Pary śpiące razem w tym samym łóżku mają bardziej satysfakcjonującą fazę snu REM, czyli tę dającą naszej głowie największe wytchnienie. To w czasie jej trwania utrwalają się nasze wspomnienia, porządkujemy sobie emocje i rozwiązujemy problemy. To wówczas najczęściej pojawiają się marzenia senne.
– Pary mają dłuższe i bardziej jednolite okresy REM jeżeli śpią razem niż gdy sypiają osobno – twierdzi Henning Johannes Drews, adiunkt w Centrum Psychiatrii Integracyjnej na uczelni Christian-Albrechts-Universität w niemieckim Kiel.
Wspólne zasypianie pozwala zsynchronizować też rytm snu. Zgodność w tym zakresie oznacza zazwyczaj, że także w innych sprawach ludzie się ze sobą dogadują. Jak ujął to Drews i inni autorzy analizy opublikowanej w “Frontiers in Psychiatry”, świadczy to o satysfakcji ze związku i jego głębi.
– Im pary wyżej stawiały znaczenie swojego związku w ich życiu, tym bardziej zgrane były rytmy ich snu – dodają badacze na podstawie obserwacji tuzina młodych, zdrowych i heteroseksualnych par, którym kazano spać w laboratorium cztery dni z rzędu pod obserwacją urządzeń monitorujących pracę mózgu.
Pary spały raz razem, raz osobno. Za każdym razem przeprowadzano analizę snu ”metodą podwójnej, symultanicznej polisomnografii”. To bardzo szczegółowa analiza zachowania śpiącego organizmu, bo zapisu dokonuje się z pomocą aparatury EEG, EKG, EOG oraz EMG. Mierzy się poziom saturacji (wysycenie hemoglobiny tlenem), ruchów oddechowych klatki piersiowej i brzucha, rejestruje przepływ powietrza przez drogi oddechowe, chrapanie, pozycję ciała i ruchy kończyn.
Drzemiący razem częściej poruszali kończynami we śnie, ale nie miało to żadnego wpływu na jakość snu (przynajmniej z punktu widzenia zapisu pracy mózgu). – Można powiedzieć, że ciało bardziej szaleje gdy obok śpi druga osoba, ale mózg jest spokojny – stwierdził Drews.
Choć 12 osób to raczej skromna grupa uczestników badania, to zdaniem autorów ”spanie z partnerem może poprawić stan zdrowia psychicznego, usprawnić pamięć i zdolności w rozwiązywaniu problemów”.
Co warto wiedzieć o cyklu sennym? Składa się z czterech faz NREM i jednej REM ułożonych w według poziomu aktywności mózgu. To, czy budzimy się wypoczęci czy zmęczeni zależy od tego, w której fazie otworzymy ostatecznie oczy.
W pierwszej fazie mózg przechodzi od fal alfa do fal theta a my zaczynamy powoli tracić kontakt z rzeczywistością. Pojawiają się nieistniejące dźwięki i obrazy, nasza głowa zaczyna działać nielogicznie. W kolejnej fazie mózg pozostaje w rytmie fal theta a nasza świadomość wyłącza się. Obudzenie się w tym momencie jest absolutnie nieprzyjemne i często kończy się bólem głowy.
Faza trzecia, tzw. przejściowa, to przejście mózgu na bieg jałowy w rytmie fal delta. Kolejna faza to sen głęboki, wolnofalowy (nadal delta). Na tym etapie nasze ciało odpoczywa: oddech uspokaja się, spada napięcie mięśni i ciśnienie. Budzenie się w tej fazie jest niepożądane i równie nieprzyjemne, co w fazie drugiej.
W czasie całonocnego cyklu pierwsza faza 4 trwa godzinę a z kolejnym powtórzeniem skraca się. Początkowo głęboki sen trwa do 60 minut, a im bliżej rana, tym faza ta jest coraz krótsza. Na końcu jest faza REM. Mózg jest aktywny i regeneruje się a marzenia senne przychodzą jedne po drugich. Za fazami NREM pojawia się 4-5 razy w ciągu 8-godzinnego cyklu snu. Jeden pełny cykl według zapisu EEG (somnogram) trwa zwykle 90 minut. Ciekawostka: aż 80 proc. snu noworodka przypada na fazę REM.