Mowa dokładnie o górze lodowej o nazwie A23a, która powstała w 1986 roku wskutek odłączenia się od lodowca szelfowego Filchnera-Ronne’a, który znajduje się niedaleko półwyspu Antarktycznego. Uznawana jest ona za największą górę lodową na świecie. Ma powierzchnię aż 3900 kilometrów kwadratowych, co stanowi obszar ponad 7 razy większy od Warszawy.
Czytaj też: Szmaragdowy intruz na Antarktydzie. Tajemnicza góra lodowa ma niespotykany kolor
Mimo że góra lodowa odłączyła się od lodowca szelfowego 37 lat temu, to przez większość tego czasu spoczywała ona spokojnie przytwierdzona do dna morskiego. Postępujące podtapianie mas lodu oraz działalność prądów morskich wypychały stopniowo górę poza strefę brzegową Antarktydy.
Największa góra lodowa udała się w ostatnią drogę. Zbliży się do Georgii Południowej
Jak donosi British Antarctic Survey, A23a oderwała się od dna morskiego i obecnie jest już w pełni napędzana siłą prądów. Andrew Fleming, ekspert ds. teledetekcji z BAS, cytowany przez agencję prasową AP dodaje, że pierwsze ruchy góry lodowej zaobserwowano już w 2020 roku, ale teraz jest już pewne, że A23a z całą mocą pędzi ku północnym wodom.
Wiatr i prądy oceaniczne wypchną ją do Oceanu Południowego poza obręb Antarktyki. Prawdopodobnie będzie ona teraz zmierzać w stronę Georgii Południowej, a po drodze będzie dzielić się na coraz mniejsze fragmenty. Prawdopodobnie podzieli los poprzedniej największej góry lodowej świata, jaką była A69.
Ówczesna rekordzista oddzieliła się od lodowca szelfowego Filchnera-Ronne’a w 2021 roku. Jak opisywały to wówczas media, miała kształt gigantycznej deski do prasowania, a była wielkości Londynu. W błyskawicznym tempie transportowały ją oceaniczne prądy, aż dwa lata później dostrzeżono, jak mija ona Georgię Południową.
Zjawisko gór lodowych oraz ich cielenia będzie nabierało na intensywności w najbliższym czasie. Wszystkiemu winna jest wyższa temperatura wód, która przyczynia się do szybszego podtapiania spodniej części lodu. Chociaż wydaje się, że najzimniejszy kontynent świata wciąż opera się zmianom klimatu i globalnemu ociepleniu, to kurczący się z rok na rok zasięg lodu morskiego zdaje się przekazywać niezbyt pocieszające informacje.
Czytaj też: Ogromna góra lodowa A-68a uwolniła do oceanu 152 mld ton słodkiej wody. Jakie będą skutki?
Po raz pierwszy w historii pomiarów antarktyczny lód morski podczas tegorocznego sezonu zimowego (czerwiec-wrzesień) nie był w stanie się dostatecznie odbudować i jego zasięg we wrześniu wciąż był mniejszy od średniej o ponad 1,5 miliona kilometrów kwadratowych (do średniej brakowało lodu o powierzchni 4-krotnie większej od Polski) – informuje Hubert Bułgajewski dla SmogLab.