Powyższym obiektem była oczywiście Oumuamua. Stosunkowo ograniczone pomiary pozwoliły jedynie ustalić, że mieliśmy w tym wypadku do czynienia z wydłużoną do kilkuset metrów planetoidą pochodzącą z innego układu planetarnego. W 2019 roku astronomowie odkryli kolejny obiekt międzygwiezdny. Tym razem jednak okazało się, że mamy do czynienia z pierwszą kometą międzygwiezdną. Odkrycie dwóch międzygwiezdnych obiektów w Układzie Słonecznym uświadomiło naukowcom, że takich obiektów w otoczeniu i wewnątrz naszego układu planetarnego musi być całkiem sporo.
Teraz sytuacja stała się jeszcze bardziej zagadkowa. Japońscy astronomowie z Uniwersytetu Tokijskiego i Uniwersytetu Niigata poinformowali właśnie o odkryciu nieznanej wcześniej kategorii obiektów międzygwiezdnych.
Tym razem jednak mówimy o bardzo odległych obiektach lodowych znajdujących się w pustce przestrzeni międzygwiezdnej, których skład chemiczny jak na razie stanowi dla naukowców sporą zagadkę, a jednocześnie wyzwanie.
Czytaj także: Trzeci obiekt międzygwiezdny zbliża się do Słońca! I na dodatek świeci na zielono
Obiekty te zostały pierwotnie odkryte w 2021 roku w danych z teleskopu kosmicznego AKARI, który obserwował wszechświat w zakresie promieniowania podczerwonego. Już wtedy naukowcy dowiedzieli się, że zawierają one lód złożony z wody i cząsteczek organicznych. Odkrycie to było szczególnie uderzające ze względu na jego nietypową lokalizację. Zazwyczaj takie lody znajdują się w gwiezdnych żłobkach, regionach, w których licznie powstają nowe młode gwiazdy. Tym razem jednak oba obiekty znaleziono z daleka od jakiejkolwiek gwiazdy, tam, gdzie ich teoretycznie nie powinno być.

Aby uzyskać więcej informacji, naukowcy postanowili przyjrzeć się im za pomocą potężnego teleskopu naziemnego ALMA w Chile. W toku swoich badań skupili się oni na analizie emisji podczerwonych tych obiektów. Zamiast informacji wskazujących na powstawanie w gwiezdnym żłobku, naukowcy zaobserwowali jedynie emisje tlenku krzemu i tlenku węgla. Co ciekawe, przestrzenny rozkład tych cząsteczek był znacznie bardziej zwarty niż w przypadku innych znanych lodowych obiektów. Zagadka tym samym stała się znacznie bardziej intrygująca.
Naukowcy zdołali wykazać, że oba obiekty znajdują się w odległości 30-40 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Co niezwykle istotne, ich prędkości znacząco się od siebie różnią, co dowodzi tego, iż nie są one ze sobą w żaden sposób powiązane i nie stanowią dwóch obiektów tego samego układu.
Analiza danych pozwoliła także ustalić, że stosunek obfitości tlenku krzemu do tlenku węgla był znacznie wyższy niż w przypadku innych znanych obiektów międzygwiezdnych. Wszystkie te informacje doprowadziły naukowców do wniosku, iż mamy tutaj do czynienia z zupełnie nową klasą obiektów międzygwiezdnych.
Czytaj także: Gigantyczny obiekt wykrzywił nasz Układ Słoneczny. Zaskakująca hipoteza
Teraz naukowcy planują przyjrzeć się obu obiektom za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Wszelkie dodatkowe informacje o tych dwóch interesujących obiektach mogą pozwolić nam rozszerzyć naszą wiedzę o różnorodności obiektów zamieszkujących pozorną pustkę przestrzeni międzygwiezdnej, a być może także ustalić nowe procesy, które mogą prowadzić do powstawania takich obiektów z dala od jakichkolwiek gwiazd i układów planetarnych.