A to dlaczego?! Cywilizowany świat, oparty na potędze prawa, wymierza karę, a nie kieruje się zemstą! Proces terrorysty odpowiedzialnego za śmierć tysięcy ludzi byłby wielkim oskarżeniem zbrodniczego islamskiego fundamentalizmu. Dowodziłby siły zachodniej cywilizacji, którą ten człowiek tak bardzo chciał zniszczyć, i potwierdzałby zwycięstwo prawa. A Osama ben Laden osadzony w Guantanamo mógłby (czy raczej musiałby) przekazać wiele informacji ważnych dla prowadzenia wojny z terroryzmem. Oczywiście zabicie go można byłoby uzasadniać okolicznościami, w których nie było możliwości wywiezienia ben Ladena poza mury jego rezydencji, choćby ze względu na zbyt silne straże. Ale wywieziono jego zwłoki. Jakaż to różnica między tym a transportowaniem skrępowanego, obezwładnionego człowieka?
Siedzibę przywódcy Al Kaidy w pakistańskim Abbottabad amerykańskie służby namierzyły już w sierpniu zeszłego roku, co nie było trudne, zważywszy że była parę razy większa od okolicznych domów i otoczona wysokim murem. I zwlekały przez dziesięć miesięcy z przeprowadzeniem ataku? Dając ben Ladenowi tak dużo czasu na planowanie zamachów, wysyłanie zabójczych rozkazów, w których wyniku zginęły lub mogły zginąć setki ludzi? Na co czekano? W historii takie zagadki to nic nowego. Okoliczności śmierci ludzi znanych i znaczących do dzisiaj otaczają wątpliwości lub całkowita tajemnica.
Jak umarł Lenin, twórca państwa, które pochłonęło dziesiątki milionów swoich obywateli (gdzie tam ben Ladenowi do niego)? Historia przyjmuje, że bezpośrednią przyczyną śmierci 24 stycznia 1924 roku był wylew krwi do mózgu (czwarty w ciągu dwóch lat). Jednakże kucharz Lenina twierdził, że wódz rewolucji został otruty przez Stalina. Podobne oskarżenia podnosił Lew Trocki. Co prawda dwaj lekarze, którzy przeprowadzili autopsję, wskazywali jako przyczynę śmierci arteriosklerozę („zwoje mózgowe tak się zwapniły, że w czasie sekcji stukano w nie jak w kamień”), późniejsze studia nad mózgiem Lenina tego nie potwierdziły. A ten organ wodza rewolucji pokrojony na tysiące plasterków badano dokładnie w Instytucie Mózgu, specjalnie utworzonym w Moskwie.
Wokół śmierci Stalina też krążyło wiele niejasności i choć ostatecznie wydaje się pewne, że zmarł w wyniku wylewu połączonego z zawałem serca, to bez wątpienia do jego śmierci przyczynił się szef tajnej policji politycznej Ławrentij Beria, który nie dopuszczał lekarzy do konającego Gospodarza. A i okoliczności śmierci Berii, zastrzelonego w 1956 roku w bunkrze nad brzegiem Moskwy po wydaniu na niego wyroku śmierci, pozostają niejasne. Wszystkie te tajemnice wychodzą z kraju, gdzie prawda uważana była za szczególnie niebezpieczną dla bolszewickich rządów. Tam ta zasada przetrwała do dzisiaj, ale czy tylko Kreml tak bardzo strzeże tajemnic? Oto 23 maja 1945 roku Heinrich Himmler, wszechpotężny szef SS, schwytany przez żołnierzy brytyjskich popełnił samobójstwo. Nic w tym dziwnego i tajemniczego. A jednak wiele lat później dr Browne, oficer medyczny z Royal Army Dental Corps, uczestniczący w sekcji zwłok Himmlera – ujawnił, że na twarzy denata nie było blizny. A prawdziwy Himmler miał na policzku niewielki ślad po pojedynku na szpady!
„Mogę z całą stanowczością zapewnić, że na jego twarzy nie było żadnej blizny. Bardzo starannie szukaliśmy takich rzeczy”– powiedział wiele lat po wojnie dr Browne. A może jednak mylił się? Cóż prostszego niż sięgnąć do protokołów sekcji? Okazuje się, że jeszcze długo nie będzie to możliwe, gdyż zostały utajnione na sto lat, do 2045 roku! Dlaczego? Podobnie wiele wątpliwości otacza Rudolfa Hessa, zastępcę Führera, który w 1941 roku udał się w szaleńczą podróż do Szkocji. Niewiele do dzisiaj wiadomo na temat motywów, jakimi się kierował. Jeszcze więcej tajemnic otacza pobyt Hessa w więzieniu w Spandau, gdzie w 1987 roku, mając 93 lata, popełnił samobójstwo.
Dr Hugh Thomas, lekarz więzienny, twierdził, że badając rzekomego Hessa, zwrócił uwagę, iż nie miał on blizny na klatce piersiowej. Prawdziwy Hess musiałby taką mieć, gdyż 1916 roku na froncie wschodnim kula przeszyła mu pierś. Wydawałoby się, że i w tym przypadku wątpliwości rozproszy sekcja zwłok. Nie stało się tak, a gdy ponowną sekcję chciał przeprowadzić syn Hessa, w przeddzień dostał ataku serca. Równie gęsty welon tajemnicy zasłania okoliczności śmierci prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, choć stało się to w 1963 roku na oczach tysięcy ludzi, a okoliczności zamachu badała specjalna komisja prezesa Sądu Najwyższego USA Earla Warrena. Dzisiaj wiemy tylko, że raport komisji mijał się z prawdą w ogromnie wielu istotnych ustaleniach, jak chociażby liczba zamachowców.
Czy kiedykolwiek poznamy przebieg osaczenia i zabicia ben Ladena? Należy w to wątpić, zważywszy na to, jak wiele nierozwiązanych zagadek przeszłości pozostało w państwach totalitarnych i tych, które – jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania – są ostoją demokracji.