fot. Sxc.hu
W czasie snu organizm zużywa zapas cukrów, co objawia się zmęczeniem. Po przebudzeniu intuicyjnie wybieramy więc potrawy, które zawierają węglowodany, i raczej nie mamy ochoty na dania ciężkie czy tłuste. Śniadaniowe menu bywa jednak bardzo zróżnicowane. Jedne społeczności przywiązują do tego posiłku większą wagę niż my, inne go lekceważą. To efekt przyzwyczajeń, które kształtowały się przez wieki w zależności od klimatu i stylu życia.
Wysokie temperatury na południu Europy sprawiały, że ludzie mogli swobodniej odetchnąć dopiero wieczorem. Wtedy najchętniej siadali za stołem, by delektować się sutą kolacją. Dostarczali organizmowi tyle składników odżywczych, że po przebudzeniu mieli jeszcze sporą rezerwę cukrów i białek. Dlatego w krajach śródziemnomorskich śniadanie jest lekkie – croissant, masło, dżem lub miód, kawa. Polski rolnik, angielski robotnik czy skandynawski rybak nie obj adał się wieczorem, bo za oknami było ciemno i zimno. Pracę rozpoczynał o świcie i wtedy musiał zapewnić organizmowi energię na wiele godzin. Najlepiej świadczy o tym śniadanie angielskie, którego wartość energetyczna przekracza 800 kcal. To jajka na bekonie, wieprzowe parówki, owsianka, fasola w sosie, tosty i smażone placki ziemniaczane.
Angielskie menu przejęli Amerykanie, którzy dorzucili do niego jeszcze trochę kalorii. Farmer czy kowboj pracował wiele mil od domu i nie mógł wrócić na obiad, musiał się więc najeść na cały dzień. Klasyczne american farmers breakfast to smażone ziemniaki z cebulą, jajkami i wołowiną albo w wersji „na słodko” – naleśniki z gęstym syropem klonowym.
W zglobalizowanym świecie śniadania francuskie (kontynentalne), angielskie i amerykańskie weszły do menu hotelowego. Kto chce się dowiedzieć, co ludzie jedzą naprawdę, musi spróbować potraw serwowanych w lokalnych barach i domowych kuchniach. Dopiero wtedy przekona się, jak różnorodne bywają poranne posiłki.
Mięso i wędliny
Black pudding, fot. Sxc.hu
Amerykański farmer, argentyński gaucho, mongolski koczownik nie mieli ogródka z warzywami. Nie brakowało im natomiast mięsa, które ze względu na wysoką wartość energetyczną znalazło się w ich śniadaniowym menu. Pozostaje nim do dziś, dlatego nie należy się dziwić, jeśli po drugiej stronie Atlantyku rano zostanie się poczęstowanym wołowiną, a na mongolskich stepach – koniną lub baraniną.
W skład śniadania angielskiego obok plastrów smażonego bekonu, fasoli, jajek i tostów wchodzą kiełbaski oraz – popularny także w Irlandii – black pudding, przypominający naszą kaszankę. Czesi lubią rankiem knedliki z gulaszem, a nawet kotlety. Na Dalekim Wschodzie mięsnym dodatkiem są rozmaite farsze w pierogach i naleśnikach.
Jajko jajku nierówne
fot. Shutterstock
Kura przeżyje wszędzie, więc jajek na śniadanie można się spodziewać w każdym zakątku świata. Cztery klasyczne postacie, pod jakimi są serwowane – jajecznica, omlet, sadzone i gotowane – nie wyczerpują listy możliwości. Podawane na angielskie śniadania jajka po szkocku są zawinięte w mięso mielone. Jajka poszetowe wbija się nie do szklanki, lecz do wrzącej wody.
