Test miał wykazać zdolność głównej rakiety (Core Stage) SLS do lotów kosmicznych, teoretycznie przygotowując ją do rzeczywistego startu próbnego. Czwartkowa próba była drugim podejściem agencji do odpalenia silników SLS po tym, jak test z 16 stycznia został przerwany zaledwie 67,7 sekundy po rozpoczęciu, z powodu „poważnej awarii komponentu”.
Przed drugą próbą NASA podała, że ma nadzieję uruchomić silniki na co najmniej 4 minuty w celu zgromadzenia danych. Test, emitowany na żywo na kanale YouTube NASA, trwał ponad 8 minut. Na kamerze pokazującej pracę silników dało się zauważyć niewielki pożar i sypiące się iskry. Inżynierowie NASA poinformowali, że winna pojawienia się ognia jest jedna z taśm użytych w obszarze silnika, która niespodziewanie się zapaliła.
– Jeśli taśma wystarczająco się nagrzeje, warstwa kleju pod jej powierzchnią zacznie się palić, więc wyraźnie widzieliśmy właśnie to. Ale nie było to nic, co spowodowałoby wcześniejsze zamknięcie systemu, co jest naprawdę dobrą wiadomością – powiedział komentator z NASA podczas transmisji internetowej.
Próba, określana jako „start na lądzie”, pozwoliła także przetestować komputery pokładowe, 50 jednostek awioniki, systemy nawigacji i sterowania oraz oprogramowanie lotnicze, które ma zarządzać pierwszymi ośmioma minutami misji.
W ciągu ośmiu minut silniki zużyły ponad 700 000 galonów (ok 2,6 mln litrów) ciekłego tlenu i ciekłego paliwa wodorowego.
NASA podała, że czwartkowy test pokazał, że główny etap Artemis I jest gotowy do startu i zostanie odesłany do Centrum Kosmicznego Kennedy’ego. Dołączy do dziesięciu segmentów składających się na dwie rakiety wspomagające, które zostały wysłane tam wcześniej w tym miesiącu. W centrum Kennedy’ego system zostanie zmontowany i zintegrowany z resztą rakiety i statku kosmicznego Orion.
Agencja poinformowała, że w pierwszym prawdziwym starcie próbnym zamierza wystrzelić SLS bez załogi, a rakieta ma wykonać pętlę wokół Księżyca i powrócić na Ziemię. Wciąż jednak nie podano daty startu.
Zgodnie z zapowiedziami NASA, system SLS ma służyć jako główna platforma dla misji Artemis zakładającej powrót astronautów na Księżyc oraz budowę stacji kosmicznej na jego orbicie. Wczesne plany mówiły o wystrzeleniu pierwszej bezzałogowej kapsuły Artemis I na Księżyc już w listopadzie 2021, ale media zwracają uwagę, że projekt NASA zaliczył już kilka opóźnień. Kolejne planowane misje to załogowa Artemis II, planowana na 2023 r., a na koniec następne lądowanie na Księżycu z Artemis III w 2024 r.
– Tym razem lecąc na Księżyc robimy to inaczej niż kiedykolwiek wcześniej (…) Dowiemy się, jak żyć i pracować na innym świecie przez długi czas, korzystając z zasobów innego świata. Zamierzamy wykorzystać zasoby Księżyca, aby żyć i pracować w określonym celu, ponieważ ostatecznie chcemy polecieć na Marsa – powiedział w czasie transmisji na YouTube Jim Bridenstine, były administrator NASA. Udany test określił kamieniem milowym w przygotowaniach do misji Artemis.
SLS ma 98 metrów wysokości i nie jest tak duży jak rakiety Saturn V o wysokości 111 m, które w latach 60. XX wieku wynosiły astronautów Apollo na Księżyc. Ale nowy silnik jest znacznie mocniejszy: wytwarza około 15% więcej ciągu podczas startu i jest bardziej wydajnym w transportowaniu ładunków – podaje agencja.
Rakieta SLS NASA jest najpotężniejszą na świecie, zbudowaną w celu wysyłania zarówno astronautów na pokład Oriona, jak i zaopatrzenia w misje na Księżyc i dalsze. To część ostatniego etapu Green Run, kompleksowej serii testów podstawowego etapu SLS i jego silników. „Dzięki swojej bezprecedensowej mocy i możliwościom SLS jest jedyną rakietą, która może wysłać Oriona, astronautów i ładunek na Księżyc w ramach jednej misji” – podkreśla NASA.
Budowa rakiety kosztowała 18,6 miliardów dolarów i szacuje się, że koszt każdego startu wyniesie około 2 miliardy dolarów – przy maksymalnej ładowności i locie na Księżyc.