Nowe prawo, stare długi – co czeka kredytobiorców?

Czasem można mieć wrażenie, że życie to nieustanne żonglowanie różnymi zobowiązaniami finansowymi. Z jednej strony cieszy nas wolność, jaką dają dodatkowe środki na koncie, z drugiej, ciągle się martwimy o spłaty i terminy. Kiedy słyszysz słowo „kredyt”, pewnie myślisz o długiej linii wypełnionej tabelkami, drobnym drukiem i obowiązkowymi podpisami na końcu. Bywa, że banki, chcąc nadążyć za rosnącą liczbą klientów, trochę odpuszczają kwestie formalne, a potem zdarza się, że umowy mają błędy. 
Banknoty – zdjęcie poglądowe /Fot. Pixabay

Banknoty – zdjęcie poglądowe /Fot. Pixabay

Może słyszałaś o sytuacjach, w których takie potknięcia banku sprawiały, że klienci nie musieli płacić odsetek ani dodatkowych kosztów? Ten mechanizm to tak zwana sankcja kredytu darmowego i właśnie szykują się spore zmiany w jego zakresie.

Czym właściwie jest sankcja kredytu darmowego?

W dużym skrócie sankcja kredytu darmowego to mechanizm, dzięki któremu jeśli bank naruszy pewne obowiązki informacyjne (na przykład nie poinformuje Cię o rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania czy innych ważnych detalach), wtedy taka umowa kredytowa staje się nieoprocentowana i „bezpłatna” w kwestii dodatkowych kosztów. Co to znaczy w praktyce? Zaciągasz kredyt na, powiedzmy, 30 tysięcy złotych, a gdy okazuje się, że bank nie dopełnił wymaganych formalności, musisz spłacić wyłącznie ten kapitał, zero odsetek, zero prowizji. Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? A jednak tak działały polskie przepisy i sporo osób skutecznie korzystało z tej możliwości, wygrywając w sądach nawet po kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Nic dziwnego, że banki zaczęły bić na alarm. Według różnych szacunków, na sankcji kredytu darmowego tracą rocznie spore kwoty, wcale nie dlatego, że klienci masowo podejmują próby oszustwa, tylko dlatego, że wcześniej bankowcy sami nie dopilnowali wielu formalności. Sądów coraz częściej zalewają więc sprawy osób powołujących się na tę sankcję. Mówi się nawet o 10 tysiącach toczących się postępowań, a niektórzy eksperci przewidują, że czeka nas dalszy wzrost liczby pozwów.

Rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości uznały, że taka fala procesów sądowych może być paraliżująca. Powstał więc pomysł na wprowadzenie nowej ustawy o kredycie konsumenckim, która wprowadzi wyraźniejsze zasady dotyczące sankcji kredytu darmowego. Nie każda pomyłka banku będzie automatycznie skutkować brakiem odsetek i opłat. Ministerialny projekt zakłada bowiem tzw. miarkowanie odpowiedzialności banków: im poważniejsze uchybienie, tym większa sankcja, a za drobne błędy, mniejsze konsekwencje.

Podstawowy argument zwolenników takiego rozwiązania brzmi: „Czemu bank ma płacić za niewielkie przeoczenie tyle samo, co za naprawdę grube naruszenie?” Związek Banków Polskich wielokrotnie podkreślał, że polskie prawo jest w tym obszarze zbyt surowe i skutkuje gigantycznymi zwrotami na rzecz klientów, nawet jeśli problem w umowie sprowadza się do braku jakiegoś jednego, pozornie drobnego zapisu. Sęk w tym, że dla zwykłego człowieka, który wziął kredyt i nagle odkrył, że bank w dokumentach popełnił błąd, taka surowość przepisów bywa niezwykle korzystna. Banki protestują, bo często chodzi o spore sumy, szacuje się, że zwroty potrafią sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Co czeka kredytobiorców w 2025 roku?

Planowane zmiany mają wejść w życie w 2025 roku, ale wiadomo, że proces legislacyjny potrafi zaskakiwać. Już teraz część banków przyspieszyła szkolenia dla swoich pracowników, by unikać najmniejszych niedociągnięć w dokumentacji. Jest też mowa o wprowadzeniu bardziej restrykcyjnych wymogów oceny zdolności kredytowej, żeby klienci nie zaciągali zobowiązań ponad swoje możliwości. Z perspektywy zwykłej osoby biorącej kredyt może to brzmieć jak dodatkowa biurokracja, ale celem jest zapobieganie spiralom zadłużenia.

Jeśli przymierzasz się do wzięcia pożyczki, warto śledzić na bieżąco doniesienia na temat ustawy. Nawet jeśli sankcja kredytu darmowego zostanie ograniczona, banki nadal będą miały obowiązek rzetelnego informowania o całkowitych kosztach zadłużenia. Pamiętaj, że zawsze masz prawo dociekać szczegółów oferty, a jeśli coś wydaje się podejrzane, lepiej spytać o radę doradcę finansowego czy prawnika. Możliwe też, że w międzyczasie TSUE przedstawi swoje stanowisko w sprawie interpretacji przepisów i wpłynie na ostateczny kształt nowej ustawy.

Wyobraź sobie, że odbierasz maila od banku z informacją, że Twój kredyt zostaje przekształcony w nieoprocentowany, bo w umowie brakowało dwóch kluczowych paragrafów. Brzmi to jak przyjemna niespodzianka, ale nie każdy może liczyć na takie zrządzenie losu, zwłaszcza jeśli nowa ustawa ograniczy sankcję kredytu darmowego do najpoważniejszych uchybień.

Przepisy mają ambicję zrównoważyć prawa kredytobiorców i interes banków, choć jedni powiedzą, że to konieczne, a drudzy, że to krok wstecz w ochronie konsumentów. Wiele zależy od szczegółów, których na razie poznaliśmy tylko część, i od tego, jak orzeknie TSUE. Dla wielu osób kluczowe będzie to, czy nowa ustawa zdoła naprawdę wymusić na bankach rzetelność, a jednocześnie nie zablokuje możliwości uzyskania uczciwej rekompensaty za rażące błędy w umowie. Pewne jest, że w roku 2025 może nas czekać sporo emocji na rynku kredytów konsumenckich. Warto zachować czujność i dbać o własne interesy, bo zaufanie do banków to jedno, a podpis pod umową, to już zupełnie inna historia.