Co podnieca kobiety? Najmniej nagi mężczyzna. Kontrowersyjne badania seksuolożki

Kiedy większość jej kolegów była zajęta pracą nad stworzeniem kobiecej viagry, młoda kanadyjska badaczka przeprowadziła eksperyment, którego wynik może wywrócić do góry nogami dotychczasową wiedzę o kobiecym pożądaniu. Użyła do tego celu filmów pornograficznych z ludźmi i … małpami.
Co podnieca kobiety? Najmniej nagi mężczyzna. Kontrowersyjne badania seksuolożki

Kiedy Meredith Chivers, 36-letnia profesor psychologii z Queen’s University w kanadyjskim Kingston, rozpoczynała w 2005 roku badania nad podnieceniem kobiet, miała wrażenie, że wchodzi do ciemnego lasu. W głowie tłukło się zdanie, które Zygmunt Freud wypowiedział 100 lat temu do jednej z uczennic: „Wielkie pytanie, na które jeszcze nikt nie znalazł odpowiedzi i na które ja także nie znam odpowiedzi mimo 30 lat badań kobiecej duszy, brzmi: czego pragną kobiety?”.

Pani profesor postanowiła znaleźć odpowiedź. Do małego laboratorium w Centrum Badań Uzależnień  i Zdrowia Psychicznego zaprosiła grupę mężczyzn i kobiet. Byli wśród nich zarówno hetero- jak i homoseksualni. Narządy płciowe ochotników podłączono do pletysmografów – urządzeń mierzących objętość organów i ilość przepływającej przez nie krwi. U mężczyzn czujnik zamontowany na penisie miał mierzyć jego zgrubienie w wyniku seksualnego podniecenia. U kobiet bardziej plastyczna sonda, umieszczona w pochwie, miała dostarczyć informacji o jej ukrwieniu i wilgotności.

Gdy ochotnicy zostali podłączeni do pletysmografów, Chivers poinformowała ich, że gdy zobaczą scenę, która wywoła u nich seksualne podniecenie, mają nacisnąć klawisz na pilocie. Po czym włączyła projektor. Rozpoczął się jeden z najdziwniejszych seansów porno w dziejach nauki.

Trzy filmy pokazywały uprawiające seks pary: kobietę i mężczyznę, dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Na czwartym i piątym byli onanizujący się mężczyzna i kobieta. Szósty film przedstawiał nagiego mężczyznę spacerującego po plaży. Siódmy – uprawiające seks szympansy bonobo.

Wyniki badania mężczyzn okazały się całkowicie przewidywalne. Heteroseksualni wciskali klawisz pilota, widząc sceny erotyczne z udziałem kobiety i mężczyzny, a także masturbującą się kobietę i seks lesbijski. Sceny z udziałem samych mężczyzn nie wywoływały ich podniecenia. Odwrotnie natomiast reagowali mężczyźni o orientacji homoseksualnej. Ani u jednych, ani u drugich nie wzbudziła podniecenia scena miłosna szympansów.

Zarówno u hetero- jak i homoseksualistów wskazania pletysmografu pokrywały się niemal dokładnie z subiektywną oceną podniecenia, sygnalizowaną za pomocą klawisza. Ich mózgi i organy płciowe działały w porozumieniu. U kobiet było inaczej.

EKSCYTUJĄCE SPRZECZNOŚCI

Orientacja seksualna kobiet okazała się nie mieć żadnego znaczenia, jeśli chodzi o źródła podniecenia. Pletysmografy zarejestrowały silne podniecenie u wszystkich pań oglądających sceny seksu mężczyzny  z mężczyzną, kobiety z kobietą oraz kobiety z mężczyzną. Silne pobudzenie wywołały też obrazy masturbacji w wykonaniu przedstawicieli obu płci oraz seks uprawiany przez szympansy. Najmniej podniecająca była natomiast scena z nagim mężczyzną.

