Krowy są znanymi emitentami metanu. Ten gaz cieplarniany, wytwarzany przez bakterie obecne w ich układzie pokarmowym, jest nawet 25 razy silniejszy od dwutlenku węgla. Szacuje się, że jedna krowa emituje od 250 do 300 litrów metanu dziennie. Ale to nie jedyny krowi kłopot, poważny problem mogą stanowić też odchody krów.
Co prawda w umiarkowanych ilościach odchody przeżuwaczy są dobre dla gleby, ale w przypadku licznego stada wypasanego na ograniczonym terenie dochodzi do nadmiernego zanieczyszczenia. Nagromadzony kał i mocz mogą przedostawać się także do pobliskich strumieni i rzek. Z kolei ekskrementy krów trzymanych w oborach gromadzone są w specjalnych zbiornikach, gdzie powstaje amoniak, który może uwalniać się do atmosfery lub zostać przekształcony w podtlenek azotu.
Na stosunkowo proste rozwiązanie problemu zanieczyszczenia krowimi odchodami wpadli behawioryści i psycholodzy zwierzęcy z niemieckiego instytutu FBN (Forschungsinstitut für Nutztierbiologie). „Masowe wydalanie odchodów przez bydło przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych oraz skażenia gleby i wody. Emisje są wyższe w hodowli przyjaznej zwierzętom, oferującej bydłu więcej przestrzeni. Załatwianie się w określonym miejscu (latrynie) pomogłoby rozwiązać ten dylemat, umożliwiając łatwe wychwytywanie i oczyszczanie wydalin” – stwierdzili badacze w artykule, który ukazał się na łamach czasopisma naukowego „Current Biology”.
MooLoo, czyli trening czystości dla cieląt
Choć krowy powszechnie nie są uważane za zbyt inteligentne zwierzęta, to zespół naukowców pod kierunkiem dr. Jana Langbeina uznał, że młode cielęta – podobnie jak wiele innych zwierząt gospodarskich – są na tyle inteligentne, aby nauczyć się korzystania z toalety.
Podkreślono jednak, że nie jest to zadanie tak proste, jak może się wydawać i „wymaga samokontroli i koordynacji złożonego łańcucha zachowań, w tym świadomości przepełnienia jelita, pominięcia odruchów wydalniczych, wyboru latryny i celowego rozluźnienia zwieracza”.
Na potrzeby eksperymentu badacze zaprojektowali i zbudowali toaletę dla krów, którą nazwali MooLoo. W rzeczywistości był to niewielki boks wyłożony sztuczną trawą, pod którym znajdował się szczelny zbiornik do przechowywania odchodów. Sam „wynalazek” był tylko częścią całego przedsięwzięcia, bo główną rolę odegrał opracowany przez naukowców system nagród i kar.
Słuchawki i dźwięk wody dla nieposłusznych
W testach udział wzięło 16 cieląt rasy holsztyńsko-fryzyjskiej (HF). W pierwszym etapie treningu czystości zwierzętom podawano leki moczopędne i zamykano je w toalecie. Za każdym razem, gdy się załatwiły, były nagradzane smakołykami.
Następnie cielęta wypuszczono z obory na zewnątrz i zaopatrzono w słuchawki. Gdy oddawały mocz poza wyznaczoną toaletą, w słuchawkach rozlegał się głośny dźwięk, który miał być rodzajem kary zniechęcającej cielęta do załatwiania potrzeb na zewnątrz. Co ciekawe, krowy nie reagowały na odtwarzane w słuchawkach hałasy. Metodą prób i błędów ustalono, że skutecznym „środkiem odstraszającym” jest dźwięk przypominający plusk wody.
Eksperyment z użyciem MooLoo i słuchawek „zakończył się częściowym sukcesem” – poinformowali autorzy. W ciągu 15 dni treningu aż 11 cieląt nauczyło się skutecznie korzystać z latryny i pamiętało o niej w 77% przypadków. Naukowcy stwierdzili, że osiągnięte wyniki są tak samo dobre lub nawet lepsze niż w przypadku małych dzieci uczących się korzystania z toalety.
Co ciekawe, większość z tych młodych krów korzystała z toalety nawet po tym, jak eksperyment się zakończył i nie mogły już liczyć na nagrody. Z drugiej strony aż 30% zwierząt (5 z 16) ani razu dobrowolnie nie weszło do MooLoo.
„Zmniejszenie ilości odchodów krów o dwie trzecie miałoby ogromne znaczenie dla ekosystemów wodnych i znacząco wpłynęłoby na emisje gazów cieplarnianych” – twierdzą autorzy badania, jednak przyznają, że droga do wprowadzenia tego rozwiązania w gospodarstwach przemysłowych jest bardzo daleka.
Hodowla zwierząt odpowiada za 30% emisji gazów cieplarnianych
Być może trening czystości dla krów wkrótce stanie się niezbędny. Z pewnością pozwoliłby on nieco zmniejszyć szkodliwy wpływ hodowli zwierząt na środowisko, a ten – jak pokazują nowe badania – jest ogromny. Analiza, która właśnie ukazała się w czasopiśmie „Nature Food”, pokazuje, że hodowla zwierząt odpowiada za dwa razy większą emisję gazów cieplarnianych, niż uprawa roślin przeznaczonych do spożycia.
Oczywiście nie chodzi tylko o gazy uwalniane przez same zwierzęta, ale o emisję związaną z całym łańcuchem hodowli i produkcji mięsa oraz wyrobów odzwierzęcych. Są tu więc emisje pochodzące z wycinki drzew pod hodowle i uprawy pasz, działania chłodni i zakładów przetwórstwa czy transportu.
Badacze przyjrzeli się dwutlenkowi węgla, metanowi i podtlenkowi azotu uwalnianym podczas produkcji i konsumpcji żywności. Odkryli, że w latach 2007–2013 ponad 35% wszystkich emisji spowodowanych przez człowieka stanowiły te związane z żywnością, z czego prawie dwie trzecie z tej puli to emisje związane z produktami pochodzenia zwierzęcego. Najbardziej szkodliwa okazała się produkcja wołowiny (a z produktów roślinnych – ryżu).
Źródła: Current Biology, Nature Food.