy Captura nie będą chcieli wnikać, co i jak tutaj działa. Skrzynia biegów działa sobie w tle i w zdecydowanej większości przypadków nawet nie zauważymy zmiany przełożeń, choć w testowym egzemplarzu mieliśmy jedną nietypową sytuację. Podczas jazdy drogami ekspresowymi, po zdjęciu nogi z gazu auto kilka razy wkręcało się na wysokie obroty. W przypadku auta sportowego byłoby to zrozumiałe, kiedy zrzucany jest agresywnie bieg, a samochód chciałby strzelić z wydechu. Ale to jest Renault Captur w trybie Comfort.
Skoro jesteśmy przy trybie Comfort to nowy Captur jest typowym miejskim SUV-em. Miękki, z niezbyt precyzyjnym układem kierowniczym, dzięki czemu jest bardzo prosty w prowadzeniu i przystępny nawet dla mniej doświadczonych kierowców. Zawieszenie bardzo dobrze wybiera nierówności, a do jego sprawdzenia mieliśmy idealną okazje, bo zrobiliśmy trochę kilometrów po Łodzi. Skoro po tamtejszych drogach nie odczuwaliśmy dyskomfortu to znaczy, że zawieszenie jest dobre, a fotele wygodne. W trybie Sport zawieszenie minimalnie się usztywnia, ale przede wszystkim układ kierowniczy robi się bardziej precyzyjny.
Hybryda Renault spisuje się wzorowo. Nowy Renault Captur nie jest demonem prędkości, ale do typowo miejskich 50 km/h, w razie potrzeby, rozpędza się bardzo żwawo. Jeśli będziemy traktować go delikatnie, bardzo chętnie korzysta z silnika elektrycznego, a to ma przełożenie na iście kosmiczne spalanie.
Spalanie nowego Renault Captur jest niedorzeczne!
Już spalanie w trasie pokazało nam, że mamy do czynienia z bardzo oszczędnym autem, ale wynik spalania w mieście spowodował, że uznaliśmy, że pomiary trzeba powtórzyć:
Miasto | 3,2 l/100 km |
Trasa do 90 km/h (70-90 km/h) | 4,5 l/100 km |
Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h) | 5,2 l/100 km |
Autostrada (tempomat 140 km/h) | 7l/100 km |
Wynik 3,2l / 100 km został uzyskany podczas spokojnego i płynnego przejazdu praktycznie przez środek Warszawy, od jej zachodniego krańca, aż na wschodnią stronę Wisły, ok godziny 20. Więc był to już okres po największych korkach. Tak niski rezultat wyglądał podejrzanie, więc potrzebny był jeszcze jeden przejazd pomiarowy. Z rana, przy większych korkach i bardziej dynamicznej jeździe udało się podnieść spalanie o… litr. Do 4,2l / 100 km. Więc ten pierwszy wynik wcale nie był błędem pomiarowym. Nowy Renault Captur to zwyczajnie wybitnie oszczędne auto i kolejny dowód, że obecna generacja hybryd Renault jest jedną z najlepszych na rynku.
Czytaj też: Test Skoda Scala – mokry sen przedstawiciela handlowego?
Nowy Renault Captur startuje z cenami poniżej 100 tys. złotych
A konkretnie 85 500 zł, bo tyle trzeba zapłacić za 90-konną benzynę z manualną skrzynią biegów. Przy 100-konnej wersji z LPG i manualem cena wzrasta do 89 500 zł, a 140-konna miękka hybryda to wydatek od 104 800 zł.
Skrzynię automatyczną znajdziemy w mocniejszej miękkiej hybrydzie z silnikiem o mocy 158 KM w cenie od 112 800 zł i zostaje nam pełna hybryda e-Tech 145 w cenie od 120 800 zł. Za wyższe warianty wyposażenia trzeba zapłacić więcej, ale mówimy o dopłacie nieprzekraczającej 12 000 zł. i dotyczy to każdej wersji silnikowej. A pamiętajmy, że Android Automotive i ekran kierowcy (mniejszy lub większy) znajdziemy już w najtańszej wersji auta.
Czytaj też: Test Mercedes CLE 300 4MATIC Coupe – świetne auto, choć teoretycznie do niczego
Nowy Renault Captur w końcu się wyróżnia i powinien skusić wielu kupujących
Nowy Renault Captur wygląda lepiej od poprzednika. Bardziej masywny, efektowny, naprawdę może się podobać. Jest dobrze wyposażony pod względem technologicznym i jest to wręcz powiew świeżości w swoim segmencie, bo dostajemy tu dużo za… mało. Do tego różne warianty silnikowe pozwalają wybrać coś, co najbardziej odpowiada naszym preferencjom, a to wszystko w całkiem przyjemnych cenach. Szczególnie jeśli spojrzymy na to, ile kosztują dzisiaj nowe samochody. Przepis na sukces? Na to się zapowiada.