Można je znaleźć w śniadaniowym menu krajów niemieckojęzycznych. Meksykańskie huevos rancheros też są sadzone, ale podane na kukurydzianych tortillach z pikantną salsą – sosem z pomidorów, papryki, cebuli i rozmaitych przypraw. Podobną do nich shakshoukę można spotkać w krajach północnej Afryki. Zamówiwszy w kraju Basków piperadę, otrzyma się jajecznicę z podsmażaną cebulą, pomidorami i papryką.
Nie tylko pomidor
Chilaąuiles, fot. Wikimedia Commons
Rośliny strączkowe zawierają tyle białka i błonnika, że mogą stanowić substytut produktów zbożowych oraz mięsa, a są o wiele tańsze. Preferuje się je w krajach ubogich i ciepłych, gdzie mięso szybko się psuje.
Meksykanie rano jadają m.in. chilaąuiles – tortillę z sosem pomidorowym, serem, fasolą, cebulą i dużą ilością chili. Z nasion ciecierzycy przypominających groch Arabowie przyrządzają falafel (kotleciki) i humus (pastę). Ciecierzyca wchodzi w skład indyjskich potraw, m.in. różnych rodzajów chana masala, podawanej z ostrym curry, czosnkiem, imbirem itp.
W śniadaniowym menu można też znaleźć ziemniaki. W Irlandii robi się z nich hash browns – placki smażone na głębokim tłuszczu, a w Rosji oładi podaje się ze śmietaną lub dżemem.
Ryby i owoce morza
fot. Shutterstock
Mięso przez wieki było kosztownym rarytasem, by zdobyć rybę, wystarczało zarzucić wędkę lub sieć. Nic dziwnego, że w rejonach nadmorskich ten darmowy pokarm wszedł w skład wszystkich posiłków, także śniadań.
W Skandynawii ryby, zwłaszcza łososie, często zastępują na kanapkach wędlinę. W Anglii na śniadanie można dostać węgorza w galarecie. Norweski smorebrod to wielowarstwowy sandwicz z wędzonymi rybami. Szwedzi preferują łososia, Duńczycy – śledzie.
Amerykański patent śniadaniowy to sałatka z tuńczyka z majonezem i jajkiem. W Tajlandii i innych krajach Dalekiej Azji o poranku można zostać uraczonym owocami morza w każdej postaci; w Japonii frutti di mare to częsty dodatek do zup i dań z ryżu.
Mleko, jogurt, kefir
fot. Shutterstock
W Chinach, Japonii czy Polinezji mleka na śniadanie nie dostaniemy. Nie z powodu tradycji, lecz genetyki. Jednym ze składników mleka jest bowiem laktoza – węglowodan, którego nie tolerują organizmy Azjatów. W Europie ok. 7-8 tys. lat temu pojawiła się mutacja genetyczna umożliwiająca jej trawienie i krowie mleko weszło na stałe do naszego menu.
Na Bliskim i Środkowym Wschodzie większe powodzenie zyskały produkty powstające w wyniku fermentacji mleka – jogurty i kefiry. W Turcji i na Bliskim Wschodzie zamiast szklanki mleka dostanie się na śniadanie miseczkę ajranu – mieszanki jogurtu i wody z dodatkiem soli i pieprzu. Jego indyjskim odpowiednikiem jest dahi; irańskim – dugh, podobny w smaku, ale lekko musujący (efekt krótkiej fermentacji).
Sery i nabiał
fot. Shutterstock
Po udomowieniu bydła, kóz i owiec pasterze i rolnicy mieli codzienną „dostawę” mleka. Jeśli nie skonsumowali go szybko, kwaśniało, fermentowało i tak powstawały pierwsze sery. Potem wystarczyło je tylko ulepszać. W Indiach podstawę mlecznej kuchni stanowi panir – biały serek z krowiego mleka podawany z warzywami i curry albo smażony na maśle.
W Norwegii i Szwecji na śniadanie podaje się geitost – słodki brązowy kozi ser. Bardziej delikatny jest arabski ser jogurtowy – labneh i popularne na Bałkanach różne mutacje otrzymywanej z owczego mleka sirene. Mieszkańcy Dalekiego Wschodu, których organizm nie tolerował mleka, wynaleźli więc roślinny odpowiednik sera – tofu. Zawiera dużo protein.
