Focus: Urodziłeś się z achromatopsją, czyli niezdolnością do widzenia barw. Od 2004 r. masz wszczepiony do czaszki implant, który przywraca ci sprawność.
Neil Harbisson: Ja nie uważam swego stanu zdrowia za niepełnosprawność. Nadal widzę w odcieniach szarości i to jest OK. Chciałem mieć możliwość odbierania kolorów, ale nie rezygnując z czarno-białego widzenia, bo ono ma wiele zalet.
Focus: Zalet?
N.H.: Ludzie, którzy patrzą na świat tak jak ja, lepiej widzą w nocy. Łatwiej rozpoznają kształty i zapamiętują je. Są też bardziej wyczuleni na ruch i potrafią dojrzeć zamaskowane obiekty. Dlatego wojsko często zatrudnia takie osoby.
Czytaj także: Koniec niepełnosprawności
Focus: Wróćmy do twojego postrzegania kolorów. Implant w twojej czaszce to antena, poprzez którą przekazywane są wibracje. Dzięki czujnikowi, który masz nad czołem, możesz w ten sposób słyszeć kolory. Czy to jakaś forma synestezji?
N.H.: Nie, bo synestezja to połączenie zmysłów. Gdybym zaczął widzieć kolory, byłaby to synestezja. Ale ja je słyszę i to w odmienny sposób niż zwykłe dźwięki. Antena przekazuje wibracje poprzez kości czaszki bezpośrednio do mojego ucha wewnętrznego. Z łatwością mogę odróżnić je od tego, co słyszę poprzez uszy. To raczej taki wewnętrzny głos, trochę tak, jakbym myślał o jakichś dźwiękach. Każdy odcień koloru to dla mnie osobna nuta, a gdy barw jest wiele, słyszę je jak akordy muzyki.
Focus: Musiałeś jednak nauczyć się obsługi tego nowego zmysłu.
N.H.: Trzy lata zajęło mi opanowanie całego spektrum widzialnych kolorów. To 360 osobnych tonów. Potem dołączyłem do tego postrzeganie ultrafioletu i podczerwieni, czyli fal niedostrzegalnych dla ludzkiego oka. One też mają wiele odcieni, zupełnie dla mnie nowych. Uczę się je rozpoznawać, nadaję im nazwy. Na coś takiego potrzeba wielu lat.
Focus: Czy przydaje ci się to w codziennym życiu? Czy potrafisz np. widzieć w ciemności, tak jakbyś używał noktowizora?
N.H.: Nie, to nie działa w ten sposób. Mogę dostrzegać takie rzeczy jak ten czujnik ruchu nad naszymi głowami. On emituje podczerwień, którą słyszę jako osobny dźwięk. Idąc ulicą słyszę ultrafiolet, który dociera do nas ze Słońca. Ale tu tak naprawdę nie chodzi o praktyczne rzeczy, tylko o poczucie jedności z naturą, z kosmosem. Dzięki moim nowym zmysłom odczuwam rzeczywistość znacznie głębiej niż kiedykolwiek przedtem.
Focus: Powszechna opinia jest taka, że ludzie chcą zostać cyborgami przede wszystkim po to, by zdobyć nowe możliwości, przekroczyć ograniczenia swego ciała, lepiej funkcjonować w sztucznym, pełnym technologii środowisku…
N.H.: Takie myślenie dominowało jeszcze kilkanaście lat temu. Ludzie obawiali się, że używanie technologii odsunie nas od innych osób, zmieni nas w maszyny albo sprawi, że nasze myślenie będzie mniej ludzkie. Dziś wiemy już, że jest wręcz przeciwnie. Technologie nas zbliżają, ułatwiają nam nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów. Cyborgizacja to kolejny krok na tej drodze. Ludzie w porównaniu z innymi zwierzętami postrzegają bardzo niewielki wycinek rzeczywistości. Jeśli uda nam się poszerzyć zakres działania naszych zmysłów, lepiej zrozumiemy inne istoty. Będziemy silniej połączeni z przyrodą i całym kosmosem.