 

Jednak całkowicie sprzeczne ze wskazaniami pletysmografu były wyniki zarejestrowane za pomocą pilotów – tak jakby mózgi i organy płciowe kobiet należały do zupełnie innych osób! W czasie oglądania miłości homoseksualnej, heteroseksualne kobiety sygnalizowały o wiele mniejsze podniecenie, niż wykazywały ich pochwy. Z kolei lesbijki nie przyznawały się do podniecenia na widok uprawiających seks mężczyzn. I zarówno jedna, jak i druga grupa nie sygnalizowała podniecenia na widok kopulujących szympansów, chociaż pletysmografy pokazywały coś zupełnie przeciwnego. Z ich wskazań wynikało, że kobiety podniecały WSZYSTKIE sceny kojarzące się z seksem.

Meredith Chivers powtórzyła badanie dwukrotnie. Spędziła wiele miesięcy, analizując wyniki i eliminując możliwe pomyłki pletysmografów, gdy np. ruch ciała na krześle mógł zafałszować wskazanie aparatu. Wnioski opublikowała cztery lata później.

„Brak zgody między ciałem a umysłem kobiety bierze się zarówno z przyczyn anatomicznych, jak i kulturowych” – twierdzi Chivers. „Penis jest czymś zewnętrznym, jego reakcje są łatwo zauważalne, nie można się ich wyprzeć. Organy płciowe kobiety są ukryte i z tego powodu – a także z powodów kulturowych – ich reakcje nie są tak łatwo akceptowane przez świadomość jak u mężczyzn”.

Fizjologiczne podniecenie kobiet na widok wszelkich scen erotycznych to z kolei – zdaniem badaczki – wynik ewolucyjnej adaptacji. W czasach, gdy ludzie żyli jeszcze w jaskiniach, prokreacja była zwykle wynikiem gwałtu. „Automatyczne” podniecenie, w wyniku którego następowało zwilżenie pochwy, stanowiło więc mechanizm obronny na wypadek niechcianej penetracji. Zmniejszało niewygodę i możliwość obrażeń, które mogły prowadzić do choroby, niepłodności czy nawet śmierci.

„Kobiety, które nie wykazywały takiej reakcji na widok scen zapowiadających seksualny atak, nie przetrwały” – twierdzi Chivers. „Zdolność tę przekazały w genach swoim córkom te, których pochwy były lepiej przystosowane do takich sytuacji”.

Kolejny wniosek Meredith Chivers dotyczył „seksualnej pojemności” kobiecych żądz. Badaczka doszła do wniosku, że ilość bodźców budzących podniecenie wynika z innej niż u mężczyzn natury seksualności. U mężczyzn jest to napędzana testosteronem, agresywna, motywacyjna siła. „Nie ma sensu, by kobiety miały podobną siłę” – twierdzi Chivers. „Natura potrzebuje czegoś uzupełniającego. To, co naprawdę podnieca kobiety, to chęć bycia pożądaną. Bycia obiektem erotycznego podziwu i seksualnej potrzeby”.

Kontrowersyjne badania kanadyjskiej badaczki pomogły przebić się do naukowej pierwszej  ligi także innym badaczkom z jej pokolenia, których eksperymenty potwierdzają tezę o zupełnie innej niż u mężczyzn naturze kobiecego podniecenia. Takim jak Lisa Diamond z Uniwersytetu Utah, która twierdzi, że kobiety fizycznie pociągają – bez względu na ich płeć – te osoby, z którymi mogą zbudować silne relacje. Diamond sugeruje, że to efekt działania oksytocyny, odpowiedzialnej za przywiązanie i zaufanie.

 

„Nie oznacza to, że kobiety rodzą się bez określonych seksualnych preferencji, lecz jedynie, że erotyczna fascynacja może zostać »przeadresowana« na inną kobietę właśnie dzięki oksytocynie” – twierdzi Diamond.

Z kolei Marta Mean z Uniwersytetu Nevada w Las Vegas uważa, że podniecenie kobiet tworzą sprzeczne ze sobą elementy: „Kobiety chcą zarówno jaskiniowca, jak i opiekuna. Jeśli miałabym wybrać aktora, który ucieleśnia tę sprzeczność, byłby to Denzel Washington. Pokazuje, że ma władzę, ale jest dobrym facetem”.

