Trudno sobie wyobrazić by schorzenie wynikające z niedoboru witaminy C mogło pojawić się w wysoko rozwiniętych społecznościach, gdzie przecież nietrudno kupić jest owoce albo choćby multiwitaminę w pastylkach, a jednak.
Nie dość, że wraca, to jeszcze pojawia się w kraju, który co roku marnuje około jedną czwartą swojej żywności – donosi Science Alert
Szkorbut kojarzy się najczęściej z epoką wielkich odkryć geograficznych, kiedy przemierzający ocean marynarze chorowali z braku odpowiedniego pożywienia na pokładzie. Jak to możliwe, że w XXI wieku w USA ludzie zaczęli wykazywać jego objawy? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Derek Muller w filmie dokumentalnym „Vitamania”.
Oznaki szkorbutu to między innymi: krwawiące dziąsła, wypadające włosy, ekstremalne zmęczenie, gnijące zęby. Takie właśnie symptomy sprowadziły Sonny’ego Lopeza do gabinetu Erica Churchilla, amerykańskiego lekarza z miasteczka Springfiled w stanie Massachusetts.
– Pierwszy przypadek zdiagnozowaliśmy około sześciu lat temu – mówi lekarz w rozmowie z Science Alert – Trafił do szpitala w dramatycznym stanie. Miał także problem psychiczny polegający na tym, że jadł tylko chleb i ser. Od tego czasu zdiagnozowaliśmy około 20-30 przypadków szkorbutu.
Churchill wraz z zespołem lekarzy z Baystate High Street Health Centre szuka odpowiedzi w dietach swoich pacjentów i prowadzi projekt badający zasięg i korzenie choroby w nowoczesnym miejskim środowisku.
Sonny Lopez mieszka w warunkach skrajnego ubóstwa, przez lata jadał jeden posiłek dziennie. Lekarz przepisał mu zjadanie jednej pomarańczy dzienie by uzupełnić niedobór witaminy C. Niestety jego życiowa sytuacja nie ułatwiała wprowadzenie na stałe zdrowej diety.
– Wielu ludzi nie stać na dobre jedzenie, odżywiają się wysokotłuszczowym, kalorycznym i bardzo zapełniającym – wyjaśnia Churchill – Mając ograniczony budżet jesz to, co cię zapcha na dłużej i nasyci mocniej niż owoce i warzywa.
Przypadek Lopeza i inne badane przez lekarza pokazują, że nie wystarczy się po prostu najeść by zapewnić organizmowi odpowiednią dawkę witamin. Co ciekawe, wielu pacjentów ze szkorbutem miało nadwagę lub nawet symptomy otyłości.
USA to nie jedyny relatywnie bogaty kraj, gdzie szkorbut podnosi głowę. W 2016 roku donoszono o podobnych incydentach w Australii.
– Gdy zapytałem ich o dietę, tylko jedna osoba jadła trochę świeżych warzyw i owoców, reszta jadła ich całkiem sporo – opowiada Jenny Gunton, lekarka i badaczka z Westmead Institute for Medical Research – ale wszyscy je przegotowywali, co niszczy witaminę C.
Badanie Gunton nie wskazało na konkretną zagrożoną grupę, jednak według Churchilla powrót szkorbutu to konsekwencja nierówności społecznych i ubóstwa.
– Zdiagnozowani mieli do dyspozycji bardzo niewiele sposobów na poradzenie sobie z problemami, wreszcie nie radzili sobie nawet z własną dietą – mówi.
Ofiary marginalizacji karmiące się jakościowo bezużytecznym, choć tanim, śmieciowym jedzeniem skazane są na niedobór witamin i tym samym stają się łatwym celem szkorbutu. Dotyczy to nie tylko miejskiej biedoty, problem jest także choćby w obozach dla uchodźców w rozwijających się krajach.
– Szkorbut wydaje się dziś tak prostą do uniknięcia chorobą, a jednak ludzie na niego zapadają, co nie powinno mieć miejsca w rozwiniętym kraju – podsumowuje Churchill.