Obecnie największym jeziorem na świecie jest Morze Kaspijskie, które znajduje się na granicy Europy i Azji. Jest to ogromny zbiornik słonej wody. Okazuje się, że w przeszłości był on jeszcze większy, rozpościerając się od terytorium Polski i Węgier aż po dzisiejsze stepy Kazachstanu i Uzbekistanu. Mowa właśnie o Paratetydzie, którą niedawno wpisano do Księgi Rekordów Guinnessa jako największe jezioro w historii świata.
Czytaj też: To jezioro jest większe od niektórych mórz. Właśnie wydobyto z niego długo poszukiwany wrak
Historia Paratetydy jest bardzo ciekawa, ponieważ mowa tutaj o wydarzeniach, które miały miejsce na terenie Europy w czasach, kiedy jeszcze nie wyewoluował Homo sapiens, a po lądach stąpały gigantyczne ssaki. Początek największego jeziora wiąże się z bardzo długim procesem geologicznym, czyli „zamykaniem” Oceanu Tetydy.
Paratetyda powstała podczas “zamykania się” Oceanu Tetydy
Tetydę możemy nazwać w pewnym sensie „babcią Oceanu Indyjskiego”. Od końca paleozoiku istniał pomiędzy Azją Centralną a Afryką, Półwyspem Arabskim i skrawkami Europy Zachodniej gigantyczny ocean, które rozciągał się na dystansie kilku tysięcy kilometrów. Ruchy płyt tektonicznych prowadziły jednak do nieuchronnego zderzenia się Azji i Europy z Afryką. W wyniku tego zaczęły wypiętrzać się masywy górskie takie jak Alpy, Karpaty, Góry Dynarskie, Zagros w Iranie, Kaukaz czy liczne masywy w Turcji.
Zanim jednak Ocean Tetydy “zamknął się” całkowicie, pozostawiając Zatokę Perską i Morze Śródziemne jako jedyne współczesne pozostałości, w jego północnej części zaczęło się wyodrębniać osobne morze. Działo się to na przełomie eocenu i oligocenu około 34 miliony lat temu. To wtedy powstała Paratetyda, która jeszcze była morzem śródlądowym poprzedzielanym wypiętrzającymi się grzbietami górskimi.
Czytaj też: Jezioro-oko, pizza hawajska i dziwne granice kraju. Te ciekawostki o Kanadzie brzmią absurdalnie
W kolejnych epokach zbiornik stopniowo tracił połączenie ze światowym oceanem i zamieniał się w słone, płytkie para-jezioro. Jego zasięg zmieniał się w zależności od ruchów górotwórczych. W miocenie Morze Paratetydy sięgało nawet do terenów zapadliska przedkarpackiego, czyli dorzecza górnej Wisły od Krakowa do ujścia Sanu.
Holenderski naukowcy donoszą, jakie było największe jezioro w historii Ziemi
Historię zbiornika jako stricte jeziora badał w ostatnich latach zespół naukowców z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu w Utrechcie. Pod kierownictwem dra Dana Palcu powstała chociażby praca naukowa, która ukazała się w Scientific Reports, w której opisano epizod wysychania Paratetydy. Co ważniejsze, ta sama grupa badaczy udowodniła też, że dokładnie 11,6 miliona lat temu (w miocenie) zbiornik był już jeziorem o niebagatelnej powierzchni rzędu 2,8 miliona kilometrów kwadratowych. Odpowiada to mniej więcej łącznemu obszarowi Francji, Niemiec, Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii, Austrii, Półwyspu Skandynawskiego i Iberyjskiego.
Naukowcy oszacowali, że w ówczesnym zbiorniku musiało gromadzić się aż 1,8 miliona kilometrów sześciennych słonawej (brakicznej) wody. Stanowi to dziesięciokrotność wszystkie słonych i słodkich jezior na świecie. Paratetyda była bardzo duża, dzięki czemu również wytworzył się w niej specyficzny ekosystem odróżniający się od reszty mioceńskich mórz.
Czytaj też: Natura przegrała tu z chciwością. Jezioro Aralskie zniknęło, a wody popłynęły w zupełnie inną stronę
Warto wspomnieć chociażby o najmniejszym wielorybie, jaki znamy z zapisu kopalnego. Cetotherium riabinini dorastał „zaledwie” do 5 metrów długości i ważył około tony. W swoich zwyczajach żywieniowych nie różnił się zbytnio od współczesnych wielorybów. Gustował przede wszystkim w planktonie i małych rybach. Natomiast on sam padał nierzadko ofiarą polowań gigantycznych rekinów takich jaki megalodony.
