Szalona historia amerykańskiego nagrobka. Archeolodzy doszli do niespodziewanego wniosku

Koneksje łączące obie Ameryki z Europą nie są niczym dziwnym, wszak to właśnie ze Starego Kontynentu przybyli tamtejsi kolonizatorzy. Mimo to archeolodzy nieźle się zdziwili, gdy prześledzili historię pewnego nagrobka.
Szalona historia amerykańskiego nagrobka. Archeolodzy doszli do niespodziewanego wniosku

I to nie byle jakiego, bo uznawanego za najstarszy w całych Stanach Zjednoczonych. Miejscem, w którym został znaleziony było miasto Jamestown w Wirginii. Założone w 1607 roku stanowiło pierwszą stałą osadę angielską w Ameryce. Archeolodzy już wielokrotnie badali to miejsce, a ostatnio ich zainteresowanie wzbudził nagrobek rycerza.

Czytaj też: Zbuntowali się przeciwko Rzymianom i gorzko tego pożałowali. Archeolodzy mają nowe potwierdzenie

Według badaczy został tam ustawiony w 1627 roku, a naukowcy zastanawiali się, gdzie został wykonany. Oczywiście pierwotna myśl dotyczyła kontynentu amerykańskiego, dlatego możemy sobie jedynie wyobrazić szok, jakiego doznali autorzy publikacji zamieszczonej na łamach International Journal of Historical Archaeology. Źródłem tego zaskoczenia była informacja, że nagrobek został wykonany… w Belgii. 

Tego typu obiekty były stosunkowo powszechnie stosowane przez zamożnych angielskich kolonizatorów. Ten konkretny, ustawiony w 1627 roku, został następnie przeniesiony w latach 40. XVII wieku. Odkryto go po raz kolejny w 1907 roku, choć okazał się wtedy uszkodzony. Został więc poddany naprawie, a po zakończeniu prac umieszczono go w prezbiterium kościoła Memorial Church.

Zdaniem archeologów badających nagrobek z Memorial Church, został on sprowadzony do Ameryki z Belgii w XVII wieku

Co ciekawe, choć często mówiło się o marmurze jako materiale, z którego wykonywano takie nagrobki, to w rzeczywistości był to czarny wapień. W historycznych zapiskach mianem marmuru określano w zasadzie każdy kamień, który dało się wypolerować. Wiadomo też, że dawniej na obiekcie datowanym na pierwszą połowę XVII wieku znajdowały się różnego rodzaju oznaczenia.

Mogły one zawierać między innymi herb rodzinny zmarłego oraz wizerunek rycerza odzianego w zbroję. Po obu stronach zmarłego mężczyzny znajdowały się wypustki. Ich obecność mogła być przeznaczona na rękojeść miecza i tarczę, co stanowiło kolejną poszlakę wskazującą na rycerskie pochodzenie pochowanego tam człowieka. 

Czytaj też: Nowe odkrycie w Angkor Wat. To on strzegł świątyni w XIII wieku

Ale kim był ten domniemany rycerz? Na podstawie zgromadzonych informacji naukowcy byli w stanie wskazać dwóch potencjalnych kandydatów. Pierwszego, znanego jako sir Thomas West, wykluczono wkrótce później. Znacznie bardziej prawdopodobny okazał się sir George Yeardley. Oczywiście bezsprzecznych dowodów w tej sprawie mogłyby dostarczyć analizy DNA, lecz takie nie zostały przeprowadzone.

Mając pełną świadomość, że chodzi o sir George’a Yeardleya naukowcy zyskaliby pewność, iż mają do czynienia z najstarszym nagrobkiem w całej Ameryce Północnej. Ale jako że nie ma już dostępu do kości, które znajdowały się dawniej w tym grobie, to najprawdopodobniej nigdy nie poznamy ostatecznej odpowiedzi na to pytanie. Wiadomo, iż Yeardley dwukrotnie pełnił funkcję Lorda Gubernatora, przy czym po raz drugi miało to miejsce w 1626 roku. Rok później mężczyzna zmarł.