Patrzyłam na tę mapę i myślałam: rzucić wszystko, sprzedać książ ki, spakować plecak, co mnie tu właściwie trzyma? Coś jednak trzymało, bo piszę do was z Warszawy, a nie – dajmy na to – z Kuala Lumpur. Dlaczego jednak nie wyjechałam? Czy powinnam się tym martwić?
Beata Kaczyńska, coach, z którą o celach i pragnieniach rozmawiała przy okazji tekstu okładkowego w „Coachingu” Krystyna Romanowska, wcale się nie martwi tym, że nie wszystkie marzenia jej klienci natychmiast realizują. Niektórzy, gdy już niby wiedzą, czego chcą i co chcieliby w swoim życiu zmienić, zamiast zabrać się do działania, zatrzymują się – nasza ekspertka nazywa tę sytuację „piciem kawy na krawędzi”. I zachęca, żeby tę kawę spokojnie wypić, dając sobie czas na zastanowienie się. Bo nie wszystkie marzenia warte są tego, by je spełniać. „Zdarza się, że są cukrem dla mózgu sprawiającym, że codzienność wydaje się przyjemniejsza” – mówi Beata Kaczyńska.
Zdarza się też, że po kilku łykach kawy odkrywamy, że to wcale nie są nasze marzenia, tylko że na przykład odziedziczyliśmy je po niespełnionych rodzicach, zaraziliśmy się nimi, oglądając piękny hollywoodzki film albo czytając kolorowy magazyn, może nawet o samorozwoju.
Zanim więc ruszymy w podróż, sprawdźmy, co mamy w walizce: czy to na pewno nasze pragnienia i projekty, czy może ktoś sprytnie nam je podrzucił (mam nadzieję, że pomoże wam w tym warsztat przygotowany specjalnie dla „Coachingu” przez Annę Witkiewicz). Niestety, w tym wypadku nie można liczyć na skrupulatnych celników, trzeba samemu zakasać rękawy.