Paleta pieczywa
fot. Shutterstock
Francuz nie wyobraża sobie śniadania bez bagietki, Amerykanin bez tostów, Polak bez chleba lub bułki. Produkty zbożowe jada się w każdym zakątku świata, ale nie wszędzie w postaci pulchnego wypieku na zakwasie. Równie popularne są placki przypominające podpłomyki. Ich arabska wersja to pita – płaskie pszenne ciasto jedzone najczęściej z sosami lub farszem.
Bez zakwasu wypiekane są indyjskie ćapati, żydowska maca, meksykańska tortilla, popularne w Kolumbii i Wenezueli arepas (z mąki kukurydzianej). Żydowscy emigranci z Polski przywieźli do USA bajgle, które wypełnia się dowolnym nadzieniem.
Po pieczywo sięgamy niemal odruchowo, gdyż jest podstawowym źródłem cukrów i zaspokaja co najmniej 20-25 proc. dziennego zapotrzebowania na białko.
Kawa czy herbata?
fot. Shutterstock
Żadnych problemów z rozwiązaniem tego dylematu nie mają Chińczycy, którzy od świtu raczą się herbatą.
Piją najchętniej odmianę zieloną z liści wysuszonych, ale nie poddanych fermentacji. Dzięki temu napój zachowuje najwięcej katechin, tłumiących działanie wolnych rodników (odpowiedzialnych za powstawanie niektórych nowotworów), ma właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne, zmniejsza ryzyko odkładania się w ścianach naczyń krwionośnych blaszek miażdżycowych.
Po lekkiej fermentacji powstaje herbata czerwona, po całkowitej – czarna. W trakcie tego procesu katechiny przekształcają się m.in. w taniny (garbniki). One z kolei wpływają korzystnie na pracę układu pokarmowego i łagodzą podrażnienia błony śluzowej.
Owoce na ciepło i zimno
fot. Shutterstock
Owoce podaje się na śniadanie w większość krajów tropikalnych, czasem także jako główne danie. Były darmowe i dostępne dla każdego, jadano je więc na okrągło. W krajach śródziemnomorskich niemal każdy posiłek tradycyjnie kończy się owocami.
Warto jednak również zaczynać od nich śniadanie, gdyż witaminy są najlepiej przyswajane przez pusty żołądek, a pektyny z jabłek i jagód regulują poziom glukozy, co wpływa na poprawę ogólnego samopoczucia. Podobny efekt dają soki owocowe, zwłaszcza z cytrusów.
Największą wartość odżywczą mają – zawierające duże ilości węglowodanów – banany. Filipińczycy gotowane, mieszkańcy Karaibów – smażone. W Indonezji podaje się je w omletach lub zapiekane w cieście (tzw. banana Jaffle).
Pierogi z nadzieniem
Empanadas, fot. Wikimedia Commons
Ich przygotowanie jest bardzo czasochłonne, wchodzą więc w skład śniadaniowego menu rzadziej niż inne produkty mączne. Ale też kto dobrze poszuka, ten znajdzie.
Na przykład w Japonii można nabyć pierożki gyoza z surową wieprzowiną, kapustą pekińską i szczypiorkiem czosnkowym. Z kolei w Chinach na śniadanie podaje się – przypominające nasze kołduny – pierogi jiaozi, faszerowane mielonym mięsem, kapustą pekińską, imbirem lub cebulą.
W Indiach – smażone w głębokim oleju samosa z ostro przyprawionymi warzywami lub serem. Argentyńskie i chilijskie empenadas smaży się na oleju lub piecze na blasze, faszeruje mielonym mięsem, fasolą i warzywami lub serem. Mongołowie preferują farsz z gotowanej baraniny lub koniny.