Focus: Jakie zmysły masz na myśli? Czy chodzi np. o to, żeby słyszeć ultradźwięki?
N.H.: Oczywiście. Psy czy koty słyszą dźwięki, które dla nas są niesłyszalne. A mogą być, i to dzięki temu samemu mechanizmowi, z którego ja korzystam – przewodnictwu kostnemu. Przez kości czaszki można przekazać znacznie więcej dźwięków niż przez uszy. Mamy też dość ubogi zmysł węchu, więc moglibyśmy ulepszyć go, żeby wyczuwać rzeczy dla nas niebezpieczne, np. toksyczne gazy.
Focus: Takie jak tlenek węgla, czyli czad?
N.H.: Tak, bo elektroniczne czujniki wykrywające ten gaz już istnieją. Możemy wbudować je we własne ciała, zamiast korzystać z urządzeń zamontowanych w domu. W założonej przeze mnie Cyborg Foundation pracujemy też nad zmysłem wyczuwania wibracji towarzyszących np. trzęsieniu ziemi. Są one przekazywane przez interfejs na łokciu. Moja partnerka Moon Ribas używa tej technologii od dwóch lat i dzięki temu czuje wyjątkową łączność z naszą planetą. Można też zastosować czujniki podczerwieni pozwalające nam widzieć, co jest za nami. Jeśli ktoś za nami stanie, poczujemy to pod postacią specyficznej wibracji np. z tyłu głowy.
Focus: To przypomina czujniki cofania w samochodach.
N.H.: No właśnie, skoro mamy taką technologię w samochodach, czemu nie damy jej ludziom? To wcale nie jest trudne. Czujniki możemy umieścić nawet w skierowanych do tyłu kolczykach, które będą wibrować w naszych uszach, wykrywając czyjąś obecność.
Focus: Mózg człowieka od setek tysięcy lat odbiera w zasadzie tę samą ilość informacji poprzez zmysły. Czy dodawanie nowych możliwości nie doprowadzi do jakiegoś przeciążenia?
N.H.: Każdy z nas ma inne możliwości, np. w zakresie uczenia się nowych rzeczy. Nowe zmysły powinny być dostosowane do potrzeb i możliwości konkretnej osoby. Uważam, że ludzie powinni brać czynny udział w projektowaniu takich technologii, bo przecież mogą one diametralnie zmienić ich życie.
Focus: Nie jest to jednak takie proste. Kiedy chciałeś się poddać operacji wszczepienia anteny, nie dostałeś na to zgody komitetu bioetycznego. Musiałeś znaleźć chirurgów, którzy przeprowadzili operację po kryjomu.
N.H.: M.in. po to powstała Cyborg Foundation. Pracujemy nad nowymi technologiami i szukamy lekarzy chętnych do współpracy z nami. To się nadal dzieje w podziemiu, ale tak samo było w latach 50. XX wieku w przypadku operacji zmiany płci. Wielu bioetyków twierdziło wówczas, że są one niepotrzebne, nieetyczne, groźne dla zdrowia i psychiki. A mimo to znajdowali się lekarze, którzy przeprowadzali takie zabiegi. Dziś nie są one już niczym dziwnym. Wierzę, że za jakiś czas także cyborgizacja doczeka się takiej akceptacji.
Focus: A jakie są twoje najbliższe plany?
N.H.: Zamierzam wciąż poszerzać spektrum tego, co postrzegam. W planach mam wyczuwanie promieniowania rentgenowskiego i gamma. Już dziś podłączam swe anteny do satelitów, więc odbieram dane z kosmosu. Chcę mieć bezpośrednie połączenie z kamerami obserwującymi aktywność Słońca, tak aby słyszeć np. erupcje słoneczne.