Egzotyka fascynuje nas znacznie bardziej niż polska przyroda nie tylko dlatego, że jest kolorowa i dziwaczna, ale również z powodu swej tajemniczości i czyhających na człowieka zagrożeń. Większość z nas uważa, że substancje halucynogenne można uzyskać tylko z roślin czy zwierząt pochodzących z dalekich krajów. Nic bardziej błędnego. Także i w Polsce możemy znaleźć stworzenia, które produkują związki chemiczne silnie wpływające na naszą psychikę. W medycynie ludowej substancje psychoaktywne przez setki lat służyły do zwalczania bólu i chorób, ale również do odurzania zmysłów i tłumienia stanów lękowych, działały pobudzająco i podniecająco. Dziś, w dobie łatwo dostępnych narkotyków syntetycznych – znacznie groźniejszych dla zdrowia i życia – poszły w zapomnienie, choć cały czas można je znaleźć dosłownie za płotem.
LSD NAD JEZIOREM
Niezwykłą, a zarazem nader pospolitą rośliną, którą spotkamy w Polsce wszędzie tam, gdzie występuje jakikolwiek podmokły teren, jest tatarak zwyczajny (Acorus calamus). Właściwości lecznicze tataraku są znane w Europie już od końca średniowiecza za sprawą otrzymywanego z niego olejku eterycznego, który był antidotum na bezsenność, epilepsję, stany gorączkowe, depresję i nerwicę. Swoją uniwersalność i moc w wysokiej dawce zawdzięcza halucynogennym związkom chemicznym, które wywołują w organizmie człowieka zmiany w postrzeganiu oraz usposobieniu.
Halucynogeny należą do środków o charakterze stricte psychotropowym, które jednak stosunkowo rzadko powodują utratę pamięci i dezorientację w stosunku do czasu, miejsca i osób. Nie wywołują one również stanów majaczenia, czyli delirium. Olejek z tataraku zwyczajnego podany w dużej dawce wywołuje głównie omamy wzrokowe oraz podobne do tych po zażyciu LSD, a konsekwencją częstego stosowania tej substancji może być zwiększone ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych. Z roślin wodnych warto też zwrócić uwagę na grzybień (Nymphaea spp.), a dokładniej na jego pąki i kwiaty.
Zawierają one bowiem substancje, z których można uzyskać olejek eteryczny o silnych właściwościach podniecających – a więc afrodyzjak. Odpowiada za to alkaloid nufaryna i glikozyd nymfalina. Odurzenie tą niepozorną rośliną może nastąpić po spożyciu naparu, wywaru lub po spaleniu zaledwie 1–2 suchych pąków i kwiatów, tak jak ma to miejsce w wypadku tytoniu. W Europie była również znana „czarodziejska” roślina z gatunku wrzosowatych – bagno zwyczajne (Ledum palustre), o której odurzających właściwościach pisał już w starożytności Pliniusz. Owo magiczne, pliniuszowskie „ledum” spopularyzowali w nowożytnej Europie Germanie, którzy używali rośliny jako źródła wyrazistej goryczy przy produkcji piwa. Trunek taki był również psychoaktywny i często u spożywających go wywoływał ataki szału lub majaczenia.
Natomiast w medycynie ludowej stosowano bagno do leczenia krztuśca oraz długotrwałych bóli stawów i kości. Interesująco na tym tle wygląda także pospolity w Europie Środkowej łubin (Lupinus spp.). Zawiera wyjątkowy alkaloid – lupinidynę, która w zależności od stężenia dawki działa paraliżująco lub pobudzająco na centralny i wegetatywny układ nerwowy. W dużej ilości wywołuje nudności, wymioty, ślinotok, trudności w przełykaniu oraz zaburzenia rytmu serca. Przedawkowanie lupinidyny powoduje postępujące porażenie, które prowadzi bezpośrednio do śmiertelnego paraliżu oddechowego przy pełnej świadomości poszkodowanego.