Mean jest autorką żartobliwej ilustracji, pokazującej różnicę między męskim a kobiecym pożądaniem. Na pierwszym zdjęciu jest fotografia pulpitu z jednym przyciskiem. Na drugim – z niezliczoną ilością gałek. Tak właśnie wygląda zdaniem Marty Mean mechanika kobiecej żądzy.

Meredith Chivers i jej koleżanki narobiły swoimi badaniami nad kobiecym pożądaniem sporo zamieszania za Oceanem. Jednak nie wszyscy zgadzają się z ich wnioskami. Wyniki badań kanadyjskiej profesor kwestionuje m.in. guru polskiej seksuologii prof. Zbigniew Lew-Starowicz. „Nie sądzę, aby badania Meredith Chivers zmieniły wiedzę o kobiecym pożądaniu. Na kobiety działa nie tyle pornografia, ile filmy o charakterze erotycznym. Poza tym bodźce wizualne nie są jedynymi, które wywołują podniecenie. Są jeszcze bodźce słuchowe, dotykowe, wyobrażeniowe” – mówi profesor, sugerując, że to badanie jest niepełne. „Teza, że wszystkie kobiety reagują na bodźce wzrokowe, jest nieprawdziwa i nieprawdopodobna. W populacji jest pewien odsetek ludzi, na których nagość w ogóle nie działa”.

Inni naukowcy, jak psycholog prof. Bogdan Wojciszke, widzą jednak w badaniach Chivers duży potencjał. „To pasuje do obrazu kobiecej seksualności, która jest o wiele bardziej plastyczna niż u mężczyzn, których tempo życia seksualnego jest mniej więcej stałe. Kobiety mogą natomiast nie uprawiać seksu nawet 10 lat i to jest zupełnie normalne” – mówi prof. Wojciszke.

Czy seksuolożkom uda się im napisać na nowo rozdział o nazwie „kobiece pożądanie”, który – co tu dużo mówić – pisali dotąd prawie wyłącznie mężczyźni?

Fakty i liczby

  • 78% Polek najwyżej ceni u partnerów odpowiedzialność. Atrakcyjność seksualną – tylko 9 procent.
  • 63% Polaków nigdy nie zdradziło swojej partnerki. Średnia światowa wynosi 50 procent.
  • Przeciętny Brazylijczyk w ciągu całego życia ma ponad 11 partnerek seksualnych. Polak – 4,5.
  • 17 minut 26 sekund poświęca przeciętny Anglik na rozgrzanie swojej partnerki w czasie gry wstępnej. Polak robi to 1,5 minuty krócej.
  • 50% Polek najwyżej ceni u partnera zaradność życiową.Ale skłonność do ryzyka ceni już tylko co setna.

Źródła: PBS DGA, Men’s Health

CO PODNIECA KOBIETY (WEDŁUG MĘŻCZYZN)

Biblią współczesnej seksuologii jest przeprowadzony w latach 80. wielki projekt badawczy amerykańskiego psychologa Davida M. Bussa, dotyczący doboru seksualnego ludzi. Według Bussa pożądanie jest wynikiem ewolucyjnych adaptacji. Dotyczy to także podniecenia, jakie u kobiet wywołują… majątek i władza mężczyzn.

 

Jak twierdzi Buss, dzieje się tak dlatego, że największą „inwestycją” kobiety w związku z mężczyzną jest urodzenie dziecka. To nie tylko obciążenie dla organizmu, ale też ograniczenie możliwości samodzielnego funkcjonowania. Kobiety są płodne przez ok. 25 lat, zwykle między 16. a 42. rokiem życia. Zdarzało się, że przez niemal 92 procent tego czasu były w ciąży lub okresie laktacji. Bez odpowiednio zasobnego partnera ani one, ani ich potomstwo nie miałyby szans na przetrwanie. „Zbadaliśmy 10 tys. osób w 37 krajach” – stwierdził psycholog. „Niezależnie od rasy i religii kobiety uważały zasoby materialne partnera za dwukrotnie ważniejsze niż mężczyźni”.

