Ślimaki nagoskrzelne nie żartują. Ich żywe kolory niosą proste przesłanie – zjedz mnie, a umrzesz w mękach
Mięczaki te nie są jednak bezbronne. Praktycznie każdy z nich dysponuje chemiczną bronią, skutecznie zniechęcającą drapieżniki. Ciała niektórych odmian są nasycone wyjątkowo paskudnymi toksynami, inne posługują się parzydełkami. Co ciekawe, ślimaki nie produkują tej broni same, a jedynie „pożyczają” ją od stworzeń, którymi się żywią – gąbek, koralowców, stułbi itd.
Czy tak zabezpieczone stwory mogą paść ofiarą jakichś drapieżników? Naukowcy twierdzą, że tak, choć nadal mało jest danych na ten temat. Podobno ślimakami nagoskrzelnymi żywią się niektóre rozgwiazdy, kraby, ryby oraz… inne ślimaki nagoskrzelne. W sumie nic dziwnego – stworzenia te są odporne na działanie „własnych” toksyn, więc kanibalizm im nie szkodzi.