SIŁA MUCHOMORA
W mediach pojawiają się co chwila materiały dotyczące halucynogennych grzybków. Rzadko jednak wspomina się o tym, że królową grzybowych narkotyków jest niepozorna purchawka (Lycoperdon spp.). Ten kulisty grzyb rośnie w każdym jasnym lesie, na polanie czy łące. Purchawka ma właściwości narkotyczne, które sprzyjają długim snom, stanom półsnu lub snu na jawie. Pod wpływem tego grzyba można też słyszeć dziwne, nieistniejące głosy. Najstarszy znany halucynogenny grzyb leśny to muchomor czerwony (Amanita muscaria), stosowany od czasów epoki kamiennej. Jest wręcz nafaszerowany substancjami czynnymi, takimi jak kwas ibotenowy, muskaryna, muscymol, muskazon, butylotrójetyloamina czy acetylocholina.
W medycynie ludów zamieszkujących Syberię podawano go w stanach skrajnego osłabienia, a macerat z zalanych zimną wodą suszonych owocników stosowano jako antidotum przy ukąszeniach jadowitych węży. W homeopatii był uniwersalnym środkiem na zaburzenia systemu nerwowego. Ponoć spożycie 10 owocników muchomora czerwonego ma być śmiertelne dla dorosłego człowieka, ale brakuje na to do dzisiaj rzetelnych danych naukowych. Pewne jest natomiast silnie halucynogenne działanie grzyba – okres odurzenia trwa około 5–6 godzin.
WÓDKA Z SALAMANDRY
W organizmach zwierząt – podobnie jak u roślin i grzybów – również mogą występować narkotyczne związki chemiczne. Najważniejsze z nich wykazują strukturalne pokrewieństwo z wieloma neuroprzekaźnikami i innymi substancjami, które wpływają na funkcje psychiczne. Większość zwierzęcych halucynogenów zawiera azot i należy do grupy alkaloidów. O ile jednak właściwości halucynogenne roślin i grzybów były już znane w zamierzchłej przeszłości, o tyle substancje zwierzęce zaczęły być poznawane dopiero dzięki rozwojowi chemii na przełomie XIX i XX wieku. Do psychoaktywnych zwierząt należy ropucha szara (Bufo bufo) – jeden z największych płazów, jakie występują na terenie naszego kraju. Długość jej ciała może dochodzić nawet do 20 cm. Skóra płaza jest chropowata i pokryta brodawkami. Ropuchy szare żyją głównie w lasach, parkach i ogrodach, nierzadko w pobliżu siedzib ludzkich.
Specyficzna wydzielina z gruczołów ropuchy – bufotenina – została po raz pierwszy wyizolowana dopiero w 1920 roku. Substancja ta jest izomerem psylocyny i ma silne właściwości halucynogenne, a także podnosi ciśnienie tętnicze krwi, działa żrąco, podrażnia błony śluzowe jamy ustnej i nosa. Osoby, które znalazły się pod jej wpływem, uskarżały się na krótkotrwałe złudzenia optyczne przypominające błyski płomieni lub snop iskier. Takie efekty pojawiają się już przy dawce 0,05 mg na kilogram wagi ciała. Bufotenina ma również działanie znieczulające, dzięki czemu może być stosowana w terapii nowotworów występujących w obrębie gardła i nosa. Inny płaz znany ze swoich halucynogennych właściwości to salamandra plamista (Salamandra salamandra). Zamieszkuje ona wilgotne i cieniste lasy liściaste w górach do wysokości 1800 m n.p.m. Wielokrotnie stawała się „czarną bohaterką” legend i baśni. Uważano m.in., że można nią… zgasić ogień.
