Publikowane komentarze internauty nie były oparte na faktach, a ich celem było podważenie reputacji Xiaomi. Deep Sea 142183002 sugerował, że firma jest kontrolowana przez zagraniczny kapitał i celowo prowokuje konflikty z innymi chińskimi producentami. Jak widać, nienawistne komentarze to nie tylko niewinny wylew frustracji w sieci – mogą mieć realne konsekwencje prawne. Internauta musiał opublikować publiczne przeprosiny oraz zapłacić Xiaomi 150 tysięcy juanów, co stanowi równowartość około 85 tysięcy złotych. Co więcej, zaapelował do innych, aby nie popełniali tego samego błędu – nie rozpowszechniali plotek i nie rzucali bezpodstawnych oskarżeń.
Konsekwencje hejtu – lekcja dla wszystkich
Choć sytuacja miała miejsce w Chinach, to powinna być przestrogą również dla nas. Niejednokrotnie wydaje się nam, że internet zapewnia anonimowość, jednak rzeczywistość jest zgoła inna. Każdy komentarz zostawia ślad, a każda firma ma prawo bronić swojego dobrego imienia – nawet przed pojedynczym internautą.
Xiaomi pokazuje, że nie będzie tolerować prób naruszania swojej reputacji. To stanowisko może być inspiracją dla innych firm, które spotykają się z nieprawdziwymi oskarżeniami. Czy to dobry krok? W mojej opinii – tak. To pokazuje, że internet nie jest bezkarnością, a każdy z nas musi odpowiadać za swoje słowa. Dbałość o reputację w dobie internetu to nie tylko walka o klienta, ale też o prawdę i rzetelność w przestrzeni publicznej.
Chciałoby się tylko życzyć nam wszystkim, aby bezpodstawne komentarze naruszające nasze dobra osobiste również w prosty sposób były wyłapywane i karane. Czy internet bez hejtu i bezpodstawnego oskarżania nie byłby fajniejszym miejscem?