Kobiety przez wiele tysięcy lat uczyły się więc rozpoznawać, który mężczyzna jest w stanie zapewnić im odpowiedni standard życia. Jednym z najważniejszych wskaźników była pozycja, którą zajmował w plemieniu. Jeśli należał do elity, oznaczało, że ma dostęp do większej ilości dóbr. Tak jest do dziś. Badania Davida Bussa ujawniły, że na Tajwanie kobiety cenią pozycję społeczną o 63 proc. wyżej niż mężczyźni, w Niemczech o 30 proc., a w Brazylii o 40 proc. wyżej.

Potwierdziło się więc znane powiedzenie Henry’ego Kissingera, że najsilniejszym afrodyzjakiem jest władza. Prezentowanie zasobów – przechwalanie się zarobkami, planami czy osiągnięciami – nie zawsze musi być prawdą. Dlatego kobiety przy ocenie mężczyzn wielką wagę przewiązują do ich ubioru.

Antropologowie John Towsend i Gary Levy już w 1990 r. pokazywali kobietom zdjęcia mężczyzn, ubranych albo w tani uniform Burger Kinga, albo w kosztowny blezer, białą koszulę, wykwintny krawat i zegarek Roleksa. Z pierwszymi kobiety nie chciały umówić się na randkę, wyjść za nich za mąż ani nawet nawiązać przelotnego kontaktu. Z drugimi – bardzo chętnie. Rzecz w tym, że na wszystkich zdjęciach był ten sam mężczyzna.

Kolejny sposób rozpoznania supermena to jego demonstracyjna pewność siebie. Kobietom sygnalizuje ona duże zasoby i wysoką pozycję społeczną. Badania psychologów wykazały, że pewny siebie mężczyzna może zdobyć bardzo atrakcyjną kobietę nawet wtedy, gdy sam nie jest fizycznie atrakcyjny. Pewność siebie można demonstrować w różny sposób. Jednym z nich jest… posiadanie drogiego sportowego samochodu. Okazuje się, że ryk 400-konnego silnika działa na kobiety wyjątkowo podniecająco.

Psycholog David Moxton testował w 2008 roku reakcję organizmów kobiet na dźwięki wydawane przez trzy włoskie sportowe auta: Ferrari, Lamborghini i Maserati oraz Volkswagena polo. Okazało się, że trzy pierwsze spowodowały gwałtowny wzrost poziomu testosteronu, który także u pań zwiększa ochotę na seks. Dźwięk silnika „polówki” powodował przeciwną reakcję. Popularna prawda, że szybkie samochody przyciągają piękne kobiety, znalazła wreszcie naukowe uzasadnienie.

 

A JEDNAK MIŁOŚĆ…

To, że kobiety chcą pozyskać obdarzonego dużymi zasobami, pewnego siebie mężczyznę, nie oznacza, że panowie chcą tego samego. „Chociaż mężczyźni są skłonni obdzielać zasobami swoje partnerki i potomstwo w rozmiarach niespotykanych u innych naczelnych (samce małp zwykle nie dzielą się pożywieniem), nie oznacza, że będą chcieli robić to przez całe życie” – twierdzi David Buss. W końcu przecież… nie muszą.

Dlatego kobiety oczekują czegoś więcej niż tylko demonstracji zasobów partnera. Potrzebują dowodu, że mężczyzna jest gotów do inwestowania ich oraz swojego czasu i energii w „tę jedyną”. Inaczej mówiąc – potrzebują miłości. Dlatego dla kobiet poszukujących partnera na całe życie, a nie przelotnego związku, cechy takie, jak: zaangażowanie, wierność, stałość w uczuciach i gotowość do poświęceń, wychodzą na pierwszy plan, a nie demonstrowanie zasobów.

To właśnie spędzanie dużej ilości czasu z kobietą, telefony, maile, okazywanie uczuć i współczucia, mówienie „kocham cię”, dobre maniery, niezwracanie uwagi na inne kobiety, szczerość, a także wytrwałość w zdobywaniu partnerki są najbardziej podniecającym dowodem, że mężczyzna jest gotów na długotrwały związek. Dobrą taktyką jest też okazywanie opiekuńczości wobec dzieci.

MACHO NA JEDNĄ NOC

Czy w tej sytuacji sam wygląd fizyczny mężczyzny ma jakiekolwiek znaczenie dla kobiety? Owszem, ale zależy… w jakim dniu.