To oczywiście mit, natomiast prawdą jest, że salamandra jest jadowita – jej skóra zawiera gruczoły, które uwalniają wydzielinę pod wpływem bodźców mechanicznych. W jadzie odkryto alkaloidy chinolizydynowe: salamandrynę, samandaron i samandarydynę. W zamierzchłych czasach często wkładano żywe salamandry do wysokoprocentowego alkoholu i marynowano. Praktyki takie można spotkać jeszcze i dzisiaj w Słowenii, gdzie nadal w ten sposób produkuje się halucynogenną wódkę.
RYBA ŻYWYCH TRUPÓW
Rzadko kto zdaje sobie sprawę z tego, że w Polsce żyją ryby, po których zjedzeniu mogą wystąpić nie tylko klasyczne zatrucia pokarmowe, ale również objawy zaburzenia świadomości, połączone z utratą kontroli nad działaniem naszego organizmu. Popularna makrela (Scomber spp.) ma w sobie skombrotoksynę, będącą mieszaniną wielu związków chemicznych, powstających w czasie bakteryjnego rozkładu tkanki skórnej i mięśniowej. Objawy zatrucia to kołatanie serca, silne bóle głowy, wymioty oraz wysypka skórna, a dolegliwości mogą występować nawet do ośmiu dni (!) od chwili zatrucia. Mięso brzany (Barbus barbus) także wykazuje niecodzienne właściwości, ale wyłącznie w okresie tarła, które przypada na czerwiec. Również otoczka ikry tej ryby jest trująca. Toksykolodzy zaobserwowali, że objawy zatrucia występują w przedziale od kilku minut do nawet kilkudziesięciu godzin.
Początkowym symptomem jest zawsze swędzenie w okolicach warg i języka, rozprzestrzeniające się następnie na dłonie i stopy. Potem następuje powolne odrętwienie całego ciała, które jest podobne do stanu występującego po zażyciu silnego środka narkotycznego – z tą tylko różnicą, że po zakończeniu zażywania mogą wystąpić dodatkowo silne bóle brzucha i wymioty. Zagadką toksycznych substancji w mięsie europejskich ryb – przy okazji badań nad obrzędami Voodoo – zainteresowała się ostatnio grupa botaników z Harvard University. Naukowcy badający brzany odkryli w ich organizmie jeszcze jeden dziwny związek chemiczny, który po przedostaniu się do ludzkiego krwiobiegu powoduje osłabienie wszystkich mięśni. W dużym stężeniu substancja ta prowadzi również do krótkotrwałego paraliżu, jednakże z zachowaniem pełnej świadomości. Ma ona nie tylko toksyczny, ale również halucynogenny wpływ na ludzki organizm. Dowodem są zaburzenia w odbiorze rzeczywistości, które polegają na tym, że osoba będąca pod wpływem tego środka przedmioty gorące uważa za zimnie i odwrotnie. Tajemnicza substancja do złudzenia przypomina tę, której używają szamani w pierwszym etapie rytuału zombie.
UWAGA NA KAWĘ
Naszą intencją nie jest oczywiście propagowanie środków odurzających pochodzenia naturalnego, lecz jedynie wskazanie, że nasza krajowa fauna i flora obfituje w równie ciekawe i niezwykłe gatunki jak przyroda krajów dla nas egzotycznych. Poza tym opisane w artykule rośliny, grzyby i zwierzęta z reguły zawierają niewielkie ilości substancji psychoaktywnych, a wyekstrahowanie ich wymaga sporo pracy i sprzętu laboratoryjnego. Badania nad takimi stworzeniami pozwalają nam jednak zrozumieć tajniki medycyny ludowej i obrzędów plemiennych, a być może przysłużą się także rozwojowi nowoczesnej medycyny. Warto też pamiętać, że substancje wpływające na świadomość są powszechnie obecne w naszej diecie. Można je znaleźć w kawie i herbacie, orzeźwiającej coli, aromatycznej wanilii czy czarnym pieprzu. Jak mawiał słynny Paracelsus, wszystko zależy od dawki…
Redakcja Focus.pl wybierze dla Ciebie najlepsze artykuły tygodnia. Zapisz się na nasz newsletter