Wróćmy jednak do wspomnianych wcześniej wydarzeń związanych z wysychaniem Paratetydy, ponieważ zdaniem naukowców może to być istotny punkt badań w kontekście współczesnego kryzysu hydrologicznego na świecie i wzmożonej ewaporacji na terenach półpustynnych. Dan Palcu i jego współpracownicy dowiedli, że największe jezioro w historii świata dotkliwie odczuło kryzys w późnym miocenie, od 9,75 do 7,65 miliona lat temu.
Tereny dzisiejszych Bałkanów, Węgier, Ukrainy czy Kaukazu były niezwykle suche, a rzeki musiały transportować małe ilości wody. Nie kompensowało to tempa parowania wód w jeziorze, wskutek czego utraciło ono jedną trzecią swojej objętości i dwie trzecie powietrzni. Poziom wody obniżył się aż o 250 metrów – czytamy w artykule.
Czytaj też: Czarna maź wypełnia całe jezioro. Natura stworzyła w tym miejscu coś odrażającego
Jak się możemy domyśleć, takie wydarzenie odcisnęło piętro na życiu organicznym. Wiele gatunków zwierząt wyginęło. Odsłonięte połacie tereny zamieniły się w słone pustynie, a ich pozostałości dzisiaj można w niektórych regionach obserwować w postaci pokładów skał ewaporatowych (soli i gipsów).
Kryzys jeziora został zażegnany wtedy, gdy zyskało ono ponownie kontakt z powstającym wówczas Morzem Śródziemnym. Prawdopodobnie Paratetyda napełniła się ponownie wodą przez cieśninę Bosfor, która i dzisiaj jest ważnym przesmykiem dla Morza Czarnego. Zresztą ten zbiornik, jak i Morze Kaspijskie, Balaton czy Jezioro Aralskie są dzisiejszymi „resztkami” po pradawnym gigancie z epoki miocenu.
Historia Paratetydy lekcją na przyszłość. Chodzi m.in. o Morze Czarne
Badania holenderskich uczonych zwracają uwagę nie tylko na historię geologiczną Europy, ale także znajdują analogie we współczesnym świecie. Wspomniane już Morze Czarne pod wieloma względami jest podobne do Morza Paratetydy. Jest to głęboki, ciepły zbiornik, w którym przy dnie istnieje największa na Ziemi strefa wód beztlenowych, w której gromadzi się dużo siarkowodoru. Co więcej, w podmorskich osadach są deponowane ogromne ilości „zamrożonego” metanu, które mogą zostać uwolnione w odpowiedzi na globalne ocieplenie.
Czy w Polsce możemy spotkać się z jakimiś pamiątkami po mioceńskim mega-jeziorze?
Po samym jeziorze już nie, ale po zbiorniku morskim Paratetydy bez problemu. Wielickie i bocheńskie złoża soli oraz ponidziańskie pokłady gipsów są najbardziej spektakularnymi dowodami na to, że na tym terenach musiało istnieć kiedyś morze. Oczywiście Paratetyda nie była jedynym morzem w historii geologicznej Polski. Było ich zdecydowanie więcej na terenach naszego kraju w mezozoicznych epokach kredy i jury czy nawet w paleozoicznej epoce dewonu, 375 milionów lat temu.
Czytaj też: Urocze jezioro, a wystarczy godzina, by nas zabiło. Oto najbardziej skażone miejsce na Ziemi
Warto na koniec zwrócić uwagę na bliskie wszystkim nam Morze Bałtyckie, które wciąż de facto jest morzem śródlądowym, ale w swoim krótkim żywocie (ledwie kilkanaście tysięcy lat, od końca ostatniego zlodowacenia) kilkukrotnie stawało się jeziorem. Połączenie z Oceanem Atlantyckim w cieśninach duńskich jest na tyle wąskie i płytkie, że nie jest to wielka trudność dla sił natury, aby doprowadzić do ich zamknięcia. Niewykluczone, że w perspektywie setek tysięcy lub milionów lat Bałtyk zostanie ponownie „zamknięty” i stanie się niemałym jeziorem. Trzeba przyznać, że jest to jednak wizja dość mglista i niezbyt pewna, a na pewno tak odległa, że człowiek raczej nie doczeka się jej spełnienia.