Jak wynika z badań, w kobiecych fantazjach erotycznych często pojawia się typ macho – może to być policjant, strażak, sportowiec czy choćby przystojny nieznajomy. Jednak 65 proc. tych fantazji przypada na czas owulacji. Dlaczego właśnie wtedy kobiety podniecają mężczyźni o najbardziej męskich rysach i budowie ciała? Odpowiedź tkwi z biologii.

Za maskulinizację rysów twarzy odpowiada testosteron. Kwadratowe szczęki, wydatne łuki brwiowe czy wystające kości policzkowe są właśnie efektem działania tego hormonu. Jednocześnie testosteron bardzo obciąża układ odpornościowy mężczyzny – na jego dużą produkcję mogą sobie pozwolić w okresie dojrzewania tylko najzdrowsze osobniki. Marzenia kobiet odzwierciedlają więc ewolucyjną preferencję dla „dobrych genów”.

Jednak poza fazą owulacji kobietom bardziej podobają się mężczyźni o mniej męskich rysach. Najwyraźniej uznają tych „miłych facetów” za bardziej godnych zaufania, gotowych do długotrwałego inwestowania w kobietę i dzieci. Nie przeszkadza to jednak niektórym paniom na „skok w bok” w celu pozyskania lepszych genów od przelotnego kochanka. Z badań wynika, że zdecydowana większość zdrad małżeńskich kobiet przypada właśnie na okres owulacji, a ok. 10 proc. mężczyzn wychowuje nie swoje dzieci.

 

W czasie owulacji kobiety wabi nie tylko męski wygląd, ale też zapach. W 1998 roku naukowcy Steve Gangestad i Randy Thornhill poprosili mężczyzn, by przez dwie noce nie zmieniali podkoszulka, nie brali pryszniców, nie używali dezodorantów i nie spożywali żadnych pikantnych potraw. Potem dali ich T-shirty do wąchania kobietom. Za najprzyjemniej pachnące uznane zostały podkoszulki panów o najbardziej męskiej budowie ciała. Ale… tylko przez kobiety znajdujące się w owulacyjnej fazie cyklu. Pozostałe nie czuły różnicy.

Wnioski naukowców badających kobiece podniecenie są dalekie od politycznej poprawności. „Gdyby jednak nasi przodkowie nie wiedzieli, jak wzbudzić pożądanie u płci przeciwnej, nie byłoby nas na świecie” – twierdzi Buss. „W końcu wszyscy jesteśmy potomkami skutecznych uwodzicieli. Potomkowie nieskutecznych nie mieli szans przyjść na świat”.

CO PODNIECA MĘŻCZYZN?

Najprostsza odpowiedź brzmi – kobieta. A więc: włosy, czoło, uszy, oczy, nos, policzki, wargi, język, szyja, ramiona, ręce, dłonie, piersi, talia, biodra, brzuch, plecy, włosy łonowe, wagina, pośladki, nogi i stopy. Kobiety doskonale o tym wiedzą i od tysięcy lat stosują różne zabiegi, by upiększyć każdą z tych części swego ciała. Rocznie na całym świecie wydają na to ok. 60 miliardów dolarów. Niewiele mniej – na seksowne ciuchy.

SYLWETKA

Antropolog i psycholog Desmond Morris przez 30 lat badał, dlaczego ciało kobiety podnieca mężczyzn. Uznał, że jego budowa – bardziej zaokrąglona niż u mężczyzn, z większą ilością tkanki tłuszczowej – jest ewolucyjnym spadkiem po czasach, kiedy kobiety musiały być lepiej chronione przed głodem niż pozostała część plemienia. Śmierć mężczyzny nie zmniejszała bowiem potencjału rozrodczego grupy – pozostali mogli przejąć jego rolę. Śmierć kobiet była natomiast prawdziwą katastrofą. Z tego też powodu większość kobiet nie brała udziału w takich niebezpiecznych zajęciach jak polowania. To spowodowało, że „selekcja naturalna” naszych pramatek preferowała te, które nie posiadały dużej masy mięśni, miały natomiast ciało idealne do rodzenia dzieci.

