Obszarem, które cechuje się najmniejszych zanieczyszczeniem atmosfery jest Ocean Południowy, czyli gigantyczny akwen na półkuli południowej oblewający Antarktydę, Tasmanię, Nową Zelandię czy Ziemię Ognistą. Region ten jest ogromny, ale zamieszkuje go znikoma populacja ludzka. Największe osady możemy spotkać jedynie na południu Chile i Argentyny oraz na Tasmanii i Nowej Zelandii. Pojedyncze wyspy znajdujące się pomiędzy 40 i 60 stopniem południowej szerokości geograficznej są prawie bezludne.
Czytaj też: Czyste powietrze to samo zdrowie? Jest pewien haczyk
Ocean Południowy wyróżnia się pod wieloma względami. Jest to obszar, w którym wieją bardzo silne wiatry sztormowe. W zależności od szerokości geograficznej nazywane są ryczącymi czterdziestkami, wyjącymi pięćdziesiątkami lub bezludnymi sześćdziesiątkami. To one stoją chociażby za izolacją klimatyczną Antarktydy, która cały rok jest skuta lodem, ponieważ nie dopuszczają cieplejszych mas powietrza dalej na południe w kierunku bieguna.
Obszar Oceanu Południowego należy także do najbardziej zachmurzonych miejsc na Ziemi. Mimo tego nie odnotowuje się tutaj jakichś rekordowych opadów deszczu. W powstających na tym obszarze chmurach bardzo często są zawieszone tzw. aerozole – drobne cząstki pochodzenia zarówno naturalnego, jak i antropogenicznego. Ich ilość świadczy o tym, czy dane powietrze jest czyste czy nie. Atmosfera całkowicie wolna od aerozoli uznawana jest za niezanieczyszczoną.
Badali, dlaczego nad Oceanem Południowym jest najczystsze powietrze na Ziemi
Nad tym, jakie procesy rządzą stopniem zawieszenia aerozoli w powietrzu nad Oceanem Południowym, pracował w ostatnim czasie zespół naukowców z Monash University w Australii. Na łamach NPJ Climate and Atmospheric Science opublikowali oni artykuł, w którym podzielili się swoim obserwacjami na temat różnych rodzajów chmur, jakie występują w tej części świata.
Czytaj też: Brawo! Nigdzie na Ziemi nie jest już bezpieczne. Ledwie garstka z nas oddycha czystym powietrzem
Do tej pory bardzo mało zespołów badawczych prowadziło analizy atmosfery nad Oceanem Południowej z uwagi na liczne trudności techniczne. Teraz jest to bardziej możliwe dzięki dostępowi do zdjęć satelitarnych wysokiej jakości. Uczeni stworzyli program komputerowy, który rozróżniał kilka typów chmur na półkuli południowej. Przyjrzeli się zwłaszcza obszarowi pomiędzy Australią i Antarktydą.
Wyróżnili oni komórki chmur o charakterze otwartym jak plaster miodu oraz komórki zamknięte w całości przesłaniające z poziomu oceanu widok nieba. Te pierwsze do tej pory niespecjalnie przykuwały uwagę świata naukowego. W opinii australijskich uczonych niesłusznie, czytamy w ich komunikacie na łamach The Conservation. Okazuje się, że generują one o wiele więcej deszczu niż chmury typu stratus. Naukowcy wywnioskowali to nie ze zdjęć satelitarnych, ale z danych meteorologicznych ze stacji Kennaook/Cape Grim na Tasmanii.
Czytaj też: W przypadku zmian klimatu masę rzeczy robimy źle. Ziemia ewoluuje inaczej?
Zaobserwowano, że czystsze powietrze występowało na Tasmanii wtedy, gdy na niebie znajdowały się otwarte komórki chmur. Co więcej, wbrew intuicji generują one częstsze opady deszczu, które mają charakter nagły. Takie zjawiska mają o wiele większą szansę oczyścić powietrze z aerozoli niż zwykła mżawka spadająca ze stratusów – wnioskują naukowcy. Mało tego, czystsze powietrze występowało wokół Tasmanii zimą. Ma to związek z mniejszym stężeniem cząstek siarki pochodzących z fitoplanktonu, który najczęściej rozprzestrzenia się w atmosferze podczas sezonu letniego.
Otwarte komórki chmur sprzyjają czystszemu powietrzu na danym terenie
Wyniki badań okazały się odwrotnie, aniżeli podpowiadałaby nam logika. Za to, że powietrze nad Oceanem Południowym jest najczystszym na Ziemi, nie odpowiadają gęste, nieprzepuszczające dużo światła słonecznego chmury, ale otwarte komórki wydające się bardziej zwiastunem dobrej pogody niż chwilowych ulew oczyszczających atmosferę z aerozoli.
Czytaj też: Ziemia zwolniła tempo przez zjawisko w Arktyce. Naukowcy wpadają powoli w panikę
Za powstawaniem dwóch typów zachmurzenia stoją zapewne wielkoskalowe komórki niskiego ciśnienia, które przyczyniają się chociażby do tworzenia warunków sztormowych na Oceanie Południowym. Naukowcy dodają, że podobne warunki meteorologiczne do powstawania otwartych komórek chmur istnieją także na północnym Pacyfiku i Atlantyku. Niewykluczone, że obecne meteorologiczne modele numeryczne zostaną wzbogacone o doniesienia uczonych z Australii i w niedalekiej przyszłości będziemy mogli korzystać z dokładniejszych prognoz uwzględniających nietypową rolę otwartych komórek chmur.