Nowa Zelandia naprawdę ma szansę stać się pierwszym na świecie państwem “wolnym” od papierosów. Krajowy wskaźnik palenia spadł tam o połowę w ciągu ostatniej dekady i wynosi obecnie 8 proc. – to mniej niż połowa średniej światowej. Władze wyspiarskiego państwa chcą jednak obniżyć go jeszcze bardziej, tworząc prawdziwe “pokolenie wolne od dymu”. Nie powinno to dziwić, bo według WHO tytoń jest “jednym z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego na świecie”. Rocznie umiera 7 mln palaczy, a kolejne 1,2 mln traci życie w wyniku biernego palenia. Tylko radykalne decyzje pozwolą na zmianę tych wartości.
Nowa Zelandia pokazuje jak walczyć z paleniem
Ustawa nazwana Smokefree Environments and Regulated Products (Smoked Tobacco) Amendment Bill wprowadza kilka poważnych zmian w funkcjonowaniu mieszkańców Nowej Zelandii. Wchodzi z życie z początkiem 2023 r. i automatycznie ogranicza zawartość nikotyny we wszystkich wyrobach tytoniowych do “minimalnego” poziomu 0,8 mg na g tytoniu – to aż 20 razy mniej niż w “klasycznych” papierosach nikotynowych.
Czytaj też: Papierosy oznaczają śmierć, ale nie to jest najgorsze. Palacze narażeni na mnóstwo różnych chorób
Nowe przepisy nie ograniczą jednak sprzedaży produktów bezdymnych – przynajmniej część Nowozelandczyków zamieniła swój nałóg nikotynowy na e-papierosy lub podgrzewacze tytoniu, które są bezpieczniejszą alternatywą, gdyż nie produkują dymu tytoniowego.
Dr Ayesha Verrall, minister zdrowia Nowej Zelandii, mówi:
Ta ustawa przyspiesza postęp w kierunku przyszłości wolnej od dymu. Tysiące ludzi będzie żyło dłużej, zdrowiej, a system opieki zdrowotnej będzie o 5 miliardów dolarów lepszy z powodu braku konieczności leczenia chorób spowodowanych paleniem, takich jak liczne rodzaje raka, zawały serca, udary, amputacje.
Co więcej, ustawa daje organom regulacyjnym 12 miesięcy na eliminację 90 proc. licencjonowanych sprzedawców wyrobów tytoniowych w kraju – pod koniec 2023 r. będzie jedynie 600 punktów sprzedaży na wyspach (obecnie jest 6000).
Dr Ayesha Verrall dodaje:
Wielu sprzedawców detalicznych w całym kraju już zdecydowało się na zaprzestanie sprzedaży tytoniu. Wydział Zdrowia Publicznego Ngā Tai Ora w Northland przeprowadził badanie wśród 25 sprzedawców, którzy zdecydowali się zakończyć sprzedaż tytoniu, z czego 88 proc. odczuło neutralny lub pozytywny wpływ finansowy.
Najważniejszy jest natomiast limit wieku dla palaczy. Osoby poniżej 14. roku życia nie kupią już legalnie tytoniu na terenie Nowej Zelandii. Każdy, kto świadomie złamie ten zakaz podlega karze grzywny w wysokości blisko 100 tys. dolarów amerykańskich. To nie wszystko – karze podlega nawet przekazanie papierosa osobie z grupy “pokolenia bez dymu” w wysokości ponad 32 tys. dol.
Czytaj też: Marihuana groźniejsza dla płuc niż tytoń. Różnice są widoczne gołym okiem
Wielu postronnych obserwatorów przyklaskuje władzom Nowej Zelandii, ale do tej pory żaden inny kraj nie zdecydował się na tak radykalne środki. Nowozelandczykom gratulujemy mądrych rządzących i odważnych decyzji!