 

Rozpoznawczym znakiem takiego ideału była proporcja obwodu talii do bioder, wynosząca 0,7. Jak stwierdzono w badaniach, kobiety o niższej proporcji mogą mieć problemy z zajściem w ciążę. Wyższa proporcja może być także oznaką takich chorób jak cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca czy woreczka żółciowego. Długa seria badań przeprowadzonych w połowie lat 90. przez psychologa Devendrę Singha pokazała, że mężczyźni – niezależnie od tego, czy woleli kobiety szczupłe, czy bardziej obfite – zawsze za ładniejsze uważali te, u których proporcja talia–biodra wynosiła właśnie 0,7. Singh sprawdził też wymiary wszystkich zwyciężczyń konkursu Miss Ameryka i konkursów „Playboya” w ciągu 30 lat. W każdym wypadku proporcja talia–biodra wynosiła niezmiennie 0,7. Okazuje się więc, że mężczyzn najbardziej podnieca widok tych kobiet, których ciała wskazują na dużą „wartość reprodukcyjną”. Inaczej mówiąc, najbardziej atrakcyjna kobieta to… idealna matka.

NOGI

Poza tym, że wydłużenie nóg w czasie pokwitania sygnalizuje dojrzałość seksualną kobiety, nogi są przekaźnikiem całej masy erotycznych sygnałów. W swoich badaniach Desmond Morris doliczył się aż dziewięciu sposobów krzyżowania nóg przez kobiety, z których każdy wysyła inny komunikat. Niektóre z tych pozycji mogą zresztą przyjąć tylko kobiety – z powodu innej niż u mężczyzn budowy miednicy.

JASNE WŁOSY

Sprawiają, że ich właścicielka wydaje się młodsza niż brunetka. A młodość jest dla mężczyzn jednym najważniejszych kryteriów wyboru partnerki. Badania psychologa Davida Bussa przeprowadzone w latach 1984–1989 pokazały, że w 37 kulturach wszyscy mężczyźni woleli młodsze od siebie kobiety. Najmniejszej różnicy 1–2-letniej oczekiwali… jasnowłosi Skandynawowie. Największej – 7-letniej – mieszkańcy Nigerii i Zambii.

NOS

Mały świadczy o młodości partnerki, jest więc najczęściej poddawanym operacjom plastycznym narządem. W Iranie 100 chirurgów wykonuje 35 tys. operacji nosa rocznie. Nic dziwnego. Skoro zgodnie z islamskim prawem niemal cała postać kobiety musi być zasłonięta, mężczyźni skupiają uwagę na jej… nosie.

WARGI

Są najbardziej podniecającą częścią twarzy kobiety, bardzo ważnym przekaźnikiem erotycznych sygnałów. Od pradawnych czasów kojarzą się bowiem z innymi wargami – sromowymi. Gdy kobieta jest pobudzona, jej wargi sromowe nabrzmiewają i czerwienieją. To dlatego już w starożytnym Egipcie kobiety ozdabiały wargi czerwoną ochrą, a do dziś jest to najpopularniejszy kolor szminek. Erotyczny komunikat wydawany przez czerwone usta jest tak wyraźny, że jeszcze w XVIII w. angielski parlament zakazywał kobietom malowania warg. Czerwonych szminek używały natomiast masowo kobiety w czasie II wojny światowej – ich widok miał zwiększać wartość bojową żołnierzy. Wzrost poziomu testosteronu powoduje bowiem nie tylko ochotę na seks, ale także zwiększa agresję.

 

PIERSI

Żadna inna część ciała kobiety nie budzi takiego podniecenia u mężczyzn. Ich kształt, odbiegający znacznie od piersi samic innych naczelnych, do dziś pozostaje zagadką. Jak twierdzi Desmond Morris, kształt kobiecych piersi ewoluował w ten sposób nie dlatego, by były lepsze do karmienia dzieci, ale wyłącznie z powodów seksualnych. Piersi są bowiem… zamiennikiem pośladków. Od kiedy ludzie przestali chodzić na czterech kończynach i kopulować od tyłu, to właśnie piersi stały się najważniejszym przekaźnikiem seksualnych sygnałów. W efekcie, oprócz ust, są najczęściej pieszczoną w trakcie gry wstępnej częścią ciała kobiety.