Odbijające się bomby Upkeep, czyli jak Naziści nie zrozumieli geniuszu Brytyjczyka w II WŚ

Dawniej bomby uchodziły za uzbrojenie, którego szczególnie trudno jest zrewolucjonizować. Były to bowiem materiały wybuchowe ukryte w metalowych puszkach ze statecznikami, które musiały tylko i wyłącznie trafić w okolice celu po zrzucie z powietrza. Brytyjskie bomby Upkeep udowodniły jednak, że można podejść do sprawy inaczej i od razu zdobyły uwagę nazistów. 
Odbijające się bomby Upkeep, czyli jak Naziści nie zrozumieli geniuszu Brytyjczyka w II WŚ

Dlaczego bomby Upkeep powstały?

Podczas II wojny światowej koncepcja bomby odbijającej została zapoczątkowana przez Brytyjczyków, a dokładniej mówiąc, brytyjskiego inżyniera Barnesa Wallisa. Jego bomba Upkeep była zaprojektowana tak, aby po zrzucie nie wybuchać przy pierwszej styczności z podłożem. Zamiast tego miała przeskakiwać po powierzchni wody w dążeniu do swojego celu. Jeśli kojarzycie “zabawę w puszczanie kaczek”, czyli rzucania płaskiego kamienia tak, aby zaczął odbijać się po tafli wody, to tak naprawdę wiecie już, na czym mniej więcej polegało działanie tych bomb. Gdzie jednak kryje się ich rewolucyjność w działaniach wojskowych?

Czytaj też: Najpotężniejszy bombowiec świata. Odkrywamy sekret, którego nie znałeś

Artykuł w wersji wideo

Żeby zrozumieć potencjał stojący za bombami odbijającymi się, trzeba zrozumieć problemy, które dręczyły wszystkie armie po rozpowszechnieniu się lotnictwa i bomb. Bronienie się przed tego typu atakami jest trudne. Tak trudne, że najbardziej sensowne rozwiązanie problemu bombardowania nawet dziś sprowadza się głównie do uniemożliwienia wrogiemu lotnictwu przeprowadzenia samego ataku. Innymi słowy, najskuteczniejszą obroną jest atak, czyli zaangażowanie w misje swoich myśliwców przewagi powietrznej lub systemów przeciwlotniczych. Dlatego też bombardowanie kluczowych celów zwłaszcza w dobie prostych bomb bez systemów naprowadzania i rozszerzania zasięgu, wiązało się z ryzykiem utraty własnej eskadry. Dlatego właśnie tam, gdzie tylko się dało, alianci podczas II wojny światowej woleli korzystać z mniej ryzykownych rozwiązań.

Problem był w tym, że naziści bardzo dobrze chronili swoją infrastrukturę, a w tym tamy wodne. Obejmowało to m.in. stosowanie stanowisk przeciwlotniczych w okolicy czy specjalnych siatek torpedowych, które uniemożliwiały torpedom dotarcie do celu, po prostu je na sobie zatrzymując. W operacji Chastise, która miała miejsce w nocy z 16 na 17 maja 1943 roku, Brytyjczycy udowodnili jednak, że pomysły nazistów da się skontrować. Wtedy to bowiem w ruch poszły wspomniane odbijające się bomby Upkeep, które zniszczyły niemieckie tamy i doprowadziły do znacznych zniszczeń, generując rozległe powodzie na terenie Niemiec. Po tej akcji naziści postanowili stworzyć własne bomby tego typu, w czym pomogło im odkrycie nienaruszonej bomby Upkeep we wraku jednego z bombowców Lancaster. 

Nazistowskie dążenie do skopiowania bomb Upkeep

Wtedy właśnie zaczęło się dążenie nazistów do zrekonstruowania brytyjskiego pomysłu. Chcieli również okiełznać moc omijania podwodnych systemów obrony i generowania potężnych podwodnych eksplozji z wykorzystaniem bomb bez konieczności zbytniego zbliżania się do celów. W ramach tego dążenia opracowali bombę Kurt o wadze 385 kilogramów, która miała być superbronią zrzucaną z samolotów przeciwko okrętom wroga oraz jego infrastrukturze. Ominęli jednak jeden ważny szczegół brytyjskiego projektu – znaczenie ruchu obrotowego tej bomby podczas kierowania się do celu. To właśnie on stabilizował jej trajektorię i zapewniał jednocześnie odpowiednie możliwości odbijania się po powierzchni wody.

Czytaj też: USA były o krok od dominacji nad światem. Wtedy Związek Radziecki ukradł ich sekretną broń

Pierwsze nieudane próby obejmowały zrzut bomby Kurt z samolotu myśliwskiego Focke-Wulf Fw 190. Bez stabilizującego ją ruchu obrotowego, bomba okazała się nie tylko nieskuteczna, ale nawet niebezpieczna dla samego samolotu, a to dlatego, że miała tendencję do dostosowywania się do jego prędkości. To sprawiało, że broń była zarówno zawodna, jak i niebezpieczna, a to skłoniło inżynierów do dalszych prób modyfikacji. Jedna z nich obejmowała wyposażenie bomby w rakiety wspomagające, które miały jej umożliwić osiągnięcie brytyjskiego geniuszu inżynieryjnego, ale innym sposobem. Te próby nie rozwiązały jednak podstawowych problemów, a rakiety wspomagające wprowadziły nowe problemy związane z kontrolą i stabilnością bomby.

Czytaj też: W taką historię trudno uwierzyć. Ten okręt podwodny przetrwał piekło w samym sercu bitwy morskiej

Finalnie niemieckim specjalistom nie udało się osiągnąć tego, co zdołał zrobić Brytyjczyk, a widmo przegranej wojny doprowadziło do anulowania projektu w 1944 roku. Chociaż nazistowska bomba odbijająca się nigdy nie została użyta w rzeczywistej operacji wojskowej, to dała życie jednej z najdziwniejszych bomb w historii, bo takiej, która swoim wyglądem nie tylko przypominała beczkę, ale też dzierżyła silniki rakietowe. Dziś jednak połączenie bomb i silników rakietowych, a nawet skrzydeł i zaawansowanych form naprowadzania, to już powszechna praktyka w zaawansowanych technologicznie państwach, ale Upkeep nie doczekała się żadnych następców.