Niezwykle tajemnicze, groźne i rozbudzające wyobraźnię od lat. Czarne dziury to obszary w kosmosie, z których nie jest w stanie uciec nawet światło, ponieważ mają tak silną grawitację. W obrębie ich horyzontu zdarzeń zagina się dosłownie wszystko, łącznie z czasem. Żadne ludzkie urządzenie nie jest w stanie zajrzeć do jej wnętrza i wysłać do nas sygnał lub wrócić.
Tymczasem naukowcy mówią o prawdziwym przełomie, jaki miała dać obserwacja jasnego obiektu na niebie. Jego blask może być efektem gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury. Blask zaobserwowano około 200 milionów lat świetlnych od Ziemi. Zdaje się być zbiorowiskiem szczątków jasnej gwiazdy „spływającej” wirowo na krawędź czarnej dziury.
Zaobserwowane w lipcu 2018 zjawisko nazwano… krowa. Przez krótki czas świeciła bardzo mocno na niebie by następnie szybko zniknąć i pozostawić za sobą mnóstwo pytań.
Połączywszy dane z różnych źródeł związany z NASA zespół przekonuje, że może to być dokładny moment ściśnięcia gwiazdy do malutkiego obiektu i tym samym uformowanie się czarnej dziury lub gwiazdy neutronowej. Jeśli to prawda – byłby to pierwszy raz w historii, gdy człowiek mógł być świadkiem takiego wydarzenia.
– Wiemy z teorii, że czarne dziury i gwiazdy neutronowe powstają w wyniku śmierci gwiazd, ale nigdy nie widzieliśmy ich zaraz po narodzinach. Nigdy – mówi przejęta Raffaella Margutti z Northwestern University.
Z początku naukowcy byli przekonani, że blask pochodzi od gwiazdy, może supernowej. Jednak fenomen zachowywał się inaczej niż do tej pory obserwowane. Po pierwsze był 100 razy jaśniejszy, rozbłysł i zniknął znacznie szybciej. Był tak gwałtowny, że po 16 dniach nie było po nim już śladu.
– Od początku wiedzieliśmy, że jego źródło przeszło od braku aktywności do pełni świecenia zaledwie w ciągu kilku dni – tłumaczy Margutti – To wystarczyło by wszyscy byli pod wrażeniem i wiedzieli, że to coś niecodziennego i jak na standardy astronomiczne bardzo bliskiego.
Żeby dobrze zrozumieć to co się stało nie wystarczy tylko patrzeć przez teleskopy, tu potrzeba zaprzęgnąć wszystko, co się da: łącznie z falami radiowymi, promieniami rentgenowskie – wszystko co pomoże szybko przebić się przez mroki kosmosu i wydrzeć choć kawałek historii tego obiektu (jakoś trudno nam nazywać coś tak fascynującego tak prostą nazwą, choć bardzo lubimy krowy i wierzymy w ich niebanalność).
– Dwieście milionów lat świetlnych to dla nas blisko – dodaje Margutti – To najbliższy czasowy obiekt tego rodzaju, jaki kiedykolwiek znaleźliśmy.
Źródło: Independent