Czytaj więcej: 1968. Pamięć wypalone
Ósmego września 1968 roku podczas dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie podpalił się Ryszard Siwiec, 61 letni księgowy z Przemyśla. Był to dramatyczny protest przeciwko udziałowi polskich żołnierzy w inwazji na Czechosłowację. – Protestuję – krzyczał płonąc. Zmarł kilka dni później. Bezpieka na wiele lat ukryła prawdę o jego czynie. Dziś Siwiec ma ulice swojego imienia i pomniki. Władze Polski, Czech i Słowacji nadały mu najwyższe odznaczenia.
Portal „Krzyk szarego człowieka. Ryszard Siwiec 1909 – 1968” powstał jako rozwinięcie tradycyjnej wystawy przygotowanej wcześniej również przez rzeszowski IPN. Jest to szerszy projekt, ponieważ – oprócz strony internetowej – w księgarni iBookstore oraz w bibliotece cyfrowej portalu Pamięć.pl dostępny będzie nieodpłatnie e-book. Do placówek oświatowych rozesłana zostanie także płyta z zawartością polskiej edycji serwisu internetowego. Wszystkie materiały wizualne i dźwiękowe opatrzone są transkrypcjami, aby umożliwić dostęp do treści osobom niesłyszącym i niedosłyszącym.
Dożynki na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w latach sześćdziesiątych XX wieku były jednym z najważniejszych wydarzeń ówczesnego kalendarza władzy. Trybuny zapełnione, blisko sto tysięcy ludzi klaszcze, na płycie tańczą i śpiewają ludowe zespoły. Gomułka przyjmuje dożynkowy wieniec i bochen chleba, który obiecuje dzielić sprawiedliwie. Przez lata ten sam nierzeczywisty rytuał.
W 1968 roku dożynki odbyły się 8 września, jak zwykle w niedzielę. Atmosfera w kraju nie była dobra. Kilka miesięcy wcześniej władze stłumiły studenckie i inteligenckie protesty, z afisza Teatru Narodowego usunięte zostały „Dziady” Mickiewicza, z dworca Gdańskiego w Warszawie wyjeżdżali Żydzi. Niespełna trzy tygodnie temu polscy żołnierze z innymi wojskami Układu Warszawskiego, spacyfikowali Praską Wiosnę, marzenia Czechów i Słowaków o socjalizmie z ludzką twarzą.
Ryszard Siwiec od lat mieszkał w Przemyślu. Wykształcony we Lwowie filozof po wojnie nie mógł sobie znaleźć miejsca. Nigdy nie pogodził się z narzuconym Polsce porządkiem. Pracował jako księgowy, hodował kury, uprawiał ogród. Wieczorami na maszynie pisał listy i ulotki demaskujące fałsz i zakłamanie peerelowskiej rzeczywistości. Udział polskich żołnierzy w inwazji na Czechosłowację wstrząsnął nim i natchnął do dramatycznego czynu.
Na jego miejsce wybrał Stadion Dziesięciolecia i dożynki. Wierzył, że wstrząśnie sumieniami ludzi, zwłaszcza rządzących. – Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka …. – nagrał na taśmę swoje przesłanie. Oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Wcześniej rozrzucił ulotki. Nie pozwolił się gasić. Zmarł 12 września w warszawski szpitalu.
Jego dramatycznego krzyku nie usłyszało wówczas wielu. Nawet zgromadzeni na stadionie nie wiedzieli, co się stało. Resztę zrobiła SB. Na długie lata udało się jej ukryć protest Siwca. Rozsiewane były plotki, że był to czyn szaleńca, od lat leczonego psychiatrycznie.. Nie było wówczas Internetu, prasa, radio i telewizja w Polsce były całkowicie kontrolowane przez władze. Nawet Wolna Europa poinformowała o zdarzeniu z dożynek dopiero po kilku miesiącach.
Dopiero rok 1989 wprowadził Ryszarda Siwca do zbiorowej świadomości Polaków, Czechów i Słowaków. Dziś ma pomniki, są jego ulice. Więcej o życiu Ryszarda Siwca, jego dramatycznym czynie, ukrywaniu prawdy i jej zwycięstwie na portalu www.ryszardsiwiec.com.