Strefa ta została nazwana The Trapping Zone i jest wysoce prawdopodobne, że podobne obszary będzie można znaleźć również na innych wyspach oceanicznych czy zboczach kontynentów. W ramach wyprawy jej członkom udało się zebrać kilka próbek biologicznych, a także wykonać liczne nagrania i przeprowadzić mapowanie z wykorzystaniem sonarów.
Czytaj też: Zagadka tych tajemniczych pingwinów rozwikłana! Wiemy, dlaczego porzucają jedno ze swoich jaj
Dane obrazowe, w połączeniu z próbkami biologicznymi, które zebraliśmy za pośrednictwem łodzi podwodnych oraz mapowaniem sonarowym, wspólnie wskazują na drapieżnych przedstawicieli megafauny, takich jak rekiny i inne duże ryby, żywiące się ławicami miniaturowych organizmów – małych pływających stworzeń, które są uwięzione na tle podmorskiego krajobrazu na tej głębokości.wyjaśnia Lucy Woodall, główna naukowiec organizacji Nektonu
W ekspedycji, która trwała 34 dni, wzięli udział zarówno lokalni eksperci, jak i przedstawiciele Nekton. Mohamed Shimal z Maldives Marine Research Institute dodaje, że wyprawa jest w jego opinii ogromnym sukcesem. Udało się bowiem zebrać wiele informacji, które w innych okolicznościach nie byłyby możliwe do zgromadzenia w tak krótkim czasie.
Na nieznany wcześniej ekosystem natrafili przedstawiciele organizacji Nekton
Malediwy to archipelag położony na Oceanie Indyjskim, stosunkowo niedaleko południowego wybrzeża Indii. Kojarzony z turystycznym rajem obszar słynie z bogactwa fauny i flory. Ta jest jednak zagrożona działalnością człowieka oraz związanymi z nią zmianami klimatu. Z tego względu, im lepiej naukowcy poznają ekosystemy takie jak nowo odkryty, tym skuteczniej będzie wyglądała walka o ich ocalenie.
Czytaj też: Wulkan Hunga Tonga znów zaskoczył wszystkich. Czym była dziwna reakcja fitoplanktonu na erupcję?
Mówiąc dokładniej, dokonane odkrycia powinny zaowocować zwiększonym stopniem ochrona życia morskiego i kontroli rybołówstwa w tym regionie. Takich miejsc z pewnością jest więcej, a morza i oceany to prawdziwe oazy życia – często takiego, które pozostaje nieznane nauce. Na głębokość rzędu 500 metrów nie są w stanie zejść ludzie przebywający poza specjalistycznymi łodziami. Mając do nich dostęp “zwiedzanie” głębin jest rzecz jasna znacznie łatwiejsze. Udało się na przykład dotrzeć na dno Rowu Marsjańskiego, położone na głębokości niemal 11 tysięcy metrów.